sobota, 28 marca 2015

Rozdział 6

Miałam go dodać wczoraj, ale jeszcze nie był gotowy  ;__; Nie jest za długi, ale zawsze coś xd Jeśli pojawiły sie jakieś błędy to przepraszam ! ;)

Rachel:


- W hotelu ? - kiedy usłyszałam te słowa byłam lekko zaskoczona. Niepewnie weszłam do środka zaraz po Isabelle i Clary. Rozglądałam sie wokoło, sądząc po wyglądzie budynek musiał mieć już swoje lata, jego wnętrze wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Było naprawde ciemno, ale mimo to potrafiłam zauważyć pare rozwalonych stołów, spojrzałam na otwarte drzwi po mojej prawej stronie i zauważyłam czyjś ruch. Nie byłam w stanie stwierdzić co to było lub kto, ale z pewnością ktokolwiek to nie był nie jest zadowolony że tu weszliśmy.
Przełknełam śline, spojrzałam na Alec’a który sie rozglądał i podobnie jak ja też kogoś zauważył.
- Po co tu przyszliśmy ? - spytam cicho nadal sie rozglądając.
- Raczej po kogo - poprawił mnie, po czym spojrzał na mnie i ruszył w kierunku schodów.
Wchodziliśmy cicho po starych drewnianych schodach, za nim weszliśmy na 3 piętro usłyszeliśmy jakiś hałas z dołu. Westchnełam i spojrzałam w dół, gdzie podobnie jak reszta zauważyłam kilka ruchów jednocześnie. Troche sie bałam nawet nie
zauważyłam kiedy cała reszta zdążyła zejść na dół zostawiając mnie samą. Nie rozglądając sie popędziłam za nimi. Kiedy byłam już na ostatnim schodku, poczułam jak ktoś za mną stoi odwróciłam sie, ale nikogo nie zobaczyłam. Zeszłam i skierowałam sie do dużego pomieszczenia, które kiedyś służyło prawdopodobnie jako jadalnia dla gości. Wyglądala przerażająco. Wokół sało pare stolików bez krzeseł. Spojrzałam na sam koniec pomieszczenia, nie byłam w nim sama, na końcu przy samej ścianie zauważyłam sylwetke..człowieka. Nagle przypomniałam sobie jak ojciec opowiadał mi o podziemnych o tym jak żyja, gdzie zamieszkują i czym sie żywią.
Przez chwile sie zastanawiałam, są szybcy i bezszelestni, wszędzie panuje ciemność, a na dodatek śmierdzi tu krwią.
- Wampiry - szepnełam. Nigdy nie miałam okazji ich spotkać i nie sądziłam że bede ją miała. Bałam sie, wiedziałam że wampiry i demony nie mają ze soba styczności, a okazja zdarza sie bardzo rzadko, zwłaszcza że czują mój zapach, mimo że jestem pół Nefilim to, to mnie nie uratuje, zapach demona maskuje jakikolwiek inny.
Nie chciałam walczyć, więc posatnowiłam ostrożnie skierować sie do wyjścia. Postać nadal tam stała i sie nie ruszała, wykorzystałam to i odwróciłam się żeby uciec, ale za nim cokolwiek zrobiłam ktoś odepchnął mnie z taką siłą ze poleciałam na stolik. Czułam jak pulsuje mi glowa. Podniosłam sie trzymając stolika, po czym spojrzałam na drzwi przy których stał wampir, potrafiłam go rozpoznać przez lekkie światło, które wydobywało sie przez lampy na suficie. Patrzył na mnie z pogardą wypisaną na twarzy, wiedział że sie bałam, czuł to i postanowił to wykorzystać. Patrzałam na niego przez cały czas, zdążyłam rozpoznać że to chłopak, nie mógł mieć więcej niż 15-16 lat, choć liczac na wampierze lata mógł mieć nieco więcej. Mimo słabego światła mogła zauważyć że ma lekko kręcone ciemne włosy, ubrany w zwykłe jeansy, T-shirt i szarą bluze. Rozejrzałam sie w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia, ale bez skutku. Wampir cały czas stał przy drzwiach i obserwował, jakby liczył że będe chciała tędy uciec. Moje rozmyślenia przerwał chłopak.
- Czego tu szukasz ? - warknął na mnie.
Nie odpowiedziałam odrazu. Spojrzałam na niego, nadal patrzył na mnie uważnie, pilnując kazdego mojego kroku.
- Niczego - odparłam pewnie. Szczerze mówiąc sama nie wiem po co tu przyszłam, Jace nic nam nie powiedział, a teraz na dodatek ich zgubiłam.
- Jesteś pewna ? Nikt nie wchodzi tutaj, jeśli nie ma jakiejś sprawy - ciemnowłosy spojrzał na mnie podejrzliwie, po czym dodał - A zwłaszcza jak sie jest pół demonem.
Po tych słowach uśmiechnął sie triumfająco i obnażając swoje kły, rzucił sie w moją strone.


Alec:

Byliśmy na 4 piętrze, idąc przez korytarze nie natkneliśmy sie na ani jednego wampira, troche sie zdziwiliśmy. Po chwili usłyszeliśmy hałas z dołu, jakby ktoś czymś rzucał, zatrzymaliśmy sie i wsłuchaliśmy sie w cisze. Spojrzałem na każdego z osobna, było nas 4..wtedy sobie przypomniałem.
- Rachel - po tych słowach, zbiegłem szybko na sam dół, nawet nie spojrzałem czy reszta jest za mną. Kiedy zbiegłem zaczełem nerwowo sie rozglądać, po chwili usłyszałem jakiś hałas w jadalni, pobiegłem tam i otworzyłem drzwi, Pierwsze co ujrzałem to jak wampir rzuca sie na Rachel. Szybko wziełem łuk i strzeliłem w jego plecy, ale ten jakby to słyszeć zrobił unik i odwrócił sie w moją strone z obnażonymi kłami. W tej samej chwili do środka wpadli Jace, Clary i Izz, widząc co sie dzieje Isabelle rozwineła swój bat i ruszyła w strone wamipra. Bat owinął sie wokół jego nogi przez co nie mógł uciec i upadł na ziemie. Blondyn podszedł do niego najwyraźniej wściekły.
- Jakim prawem ją zaatakowałeś ?
- Weszła tutaj, to wystarczyło - warknął na niego. Rozpoznałem czyj to głos.
- Ona jest Nefilim..
-..ale tylko w połowie - dokończył za niego, i dodał - Wyczułem ją jak tylko weszła do hotelu. Nie powinna tu przychodzić, nawet jeśli przyszła tu z wami. Jej dziwny mieszany zapach doprowadza nas do szału. Gdyby was tu nie było już dawno leżałaby martwa. Jesteście Nefilim powinniście to wiedzieć - zadrwił na końcu i spojrzał na dziewczyne z lekką pogardą.
Jace spojrzał na niego, a po chwili skierował wzrok na Rachel, która siedziała na stole przy Clary, a Izz bandażowała jej ręke (przy. aut. Mogła by użyć stelli, ale używanie jej na pół demonie jest śmiertelne ).
- W porządku ? - spytał, na co brunetka pokiwała niepewnie głową.
- Dobra, a Ty - pokazał na wampira - Idziesz z nami - po tych słowach podniósł go na równe nogi nadal trzymając za ramie.
Wszyscy spojrzeliśmy na Jace’a zdezorientowani.
- Co ? - Spytała Izz.
- Po to wysłał nas Magnus.
- Magnus Bane - to było bardziej jak twierdzenie niz pytanie - Czego ten koleś ode mnie znów chce - mruknął .
Spojrzałem na niego i nagle przypomniałem sobie coś z przed kilku miesięcy.
- Może chce prosić Cie o przysługe, Santiago - po czym dodałem pewnie sie uśmiechając.
Wampir spojrzał na mnie.
- Alec Lightwood, dawno sie nie widzieliśmy - dodał drwiąco.
- Ja też sie ciesze że cie widze - uśmiechnełem sie sztucznie.
- Nie sądziłem ze kiedyś jeszcze was spotkam. Ostatnim razem widziałem was w Alicante wraz z Chodzącym za Dnia - dodał z hiszpańskim akcentem - Widze że go z wami nie ma.
- Simon nie jest już wampirem - odrzekła cicho Clary.
- Szkoda - odparł patrząc na rudowłosą, nie okazując żadnych emocji.


Clary:

- Simon nie jest już wampirem - odrzekłam cicho.
- Szkoda - odparł patrząc na mnie, nie okazując żadnych emocji.
Tęskniłam za nim, za tymi naszymi wygłupami i przygodami. Za tym że był blisko i zawsze mi pomagał, pocieszał, kiedy znów stał sie przyziemnym, nie zmieniło sie wiele. Mógł dalej sie uczyć, pojechać na studia, ale tego nie zrobił. Wybrał szkolenie na Nocnego łowce, przez co musiał wyjechać z Nowego Jorku na rok, Izz jakoś to zniosła, ale wiem że też za nim tęskni. Z jednej strony sie cieszyłam, ale z drugiej miałam mieszane uczucia.
- Dobra koniec tych pogaduszek spadamy stąd - powiedział Jace i trzymając wampira za ramie ostrożnie wyszliśmy z jadalni.
- Jak sie stąd wydostaniemy niezauważeni ? - spytała Rachel, która szła obok mnie za Jace’em.
- Normalnie - mruknął obojętnie.
Wampir prychnął.
- Zaczynasz mnie irytować wampirku.
- Ze wzajemnością - warknął i powiedział coś po hiszpańsku.
Doszliśmy już prawie do wyjścia, gdy brunet nagle sie zatrzymał. Patrzył na wyjście dość niepewnie.
- Nie moge tak poprostu sobie wyjść z wami - odparł, po czym spojrzał na Jace’a dziwnym wzrokiem - Klan wie że przyszliście tu po mnie i tylko dzięki mnie jeszcze was nie zaatakowali. Ale w każdej chwili moge zmienić zdanie - po tych słowach w naszą strone zaczeli zmierzać inne wampiry, musieli tam stać i czekać na znak.
- Wiedziałeś - odparła cicho Izz.
Wampir usmiechnął sie triumfająco odsuwając sie od nas.
- Nie wiedziałem, ale usłyszałem waszą rozmowe.
- I co teraz ? Zabijesz nas ? - Prychnełam.
- Zabić ? Nie, skąd ten pomysł - odrzekł, opierając sie o ściane - Chciałem raczej..ponegocjować ? Bane chce prosić mnie o pewną ''przysługe’’, być może mógłbym mu pomóc - dodał patrząc na mnie swoimi ciemnymi oczami, które niektórym mogłyby sie wydać przerażajace - Ale mam jeden warunek.
- Jaki ? - spytał Jace podejrzliwie.
- Nie martwcie sie ten warunek dotyczy tylko Magnusa.
Spojrzeliśmy po sobie niepewnie. Nie za bardzo to wszystko rozumiałam, ale jeśli Magnus go potrzebował to musiał mieć do tego jakiś ważny powód.
- No więc ? - spytał nadal sie opierając.
Jace westchnął.
- Jest jakiś haczyk ?
- Nie - uśmiechnął sie tajemniczo.
Cisza.
- Dobra - odparł cicho Jace, na co wampir jeszcze bardziej sie uśmiechnął.
- Nie szczerz sie tak, bo za chwile moge zmienić zdanie - warknął poirytowany blondyn, po czym w szóstke wyszliśmy z hotelu z mieszanymi uczuciami.

4 komentarze:

  1. Rozdział super, czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ona chce od magnusa!
    Ja musze wiedzieć. Czekam na nexta swietny Rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się ciekawie czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń