czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 2

Z dedykacją dla mojego Leniucha ^.^ Rozdział deczko krótki, ale jest :3

Weszłam, a moim oczom ukazał się nie wielki pokój. Ściany koloru źółtego na przeciw mnie było duże okno, a przy nim biurko po mojej lewej stronie stało duże drewniane łóźko nad nim wisiał obraz. Po prawej stronie stała szafa, obok był mały stolik, a po obu stronach stały 2 fotele. Podeszłam do okna, widok który zobaczyłam był niecodzienny. Mogłam zobaczyć prawie cały Nowy Jork, wysokie budynki, jeźdzące samochody. W nocy to musi być naprawdę piękny widok. Odwróciłam się i podeszłam do szafy, otworzyłam ją i zobaczyłam pełno ubrań, większość była koloru czarnego.
- Jesteś niesamowita Izz - szepnełam do siebie i usmiechnełam sie lekko.
Zamknełam szafe, a po chwili usłyszałam otwieranie drzwi, spojrzałam tam i zobaczyłam Aleca opierającego się o framuge z rękami w kieszeni. Jego twarz wyglądała na zamyśloną.
- Przyszedłem Cie oprowadzić - dodał- Na rozkaz Izzy.
- Okej - Odparłam niepewnie i ruszyłam w jego kierunku, przepuścił mnie w drzwiach, po czym, skierował się w głąb korytarzy. Szliśmy w idealnej ciszy, po chwili staneliśmy przed drzwiami, otworzył je, a mnie ukazał się duży pokój, a właściwie biblioteka.
- To biblioteka, Końcik ciszy, salon, jak kto woli - odparł beznamiętnie i dodał - Chodź.
Zamknął drzwi i szedł nie patrząc czy za nim nadążam, mimo że szedł naprawde szybko to zrównałam z nim kroku. Postanowiłam przerwać cisze.
- Jesteś bratem Isabelle ?
- Taa -  mruknął nie patrząc na mnie. Doszliśmy do holu, w którym znajdowało się pełno drzwi.
- Za tymi drzwiami znajdują sie sypialnie łowców. Znajdują się one tylko na tym i 3 piętrze, wszystkie wyglądają podobnie, więc chyba nie musze Ci ich pokazywać. Pokoi jest 100 i każdy ma swój numer - Mówiąc to schodził po schodach na 1 piętro - Teraz pokaże ci sale treningową, kuchnie to tam spędzamy najwięcej czasu.
Szliśmy w ciszy, ale znów ją przerwałam.
- Kim jest właściwie dla was Jace ?
Alec na mnie spojrzał.
- Jest jak członek rodziny, bywa arogancki i wredny, ale to mój parabatai.
Spojrzałm na niego, ale nic nie odpowiedziałam.
- Chyba nie musze ci opowiadać historii sprzed paru miesięcy?

Pokręciłam głową.
- Nie - odparłam, po czym dodałam - Musiało być ciężko.
Nie odpowiedział. Nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy do kuchni, wyglądała jak u zwykłych przyziemnych. Usiadłam na stołku koło blatu, a Alec podszedł do lodówki, wyjmując sok.
- Chcesz coś do picia ? - spytał nadal zerkając do lodówki.
- Nie
Obserwowałam jak brunet zamyka lodówke i siada obok mnie na blacie.
- Ile masz lat ? - Zapytał znienacka
Spojrzałam na niego.
- 15.
- Nie wyglądasz na tyle - Patrzył na mnie z zainteresowaniem.
- Każdy mi to mówi - zaśmiałam się - Ty chyba też nie wyglądasz na tyle ile masz.
- Mam 18 - Odparł patrząc w okno na przeciw nas.
Nie odpowiedziałam.
- Idziemy ? - Spytał po chwili dodając - Pokaże Ci sale treningową wszyscy zapewnie juz tam są - po tych słowach pociągnął mnie za nadgarstek i skierowaliśmy się w strone holu, a po paru chwilach staliśmy przed wielkimi drzwiami, które brunet otworzył, przepuścił mnie, a ja zobaczyłam ogromną sale.
Kilka niewielkich tarcz do rzucania w nie serafickimi nożami i łukami, nie daleko stały drabinki do spinaczki, a po środku wielki tor przeszkód, który nie wydawał się być łatwy do przejścia. To właśnie tam stały teraz Izz i Clary patrząc z uwagą jak przechodzi go Jace, robił to precyzją. Stanełam obok dziewczyn i obserwowałam jak zwinnie się porusza, po chwili zdyszany podszedł do nas.
- Może chciałabyś spróbować ? - Spytał blondyn znowu z tym znajomym błyskiem w oku - No chyba że księżniczka nie umie przejść nawet głupiego murku.
Gdyby wzrok umiał zabijać to Jace leżałby teraz martwy.
- Wal się Herondale - Warknełam.
- Napewno nie z Tobą - Odrzekł sarkastycznie.
Już miałam walnąć tego imbecyla, kiedy poczułam czyjeś ramiona na ramieniu, odwróciłam się i zobaczyłam Aleca.
- Spokojnie, bez nerwów - dodał - Idź nie wiem.. na przykład porzucać serafickimi nożami.
- Chętnie, najlepiej w tego barana - poirytowana odeszłam i skierowałam się w kierunku tarcz przy których stały juz dziewczyny.


Alec:

Kiedy Rachel odeszła spojrzałem na Jace'a, nie wiedziałem co sie z nim dzieje. Zawsze był wredny, ale teraz to przesadza.
- O co Ci chodzi ? - Spytałem po chwili.
- O nic - odrzekł bez emocji, nawet na mnie nie patrząc.
- Jace - Powiedziałem takim tonem że ten musiał na mnie spojrzeć.
- Mówię prawde, poprostu ta mała mnie wkurza i tyle - odrzekł poirytowany.
- Sam chciałeś ją zabrać do Instytutu - Lekko się wkurzyłem.
- Nie wiem co mnie wtedy napadło - odparł lekko ciszej i nie pewnie.
- Wiesz - Powiedziałem pewnie i bez emocji.
Znów na mnie spojrzał, a raczej tak mi się zdawało, odwróciłem sie i spojrzałem na Rachel, która rzucała teraz kolejnym nozem w tarcze. Głos Jace'a spowodował że sie odwróciłem.
- To ona.
Spojrzałem na niego ze znakiem zapytania na twarzy.
- A co ma do tego Rachel ?
- To już chyba sama powinna powiedzieć - mruknął i dodał - Czy wiedziałeś że nasza mała księżniczka ma przed nami sekret ?

6 komentarzy:

  1. Super!!!!! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaki sekret? Rozdział świetny. CZekam na next; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz nominację do LBA koleżanko :) - http://daryaniola-innahistoria.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-arward.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Ciekawe o jaką tajemnice chodzi. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń