sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 10

Magnus:

W tej samej chwili kiedy skończyłem opowiadać o Verdunie do biblioteki weszły Isabelle i Rachel. Clary była zapatrzona w biurko w osłupieniu, nie dziwiłem sie jej sam wygladałem podobnie za pierwszym razem.
Spojrzałem na dziewczyny.
- Gdzie Alec i Jace ?
- W sali treningowej - odparła Izz starając sie uśmiechnąć, nie wychodziło jej to - Powiedziałeś jej ? - zmieniła temat patrząc na Clary.
- Tak - westchnełem - Verdun dał jej nieźle popalić.
Zauważyłem jak na dźwięk jego imienia Rachel wzieła płytki oddech.
- Spokojnie - położyłem ręke na jej ramieniu, a ona lekko sie uśmiechneła.
Nie zauważyłem nawet kiedy Clary do nas podeszła.
- Wiesz już - stwierdziłem patrząc na brunetke.
Ale za nim zdążyła odpowiedzieć ktoś jej przerwał.
- Powiedziałam jej, ale..nierozumiem skąd ty o tym wiedziałeś ? - dodała Rachel patrząc na mnie bacznie.
- Wiem nieco więcej niż Ci sie zdaje - odparłem tajemniczo, po czym lekko sie uśmiechnełem.
Spojrzałem na Clary.
- I co teraz ? Jest jakiś sposób, aby sie go pozbyć z mojej głowy ? - spytała z nadzieją.
Spusciłem wzrok, robiłem to coraz częściej. Nie chciałem robić jej nadzieji, ale też obiecałem że pomoge i obietnicy dotrzymam.
- To nie jest takie proste, Clary - Tu na nią spojrzałem - Ale zrobie wszystko co w mojej mocy, abyś sie od niego uwolniła. Obiecałem ci to - dodałem patrząc na jej półuśmiech, który z trudem trzymała.
- Dziękuje - po tych szczerych słowach wyszła.
- Jest z nią źle - stwierdziła Izz, kiedy drzwi biblioteki sie zamkneły.
- To wszystko jego wina. Dlaczego on jej to robi - warkneła Rachel chodząc nerwowo po pomieszczeniu.
- Chyba ma to zwiazek z Sebastianem to coś jakby jego zemsta - odparła Izzy siadając na kanapie.
Rachel prychneła.
- Uspokój sie Rachel, bo za chwile wybuchniesz - odparłem poważnie na co nastolatka spojrzała na mnie ze strachem zatrzymując sie.
Mimo że to chyba nie był najlepszy moment zaśmiałem sie na widok jej miny.
- To chyba nie jest dobry moment na żartowanie - warkneła lekko Rachel.
- Chyba powinienem zacząć z tobą ćwiczyć - spojrzała na mnie - Jutro o 8 tutaj.
- Dobrze - powiedziała po chwili już spokojnie, po czym wyszła z biblioteki.


Jace:

Właśnie rzucałem serafickim nożem w tarcze kiedy usłyszałem za sobą głos Alec’a. Odwróciłem sie z pytającym wyrazem twarzy.
- Co ? - spytałem wkurzony. To już chyba któryś raz z rzędu kiedy mnie wołał.
Spojrzał na mnie.
- No bo..nie już nic, nie ważne - wahał sie, spuszczając wzrok.
Westchnełem. Odłożyłem nóż i podszedłem do niego.
- Dobra, o co chodzi ?
- O nic - mówiąc to wpatrywał sie w podłoge.
- Napewno ? Wiesz to nie jest normalnie gdy 10 razy w ciągu minuty kogoś wołasz, a po chwili mówisz że nie ważne. Zdecyduj sie - po tych słowach skierowałem sie do drzwi, ale znów usłyszałem za sobą głos bruneta.
- Czekaj - zatrzymałem sie i odwróciłem w jego strone, unosząc jedną brew do góry.
- No bo.. ja ten.. - wahał sie obserwując podłoge.
- Dużo sie dowiedziałem - mruknełem spoglądając w bok.
- Nie wiem jak to powiedzieć - spojrzał na mnie z niepewnym wyrazem twarzy.
- Wal prosto z mostu - odparłem, na co on wziął głęboki wdech.
- Spodobała mi sie pewna dziewczyna - wypalił bez namysłu, a ja patrzałem na niego w osłupieniu. Kto mógł zawrócić w głowie mojemu parabatai. I nagle w mojej głowie pojawiła sie tylko jedna osoba. To nie możliwe..


Rachel:

Skierowałam sie do sali treningowej żeby troche ochłonąć i przy okazji po trenować, tak dawno tego nie robiłam i chyba wyszłam troche z formy. Na początku chciałam poszukać Raphael’a i wyjaśnić to co sie stało, ale przypomniałam sobie że pewnie śpi w końcu jest południe. Stanełam przed drzwiami sali i je otworzyłam, kiedy to zrobiłam spojrzałam na chłopaków, którzy nagle zamilki i spojrzeli w moją strone. Lekko sie uśmiechnełam i podeszłam do drabinek troche sie porościągałam i postanowiłam sie powspinać bez linek, które mnie wkurzały. Dawno tego nie robiłam, ale mimo to zaryzykowałam. Zaczełam powoli wchodzić na góre. Wszystko szło dobrze, nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do sali. Zignorowałam to dopóki nie usłyszałam kto wszedł.
- Nie powinieneś teraz spać w jaskini nietoperza ? - zapytał sarkastycznie Jace.
Ten ktoś zaśmiał sie, dobrze znałam ten śmiech.
- Powinienem, ale zostałem brutalnie obudzony..
Na dźwięk tych słów zagapiłam sie i poślizgnełam, nie zdążyłam nawet sie niczego złapać, poleciałam w dół zamykając oczy. Spadałam, ale po chwili poczułam jak czyjeś ramiona mnie oplatują wokół tali i nóg. Otworzyłam oczy i spojrzałam w czarne oczy wampira w których zauważyłam zdziwny błysk, a na ustach błąkał sie jego wampirzy uśmieszek.
- Jeśli chciałaś tym wzrócić moją uwage to nie powiem że Ci sie troche udało - odparł z lekką obojętnością i hiszpańskim akcentem, po czym postawił mnie na ziemi i szybko puścił. Wpatrywałam sie w niego co musiało być troche dziwne zważając na to że byli tu też brunet z Jace’em. Z zamyśleń wyrwało mnie trzaskanie drzwiami, spojrzałam w tym kierunku i zorientowałam sie że to Alec. Jace spojrzał na mnie, a po chwili bez słowa wyszedł z sali. Byłam zdezorientowana nie wiedziałam o co chodzi. Znów spojrzałam na Raphael’a, który obserwował drzwi z rękami w kieszeni.
- Ja.. - zawahałam sie, ale w końcu wyrzuciłam to z siebie siłą -.. chciałam Cie przeprosić za tamto. Ja nie chciałam doprowadzić do pocałunku, nie kontroluje swojego daru.
Chłopak spojrzał na mnie po kilku chwilach bacznie mnie obserwując, był ode mnie o kilka centymetrów wyższy.
- Staraj sie tego więcej nie robić - odparł spokojnie i chłodno. Ton jego głosu sprawił że poczułam sie jak ostatnia idiotka. Nie umiałam nawet odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak sie zachowuje. Spojrzałam na niego pewnie.
- Oto już nie będziesz musiał sie martwić - odparłam bez emocji, po czym wyminełam go i szybkim ruchem wyszłam z sali treningowej kierując sie do wyjścia z Instytutu.


Clary:

Siedziałam w kuchni z Izz starając sie zapomnieć o bólu, który był nie do wytrzymania za każdym razem gdy dotykałam brzucha. Wziełam wdech, po czym podeszłam w do brunetki siłując sie na uśmiech. Dziewczyna gotowała coś co miało przypominać chyba zupe.
- Pomóc Ci ?
- Nie trzeba - odparła z uśmiechem wrzucając do „ zupy “ pokrojone warzywa.
- Napewno ? Przecież moge.. - nie dała mi dokończyć.
- Nie potrzebuje pomocy - oświadczyła.
- No, ale..
- Ohh..nikt nie będzie kazał Ci tego jeść, Fray - warkneła brunetka opierając sie o blat stołu - Zamówiłam już chińszczyzne - dodała juz nieco spokojniej.
Zaśmiałam sie na jej mine. Brunetka po chwili też sie uśmiechneła.
- Dobra, zaraz powinni ją przywieść dlatego chodźmy zawołać reszte - odparła i obie wyszłyśmy z kuchni w poszukiwaniu reszty.
Byłyśmy w holu kiedy ktoś na mnie wpadł o mało co sie nie przewracając już miałam warknać jak chodzisz kiedy zauważyłam że to Rachel.
- Przepraszam - mrukneła i wyszła pospiesznie. Spojrzałyśmy po sobie.
- Czy Ona płakała ? - spytała z lekkim zdziwieniem Izzy.
Wzruszyłam ramionami spoglądając na drzwi Instytutu, po czym obie skierowałyśmy sie do biblioteki.
Szłyśmy korytarzem i stanełyśmy tuż przed drzwiami, jednak za nim dotknełam klamki ktoś bardzo mocno je otworzył od wewnątrz nie zdążyłam nawet zareagować i już trzymałam sie za obolałą głowe kilka centymetrów dalej.
- Alec Ty idioto, patrz za nim otwierasz drzwi ! - krzykneła Izzy, a po chwili była obok mnie - Wszystko okej ? Bardzo cie boli ?
Spojrzałam na nią, a po chwili na Alec’a, który stał przede mną z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Przepraszam nie widziałem Cie - dodał - Może chcesz iść do Izby..
Potrząsnełam szybko głową, ale to tylko pogorszyło mój ból i jeszcze bardziej złapałam sie za głowe.
- Nie kręc już tak tą głową, bo będzie jeszcze gorzej - ostrzegła mnie Izz, nawet nie zauważyłam kiedy leżałam na kanapie w bibliotece nadal przymając sie za obolałą głowe.
- Wypij, to złagodzi ból - dodała widząc mój niepewny wyraz twarzy. Miała racje juz po kilku chwilach poczułam ulge. Podniosłam sie do pozycji siedzącej.
- Dziękuje - powiedziałam.
- Podziękuj Alec’owi - Przyznała, po czym spojrzała na Alec’a stojącego koło mnie.
- Nie chciałem, dobra ? To było przez przypadek skąd miałem wiedzieć że akurat będzie chciała wejść - Zaczął zakładając ręce.
- Nic sie nie stało, to nie twoja wina - odparłam troche słabo, spoglądając na niego.
Isabelle westchneła.
- Mam chyba dzisiaj jakiegoś pecha - skomentowałam wstajac. Czułam sie troche jak na kacu.
- Nie przesadzaj. To że walnełem cie drzwiami to nie znaczy że masz pecha - rzekł bez namysłu brunet.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do środka weszli Jace, Magnus i Raphael, czy ten ostatni nie powinnien spać w jakimś cichym miejscu ?
Kiedy blondyn na mnie spojrzał stanął i przyjrzał mi sie uważnie.
- Dostałaś drzwiami czy co ? - spytał sarkastycznie, widząc mój wyraz twarzy, po czym podszedł do jednej z półek szukając jakiejś książki.
Obserowowałam go, blondyn czując na sobie mój wzrok odwrócił sie z pytającym wyrazem twarzy. Spiorunowałam go wzrokiem i wyszłam z biblioteki nie zaszczycając nikogo spojrzeniem.


Jace:

Obserwowałem jak Clary opuszcza biblioteke nie patrzac na nikogo.
Spojrzałem na Izz, która właśnie spoglądała na swoje paznokcie.
- A jej co ? Okres ma ? - dodałem rozbawiony, ale kiedy spojrzałem na reszte nikt sie nie zaśmiał nawet wampir. Czy ja o czymś nie wiem ?
- Coś sie stało ? - zapytałem ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy spoglądając na Alec’a i Izz.
- Nic - odparł Alec
- Czy chodzi o to że sobie zażartowałem że dostała drzwiami ?
- Jej jakoś nie było do śmiechu, gdy nimi dostała - mrukneła cicho, licząc że jej nie usłysze.
Spojrzałem na nią, chciałem wybuchnąć śmiechem, ale sie powstrzymałem.
- Chcesz mi powiedzieć że ona.. - nie dała mi dokończyć.
- Lepiej do niej idź i nie denerwuj tym pytaniem - doradziła patrząc w moją strone.
Potrząsnełem niewidocznie głową i ruszyłem do wyjścia.
Schodziłem schodami na 2 piętro, a po paru chwilach znalazłem sie na korytarzu. Skierowałem sie do sypialni Clary stanełem przed drzwiami i cicho zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, wszedłem pomału do środka zamykajac za sobą drzwi. Pokój był pusty nie było w niej rudej. Podszedłem do drzwi łazienki i zapukałem, ale znów odpowiedziała mi cisza pomyślałem że może jej tu nie ma, ale kiedy nacisnełem na gałke drzwi były zamknięte. Próbowałem je otworzyć, ale na marne, mozliwe że użyła run zamknięcia.
- Clary ? - spytałem, ale mi nie odpwiedziała - Clary wiem że tam jesteś, otwórz drzwi, prosze - dodałem spokojnie i znów zapukałem. Cisza, westchnełem i już miałem odejść kiedy usłyszałem hałas, jakby coś ostrego spadło na podłoge. Odwróciłem sie natychmiast.
- Clary ? - Cisza. Coś było nie tak. Odsunełem sie od drzwi i mocnym kopniakiem je wyważyłem. Rozejrzałem sie, a po chwili spojrzałem w dół. Ten widok był dla mnie szokiem, Clary leżała nieprzytomna z krwawiącym brzuchem na kafelkach, wokoło było dużo krwi, a niedaleko jej leżał zakrwawiony nóż. Nie myśląc wziełem ją ostrożnie na ręce i jak najszybciej tylko mogłem pedziłem do Izby, wołając przy tym Magnusa.




Końcówka niezbyt mi sie podoba ;__; Ale mam nadzieje że Wam sie chociaż spodoba ^.^
Zapraszam do komentowania ;3
No a tak przy okazji to Wesołych świąt i Mokrego Dyngusa ! :D

4 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny, końcówka też. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity rozdział. Bosh boję się o Clary. Ale to z tymi drzwiami było niezłe. Z niecierpliwością czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Co będzie dalej ?! Ja muszę wiedzieć ! Dawaj nexta byle szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. No weź dodaj NEXTA ! TEN ROZDZIAŁ: CUDO <3

    OdpowiedzUsuń