środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 12

Rachel:

Była 7 rano, a ja nie mogąc spać wyszłam sie przewietrzyć do parku. Czułam sie zmęczona jak każdy, nikt praktycznie nie spał a ostatnie wydarzenia spowodowały napiętą atmosferę w Instytucie. Jace zniknął nie wracając na noc, Clary czuje sie osłabiona, Alec chodzi co chwile zamyślony i czasami zastanawiam sie czy wie co robi, Izzy udaje że jest okej, ale wiem ze tak nie jest, Magnus chodzi od kilku dni dziwnie zły, a Raphael..no właśnie i tu jest problem. Zachowuje sie jakby nic sie nie stało, a od zdarzenia w sali treningowej praktycznie mnie ignoruje. Nie wiem czemu sie tym zadręczam przecież to tylko wampir.
Westchnęłam i skierowałam sie do pobliskiej ławki nie zauważyłam że ktoś na niej siedzi, gdy spojrzałam na tą osobę momentalnie stanęłam, ale po chwili sie otrząsnęłam i usiadłam obok.
- Jace.. - powiedziałam cicho. Chłopak musiał mnie już wcześniej zauważyć, a raczej poczuć, jednak nie drgnął.
- Czemu nie wróciłeś na noc ? Wszyscy sie martwiliśmy. Clary sie martwiła - to ostatnie zdanie szepnęłam spoglądając na jego reakcje. Ten jednak spuścił Głowę i prychnął, jednak nie odpowiedział.
Spojrzałam na niego i zaczełam.

- Jace...Ona cie kocha, ale po ostatniej akcji boi sie na ciebie nawet spojrzeć. Doskonale zdaje sobie sprawe z tego jak to musiało wyglądało, ale uwierz mi że nie chciała sie zabić - chciałam mu to wytłumaczyć żeby w końcu to do niego dotarło, ale wiedziałam że to Clary musi z nim porozmawiać.
- Porozmawiaj z nią. Wszystko ci wytłumaczy - odparłam już spokojniej - Prosze - szepnęłam, na co on na mnie spojrzał, po czym wstał ja zrobiłam to samo.
- Dobrze, porozmawiam z nią - wypowiedział te słowa dość cicho - Przepraszam - po chwili ruszył w kierunku Instytutu, nie czekając poszłam za nim.
Za nim sie obejrzałam stałam już w środku, rozebrałam sie i poszłam w kierunku Izby wraz z Jace’em, kiedy tam dotarłam nie zastałam Clary, ale za to była tam Izzy, która nawet na nas nie spojrzała chyba nie zauważyła blondyna.
- Jeśli szukasz Clary to jej tu nie ma. Być może jest w swoim pokoju - po tych słowach spojrzała w moim kierunku i centralnie sie zatrzymała na widok chłopaka.
- Jace ! - krzykneła i podeszła - Ty idioto, jak mogłeś tak poprostu sobie wyjść i nie wracać na noc ! Gdyby była tu Maryse to już dawno siedziałbyś w jej gabinecie i sie tłumaczył- warknęła stojąc na przeciw niego.
Westchnął.
- Izz przepraszam..
- To nie mnie powinieneś teraz przepraszać - podsunęła patrząc na niego bacznie.
- Wiem ja..chce z nią porozmawiać, przeprosić  - spojrzał na brunetke takim wzrokiem jak nigdy.
- Jest w pokoju - odpowiedziała zmęczona - Tylko proszę..uważaj jest osłabiona - dodała i wyszła szybkim krokiem z izby.
Po chwili też wyszłam, a zaraz za mną Jace. Szliśmy po schodach zatrzymując sie na 2 piętrze i weszliśmy na hol. Jace podszedł do jej pokoju niepewnie, a po chwili już go nie było.
Westchnęłam i zeszłam na sam dół do kuchni, gdy miałam wejść usłyszałam czyjś głos, ktoś był w kuchni.
- Przemyślałeś mój warunek ? - ten głos z pewnością należał do Raphael’a.
- Raphael'u.. - westchnął Magnus.
- Warunek to warunek, Bane - odparł niebezpiecznie wampir, po czym dodał - Wiesz że nigdy nie robię nic bez interesownie, a zwłaszcza w tym przypadku.
Podeszłam bliżej i trochę sie wychyliłam żeby zobaczyć o co chodzi. Widziałam jak Magnus stoi z założonymi rękami na piersi przy lodówce, a wampir siedział na blacie z jedną nogą w wzdłuż z niebezpiecznym wyrazem twarzy.
- To nie takie proste jak myślisz. Wywarzenie tego eliksiru zajmie mi troche czasu - rzekł i spojrzał na bruneta.
Chłopak zaśmiał sie bez krzty wesołości spuszczając Głowę, ale nic nie powiedział.
- Ale zrobie co sie da - dodał uważniej obserwując wampira. Ten podniósł Głowę i też na niego spojrzał, po czym ruszył w kierunku wyjścia. Przerażona żeby mnie nie zauważył schowałam sie za drzwiami, na szczęście Czarnoksiężnik poszedł w innym kierunku i mnie nie widział. Wyszłam zaa drzwi żeby szybko sie z stamtąd ulotnić, ale niestety zatrzymał mnie głos Raphael’a.
- Ładnie to tak podsłuchiwać, Stone ? - zakpił, przez co musiałam sie odwrócić w jego strone. Nadal siedział na blacie patrząc na mnie ze swoim wampirzym uśmieszkiem.
- Ja nie..
- Twój zapach czuć na kilometr - przerwał jakby to była oczywista rzecz. No tak przecież wampiry są bardziej czujne na zapach demonów nawet tych mieszanych, zapomniałam o tym.
- O jaki warunek chodziło ? - wypaliłam bez jakiegokolwiek namysłu na co chłopak spojrzał na mnie.
- Nie powinno cie to interesować - odparł cierpko. Zeskoczył z blatu i powędrował do wyjścia, ale nim wyszedł zatrzymał sie koło mnie i spojrzał.
- Radziłbym ci nikomu o tym nie mówić, a najlepiej o tym zapomnieć- powiedział bez emocji.
- A jak tego nie zrobie to co ? - spojrzałam na niego wyzywająco i czułam że jakaś część mnie chce go zmanipulować.
- Lepiej na siebie uważaj - odparł ostrzegawczo. Brzmiało to jak groźba. Za nim coś odpowiedziałam jego już nie było. Potrząsnełam głową po czym ruszyłam sama nie wiem gdzie rozmyślając o tym co usłyszałam.


Clary:

Obudziłam sie i odrazu stwierdziłam że nie jestem w pokoju sama. Przy oknie stał Jace wyglądał na zamyślonego chyba nawet nie zauważył że sie obudziłam. Podniosłam sie do pozycji siedzącej dopiero wtedy blondyn uświadomił sobie że nie śpie. Spojrzał na mnie nie określonym wzrokiem. Nie ruszył sie z miejsca nadal tam stał i mnie bacznie obserwował.
Nic nie powiedziałam, a osłabienie znów dało o sobie znać w postaci bólu brzucha. Starałam sie to ukryć.
- Chciałem Cie przeprosić - wymówił te słowa ze smutkiem, ale i złością - Wiem przegiąłem, ale..jak cie zobaczyłem wtedy w łazience to straciłem nad sobą kontrole. Pierwsza moja myśl to taka że chciałaś sie zabić, nie rozumiałem tego i nadal nie rozumiem. Kiedy wyszedłem z Instytutu, lepiej to na mnie wpłynęło, starałem sie to jakoś poukładać, ale nie wychodziło mi. W  końcu znalazła mnie Rachel, powiedziała że nie chciałaś tego zrobić i..poprostu jej uwierzyłem- tu spojrzał na mnie.
Spojrzałam na niego wydawał sie być zmęczony, ale i zły chyba na samego siebie.
- Verdun - odparłam bez namysłu, a blondyn na mnie spojrzał - To Verdun mi to zrobił.
Powiedziałam mu to co reszcie wtedy w izbie, chłopak słuchał mnie w ciszy, a kiedy skończyłam nawet sie nie odezwał, po chwili spojrzał na mnie.
- Clary.. - wymówił moje imie jakby było czymś więcej, powiedział to z uczuciem, ale nie dokończył. Mimo osłabienia wstałam z łóżka, miałam na sobie bluzke i krótkie spodenki choć nie wiem jakim cudem. Podchodziłam powoli do Jace’a ale on był szybszy i po chwili stanął naprzeciw mnie, pogładził mój policzek po czym delikatnie pocałował jakby bał sie że może zrobić mi jakąś Krzywdę. Przyciągnęłam go bliżej wtapiając sie w jego włosy, a on zjechał ręką na moją talie. Było to cudowne uczucie, kiedy jego ręce błądziły tu i tam, a pocałunki mimo pohamowań jakie robił to nadal były pełne miłości. Jednak osłabienie i głód znów dało o sobie znać, zgiełam sie w pół, dotknęłam brzucha puszczając przy tym Jace’a, blondyn zauważył moją mine i wziął na ręce spojrzałam na niego zdziwiona.
- Powinnaś odpoczywać - odparł kładąc mnie na łóżku - Przyniosę Ci coś do jedzenia - dodał muskając ustami mój policzek, po czym spojrzał na mnie.
- Przepraszam że na ciebie naskoczyłem - szepnął, a ja spojrzałam mu w oczy wiedziałam że mówi prawde. Pocałowałam go delikatnie w usta, a chwile później go nie było. Uśmiechnełam sie pod nosem i położyłam obracając sie na bok zapominając o bólu i głodzie.


Jace:

Kierowałem sie w strone kuchni na szczęście nikogo nie spotkałem. Wyciągnąłem z lodówki potrzebne rzeczy i zrobiłem kilka kanapek. Mineło może kilka minut za nim wróciłem do rudej. Zamykając za sobą drzwi spojrzałem na nią, spała, uśmiechnełem sie lekko i odstawiłem tace na szafke nocną. Znów na nią spojrzałem nie chciałem jej budzić, przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło, Clary na ten gest uśmiechneła sie chyba nie świadomie i bardziej wtuliła w poduszke. Stanąłem przed drzwiami jak najciszej je otwierając, a po chwili je zamknąłem. Chciałem pójść po swojego pokoju odpocząć, ale nie było mi to dane, bo zauważyłem kierującego sie w moją strone Santiago.
- Nie powinieneś teraz spać ? - stwierdziłem, spoglądając na niego.
- Raczej ty powinieneś. Wyglądasz jak zombie - odparł sarkastycznie na co sie zaśmiałem.
- Ja przynajmniej jestem żywy w przeciwieństwie do ciebie  - tym razem to Raphael sie zaśmiał
- Co z Clary ? - dodał po chwili.
- Jest osłabiona i musi dużo odpoczywać - westchnąłem, po czym ziewnąłem zatykając usta dłonią - Chyba pójde sie położyć.
Wampir zaśmiał sie i pokręcił głową, po czym poszedł spokojnym krokiem dalej. Otworzyłem drzwi swojego pokoju i nie wiele myśląc położyłem sie do łóżka, nie miałem na nic ochoty a kilka godzin snu bardzo by mi sie przydało. Po kilku chwilach odpłynąłem w Krainę Morfeusza.


Tak wiem rozdział do dupy...sam mi sie nie podoba ;__; Będe szczera chciałam przebrnąć tą część żeby dotrzeć do ciekawszych wydarzeń ^.^ Następny rozdział obiecuje że będzie lepszy ;3
Zapraszam do komentowania ;D

5 komentarzy:

  1. Rozdział wcale nie jest zły. Wiem o co chodzi, znam to. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wcale nie do dupy ! Mi się bardzo spodobał, bo moje CLACE się pogodziło XDXD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie taki zły ;) czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zgadzam się z tobą. Rozdział Z.A.J.E.B.I.S.T.Y!!! Po prostu brak słów. Błagam dodaj szybko NEXT!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się bardzo podoba. Jace i Clary pogodzili się-super. Czekam z niecierpliwością na nexta :*

    OdpowiedzUsuń