Heejka ;-; Chciałam Was przeprosić..wena chyba sie na mnie obraźiła -,- Jestem w połowie pierwszej strony w wordzie i kompletnie nie wiem co dalej pisać, totalna pustka by napisać jedno sensowne zdanie ;__; Pomysłów mam dużo, ale ciężko mi je uformować i nie wiem kiedy w końcu go skończe.
Postaram sie jeszcze w tym miesiącu coś dodać, mam nadzieje że wena wróci jak najszybciej. Czekajcie cierpliwie :*
Pozdrawiam R.V.S.
sobota, 25 kwietnia 2015
niedziela, 19 kwietnia 2015
Rozdział 14
~ Rachel ~
Próbowałam otworzyć oczy, ale nie wychodziło mi to. Wszędzie była ciemność, a ja nie wiedziałam co sie stało.
Jedynie co zdążyłam to poczuć okropny ból w ciele tak jakby ktoś wbijał mi tysiące igieł w każdy najmniejszy centymetr ciała. Starałam sie zmusić do otworzenia powiek, przychodziło mi to z trudem. Nic nie słyszałam, cisza doprowadzała mnie do obłędu zastanawiałam sie ile już tak jestem, minuty a może godziny ? W ten poczułam pulsujący ból głowy, był nie do wytrzymania chciałam krzyczeć, ale nie mogłam nawet sie ruszyć, myślałam tylko o bólu, który mnie obezwładnił, gdy nagle ustał. Nadal nie mogłam otworzyć oczu, ale za to zaczęłam słyszeć jakieś stłumione głosy gdzieś niedaleko mnie.
- On mógł ją zabić - ktoś warknął.
- Nie zrobił tego.. - odpowiedział drugi troche zmęczony głos.
- Ale mógł ! Jesteś Czarnoksiężnikiem i powinieneś wiedzieć że wampiry szaleją na punkcie krwi mieszańców.
- Wiedziałem, ale nie sądziłem że Raphael sie na nią rzuci, myślałem że nie chce jej zrobić krzywdy..
Prychnęła.
- Powiedz dlaczego tak go bronisz ?
Odpowiedziała jej cisza, która została przerwana przez otwierane drzwi.
- I co ?
- I nic. Nie znaleźliśmy go, a do hotelu nie pozwolili nam nawet sie zbliżyć - westchnął głos należący prawdopodobnie do Jace'a.
- Niech sie lepiej cieszy że go nie spotkałem, bo nie ręczyłbym za siebie - warknął Alec.
- Alec spokojnie, znajdziemy go wiem że sie martwisz.. - brunet natychmiast jej przerwał.
- Spokojnie ?! Santiago o mało co jej nie zabił, a ja mam być spokojny ?! - krzyknął poirytowany jak i zdenerwowany.
Magnus westchnął.
- I co teraz ? Mamy czekać aż sie obudzi ? - spytała podłamana Isabelle.
- Niestety - powiedział cicho.
Po tych słowach zapadła cisza. Znów próbowałam otworzyć powieki, przychodziło mi to z wielkim trudem, ale po kilku ponownych próbach zaczełam widzieć jakieś nie wyraźne kształty. Zamrugałam kilkakrotnie i rozejrzałam. Znajdowałam sie w Izbie chorych spojrzałam na Izz, która stała naprzeciw mnie przyglądając mi sie z martwionym wyrazem twarzy. Zauważyłam że znajdują sie tu także Jace, Magnus i Alec, wszyscy wpatrywali mi sie z innym wyrazem twarzy.
- Co sie stało ? - spytałam słabym głosem. Brunetka spojrzała na Magnusa, a po chwili znów na mnie.
- Rachel ja...my..to.. - wahała sie - ..Raphael.
Przełknęłam śline i spojrzałam na swoje ręce na których znajdował sie bandaż, milczałam.
- Czy on mnie..
- Ugryzł ? Tak. Ale nie chciał ci nic zrobić, wampiry tak mają, szaleją gdy czują krew pół demona. Nie kontrolują tego - odpowiedział Magnus.
- Oh, już go tak nie usprawiedliwiaj - warknęła brunetka spoglądając na Bane’a, westchnęła i znów spojrzała na mnie.
- Pamiętasz coś ?
- Nie za bardzo - pokręciłam powoli głową - Jak długo tu jestem ?
- Na szczęście tylko 2 godziny - przyznał Alec, który stał nie daleko.
Nie spojrzałam na niego. Nagle przypomniała mi sie ta scena, w której mnie pocałował i tak jakby zrobiło mi sie ciężej na sercu, co jeśli Alec sie we mnie zakochał ? Natychmiast odepchnęłam od siebie tą myśl, przecież to głupie jednak ten pocałunek nadal nie dawał mi spokoju.
~ Clary ~
Przemierzałam Oranżerie tak bez celu. Czułam zapach tych wszystkich roślin i kwiatów tu było pięknie, a zwłaszcza w nocy. Usiadłam na kręcistych schodach i przypomniało mi sie jak siedziałam tu z Raphaelem gdy mnie sam tu zaciągnął, rozmawialiśmy wtedy o tym co zrobiłam i nagle do głowy wleciały mi jego słowa „ Nie wiń go za takie zachowanie, znalazł cie w kałuży krwi z nożem obok. Sam wpadłbym w wściekłość i niezrozumienie gdybym.. - przerwał, po czym dodał - Nie ważne “ No właśnie co miał na myśli ?
Westchnełam zastanawiając sie nad tym pytaniem kiedy poczułam jak ktoś siada obok mnie dopiero po kilku sekundach spojrzałam na tą osobe i wytrzeszczyłam oczy.
- Raphael ? Co ty tutaj robisz ? - Byłam zupełnie zaskoczona i patrzałam na niego w niedowierzaniu. Wszyscy go szukali, a on jakby nigdy nic siedział sobie teraz obok mnie.
Nie odpowiedział odrazu chwile sie zastanawiał nad odpowiedzią.
- Zrobiłem coś bardzo głupiego i nie umiem sobie z tym poradzić - jego głos był bez emocji, nie patrzył na mnie tylko na coś przed siebie, wydawał sie być nie obecny wiedziałam że źle sie z tym czuje.
- To nie twoja wina - chciałam go jakoś pocieszyć, ale wiedziałam że mi sie to nie uda.
- A właśnie że moja. Gdybym wtedy nad sobą panował to nie leżałaby teraz w izbie - dodał z pustym wzrokiem.
Spojrzałam na niego nie pewnie otwierając usta zeby coś powiedzieć.
- Mam pytanie.
- Jakie ? - tu na mnie spojrzał.
Po krótkim zastanowieniu odpowiedziałam.
- Dlaczego tak sie zadręczasz stanem Rachel ?
I chyba trafiłam w sam środek, po usłyszeniu tych słów wampir spuścił głowe i parsknął.
- Skąd to pytanie ? Chyba nie podejrzewasz mnie że żywie do niej jakieś uczucie ? - odparł sarkastycznie.
Spuściłam wzrok. Przez chwile mu uwierzyłam, ale jego ton mówił sam za siebie.
- A nie żywisz ? - spytałam cicho wpatrując sie w coś przede mną.
- Szczerze mówiąc sam nie wiem - przyznał bez cienia uczuć czy jakich kolwiek emocji, po czym wstał i poprostu zniknął.. Wstałam i podeszłam do jednej z fontann.
Jeszcze przez chwile zastanawiałam sie nad jego odpowiedzią, nie dokońca ją rozumiałam. Pokręciłam głową i westchnełam i po chwili poczułam jak czyjeś ręce odgarniają moje włosy z szyji by po chwili musnąć je swoimi ustami. Odrazu czułam ten przyjemny dreszcz. Zamknęłam oczy by znów je otworzyć.
- Jace..
- Hm - wymruczał przy moim uchu obejmując mnie bezpiecznie w pasie lekko muskając mój policzek.
- Co tutaj robisz ? - spytałam cicho trochę zaskoczona jego obecnością tutaj.
- Tęskniłem - przyznał równie cicho muskając ustami płatek mojego ucha. Odwróciłam sie do niego blondyn splótł nasze palce, a po chwili pochylił sie w moją stronę złączając nasze usta w pocałunku, objął mnie jedną ręką w tali. Oddałam sie tej chwili całkowicie, ale kiedy swoją ręką powędrował pod moją bluzkę dotykając miejsca gdzie nadal jest bandaż natychmiast sie od niego odsunęłam. Na chwile spojrzał na mnie z nie zrozumienie, ale po chwili chyba zdał sobie sprawę o co mi chodziło. Splotłam ręce na krzyż tak by zasłonić swój brzuch spuszczając wzrok. Nie chciałam by ktokolwiek dotykał mojego brzucha choćby przez bandaż, można by pomyśleć że to głupie, ale kiedy ktoś to robi odrazu przypomina mi sie scena w której wbijam ostry nóż w siebie. Lekko sie wstrygnełam na to wspomnienie.
- Przepraszam - zaczęłam cicho, po czym szybko go wyminęłam i wyszłam stamtąd. W połowie drogi brzuch znów dał o sobie znać tylko to nie był ten sam ból, który czułam wcześniej to było jakby coś od środka mnie mdliło. Jak najszybciej zaczęłam biec do łazienki swojego pokoju, wbiegłam nie zamykając drzwi po czym wpadłam do łazienki i podeszłam do klozetu, a po chwili zwymiotowałam było mi strasznie nie dobrze nie wiedziałam czemu nic dzisiaj prawie nie jadłam może dlatego. Chwile później spuściłam Wodę opuściłam Deskę i na niej usiadłam. Miałam załzawione oczy wstałam i podeszłam do umywalki nie patrząc na siebie w odbiciu odkręciłam korek i pochlapałam twarz wodą i umyłam dokładnie zęby. Pare chwil później spojrzałam na siebie w lustro byłam blada.
Westchnęłam i podniosłam koszulkę do góry ściągnęłam bandaż ukazując dwie długie szramy. Nienawidziłam ich przypominały mi o ostatnich wydarzeniach i o tym co zrobiłam ostrożnie wzięłam rękę i dotknęłam blizn zrobiłam głęboki oddech, choć wcale mnie nie zabolało pod wpływem dotyku. Spojrzałam na brzuch chciało mi sie płakać, ale nie mogłam po chwili usłyszałam ciche pukanie, szybko zaciągnełam koszulkę i spojrzałam na źródło. Zupełnie zapomniałam że nie zamknęłam drzwi od łazienki przez co przeklnełam sie za to w duchu. W progu stał Jace z nijakim wyrazem twarzy. Nie odezwałam sie pierwsza wpatrywałam sie tylko w jego oczy bojąc sie cokolwiek wydusić.
- Clary nie możesz sie obwiniać - zaczął nadal stojąc tam gdzie był - To nie twoja wina..
- A właśnie że moja - przerwałam mu szybko i chyba za szybko spojrzałam na niego.
- Boje sie Jace -szepnęłam.
Chłopak nie czekając podszedł do mnie i przytulił mocno do siebie.
- Jestem tu.
Heejka ;_; Wybaczcie że tak długo musieliście czekać, ale kompletnie nie chciało mi sie nic pisać ;-; Rozdział krótki wieem... Następny pojawi sie dopiero po egzaminach czyli gdzieś tak czwartek, piątek. Mam nadzieje że moje wypociny wam sie spodobały :3 Zapraszam do komentowania !
Próbowałam otworzyć oczy, ale nie wychodziło mi to. Wszędzie była ciemność, a ja nie wiedziałam co sie stało.
Jedynie co zdążyłam to poczuć okropny ból w ciele tak jakby ktoś wbijał mi tysiące igieł w każdy najmniejszy centymetr ciała. Starałam sie zmusić do otworzenia powiek, przychodziło mi to z trudem. Nic nie słyszałam, cisza doprowadzała mnie do obłędu zastanawiałam sie ile już tak jestem, minuty a może godziny ? W ten poczułam pulsujący ból głowy, był nie do wytrzymania chciałam krzyczeć, ale nie mogłam nawet sie ruszyć, myślałam tylko o bólu, który mnie obezwładnił, gdy nagle ustał. Nadal nie mogłam otworzyć oczu, ale za to zaczęłam słyszeć jakieś stłumione głosy gdzieś niedaleko mnie.
- On mógł ją zabić - ktoś warknął.
- Nie zrobił tego.. - odpowiedział drugi troche zmęczony głos.
- Ale mógł ! Jesteś Czarnoksiężnikiem i powinieneś wiedzieć że wampiry szaleją na punkcie krwi mieszańców.
- Wiedziałem, ale nie sądziłem że Raphael sie na nią rzuci, myślałem że nie chce jej zrobić krzywdy..
Prychnęła.
- Powiedz dlaczego tak go bronisz ?
Odpowiedziała jej cisza, która została przerwana przez otwierane drzwi.
- I co ?
- I nic. Nie znaleźliśmy go, a do hotelu nie pozwolili nam nawet sie zbliżyć - westchnął głos należący prawdopodobnie do Jace'a.
- Niech sie lepiej cieszy że go nie spotkałem, bo nie ręczyłbym za siebie - warknął Alec.
- Alec spokojnie, znajdziemy go wiem że sie martwisz.. - brunet natychmiast jej przerwał.
- Spokojnie ?! Santiago o mało co jej nie zabił, a ja mam być spokojny ?! - krzyknął poirytowany jak i zdenerwowany.
Magnus westchnął.
- I co teraz ? Mamy czekać aż sie obudzi ? - spytała podłamana Isabelle.
- Niestety - powiedział cicho.
Po tych słowach zapadła cisza. Znów próbowałam otworzyć powieki, przychodziło mi to z wielkim trudem, ale po kilku ponownych próbach zaczełam widzieć jakieś nie wyraźne kształty. Zamrugałam kilkakrotnie i rozejrzałam. Znajdowałam sie w Izbie chorych spojrzałam na Izz, która stała naprzeciw mnie przyglądając mi sie z martwionym wyrazem twarzy. Zauważyłam że znajdują sie tu także Jace, Magnus i Alec, wszyscy wpatrywali mi sie z innym wyrazem twarzy.
- Co sie stało ? - spytałam słabym głosem. Brunetka spojrzała na Magnusa, a po chwili znów na mnie.
- Rachel ja...my..to.. - wahała sie - ..Raphael.
Przełknęłam śline i spojrzałam na swoje ręce na których znajdował sie bandaż, milczałam.
- Czy on mnie..
- Ugryzł ? Tak. Ale nie chciał ci nic zrobić, wampiry tak mają, szaleją gdy czują krew pół demona. Nie kontrolują tego - odpowiedział Magnus.
- Oh, już go tak nie usprawiedliwiaj - warknęła brunetka spoglądając na Bane’a, westchnęła i znów spojrzała na mnie.
- Pamiętasz coś ?
- Nie za bardzo - pokręciłam powoli głową - Jak długo tu jestem ?
- Na szczęście tylko 2 godziny - przyznał Alec, który stał nie daleko.
Nie spojrzałam na niego. Nagle przypomniała mi sie ta scena, w której mnie pocałował i tak jakby zrobiło mi sie ciężej na sercu, co jeśli Alec sie we mnie zakochał ? Natychmiast odepchnęłam od siebie tą myśl, przecież to głupie jednak ten pocałunek nadal nie dawał mi spokoju.
~ Clary ~
Przemierzałam Oranżerie tak bez celu. Czułam zapach tych wszystkich roślin i kwiatów tu było pięknie, a zwłaszcza w nocy. Usiadłam na kręcistych schodach i przypomniało mi sie jak siedziałam tu z Raphaelem gdy mnie sam tu zaciągnął, rozmawialiśmy wtedy o tym co zrobiłam i nagle do głowy wleciały mi jego słowa „ Nie wiń go za takie zachowanie, znalazł cie w kałuży krwi z nożem obok. Sam wpadłbym w wściekłość i niezrozumienie gdybym.. - przerwał, po czym dodał - Nie ważne “ No właśnie co miał na myśli ?
Westchnełam zastanawiając sie nad tym pytaniem kiedy poczułam jak ktoś siada obok mnie dopiero po kilku sekundach spojrzałam na tą osobe i wytrzeszczyłam oczy.
- Raphael ? Co ty tutaj robisz ? - Byłam zupełnie zaskoczona i patrzałam na niego w niedowierzaniu. Wszyscy go szukali, a on jakby nigdy nic siedział sobie teraz obok mnie.
Nie odpowiedział odrazu chwile sie zastanawiał nad odpowiedzią.
- Zrobiłem coś bardzo głupiego i nie umiem sobie z tym poradzić - jego głos był bez emocji, nie patrzył na mnie tylko na coś przed siebie, wydawał sie być nie obecny wiedziałam że źle sie z tym czuje.
- To nie twoja wina - chciałam go jakoś pocieszyć, ale wiedziałam że mi sie to nie uda.
- A właśnie że moja. Gdybym wtedy nad sobą panował to nie leżałaby teraz w izbie - dodał z pustym wzrokiem.
Spojrzałam na niego nie pewnie otwierając usta zeby coś powiedzieć.
- Mam pytanie.
- Jakie ? - tu na mnie spojrzał.
Po krótkim zastanowieniu odpowiedziałam.
- Dlaczego tak sie zadręczasz stanem Rachel ?
I chyba trafiłam w sam środek, po usłyszeniu tych słów wampir spuścił głowe i parsknął.
- Skąd to pytanie ? Chyba nie podejrzewasz mnie że żywie do niej jakieś uczucie ? - odparł sarkastycznie.
Spuściłam wzrok. Przez chwile mu uwierzyłam, ale jego ton mówił sam za siebie.
- A nie żywisz ? - spytałam cicho wpatrując sie w coś przede mną.
- Szczerze mówiąc sam nie wiem - przyznał bez cienia uczuć czy jakich kolwiek emocji, po czym wstał i poprostu zniknął.. Wstałam i podeszłam do jednej z fontann.
Jeszcze przez chwile zastanawiałam sie nad jego odpowiedzią, nie dokońca ją rozumiałam. Pokręciłam głową i westchnełam i po chwili poczułam jak czyjeś ręce odgarniają moje włosy z szyji by po chwili musnąć je swoimi ustami. Odrazu czułam ten przyjemny dreszcz. Zamknęłam oczy by znów je otworzyć.
- Jace..
- Hm - wymruczał przy moim uchu obejmując mnie bezpiecznie w pasie lekko muskając mój policzek.
- Co tutaj robisz ? - spytałam cicho trochę zaskoczona jego obecnością tutaj.
- Tęskniłem - przyznał równie cicho muskając ustami płatek mojego ucha. Odwróciłam sie do niego blondyn splótł nasze palce, a po chwili pochylił sie w moją stronę złączając nasze usta w pocałunku, objął mnie jedną ręką w tali. Oddałam sie tej chwili całkowicie, ale kiedy swoją ręką powędrował pod moją bluzkę dotykając miejsca gdzie nadal jest bandaż natychmiast sie od niego odsunęłam. Na chwile spojrzał na mnie z nie zrozumienie, ale po chwili chyba zdał sobie sprawę o co mi chodziło. Splotłam ręce na krzyż tak by zasłonić swój brzuch spuszczając wzrok. Nie chciałam by ktokolwiek dotykał mojego brzucha choćby przez bandaż, można by pomyśleć że to głupie, ale kiedy ktoś to robi odrazu przypomina mi sie scena w której wbijam ostry nóż w siebie. Lekko sie wstrygnełam na to wspomnienie.
- Przepraszam - zaczęłam cicho, po czym szybko go wyminęłam i wyszłam stamtąd. W połowie drogi brzuch znów dał o sobie znać tylko to nie był ten sam ból, który czułam wcześniej to było jakby coś od środka mnie mdliło. Jak najszybciej zaczęłam biec do łazienki swojego pokoju, wbiegłam nie zamykając drzwi po czym wpadłam do łazienki i podeszłam do klozetu, a po chwili zwymiotowałam było mi strasznie nie dobrze nie wiedziałam czemu nic dzisiaj prawie nie jadłam może dlatego. Chwile później spuściłam Wodę opuściłam Deskę i na niej usiadłam. Miałam załzawione oczy wstałam i podeszłam do umywalki nie patrząc na siebie w odbiciu odkręciłam korek i pochlapałam twarz wodą i umyłam dokładnie zęby. Pare chwil później spojrzałam na siebie w lustro byłam blada.
Westchnęłam i podniosłam koszulkę do góry ściągnęłam bandaż ukazując dwie długie szramy. Nienawidziłam ich przypominały mi o ostatnich wydarzeniach i o tym co zrobiłam ostrożnie wzięłam rękę i dotknęłam blizn zrobiłam głęboki oddech, choć wcale mnie nie zabolało pod wpływem dotyku. Spojrzałam na brzuch chciało mi sie płakać, ale nie mogłam po chwili usłyszałam ciche pukanie, szybko zaciągnełam koszulkę i spojrzałam na źródło. Zupełnie zapomniałam że nie zamknęłam drzwi od łazienki przez co przeklnełam sie za to w duchu. W progu stał Jace z nijakim wyrazem twarzy. Nie odezwałam sie pierwsza wpatrywałam sie tylko w jego oczy bojąc sie cokolwiek wydusić.
- Clary nie możesz sie obwiniać - zaczął nadal stojąc tam gdzie był - To nie twoja wina..
- A właśnie że moja - przerwałam mu szybko i chyba za szybko spojrzałam na niego.
- Boje sie Jace -szepnęłam.
Chłopak nie czekając podszedł do mnie i przytulił mocno do siebie.
- Jestem tu.
Heejka ;_; Wybaczcie że tak długo musieliście czekać, ale kompletnie nie chciało mi sie nic pisać ;-; Rozdział krótki wieem... Następny pojawi sie dopiero po egzaminach czyli gdzieś tak czwartek, piątek. Mam nadzieje że moje wypociny wam sie spodobały :3 Zapraszam do komentowania !
czwartek, 16 kwietnia 2015
LBA 9#10#11#
No i kolejna Nominacja !! <3 Tym razem Dziękuję Veronice Hunter ( Blog ), Lady night ( Blog ) i Królewnie Śnieżce ( Blog ) ♥♥♥
Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.
Pytania Veronici:
1. Jakie jest twoje ulubione miejsce do wyciszenia się ?
- Mój pokój ;3
2 Sukienka czy spodnie ?
- Zdecydowanie spodnie !!
3.Kim chcesz zostać w przyszłości, dlaczego ?
- Hm a bo ja wiem :3
4.Twoja ulubiona książka ?
- L.A Weatherly " Anioł " *o* ( I DA oczywiście :3 )
Pytania Lady:
1.Co robisz w wolnym czasie ?
- W pełni oddaje sie hobby, czyli pisaniu i słuchaniu muzyki ^.^
2. Książka czy blog ?
- Szczerze wole książke ;-;
3. Wolisz spotkanie z przyjaciółmi czy czytaniu książki ?
- To zależy jaki mam humor xd
4. Wieś czy miasto ?
- Miasto :3
Pytania Królewny:
1. Jakie są twoje uczucia, kiedy ulubiony bohater umiera ?
- Jestem zdołowana, smutna, zła, nie dowierzam ;__;
2. Ulubiony książkowy bohater ?
-Hoho mam ich pełno xd
~ Raphael
~ Jace
~ Alec
~ Percy Jackson
~ Draco Malfoy
~ Peeta Mellark *o*
~ Jacob Black
Żeńskich jakoś specjalnie nie mam xd
3. Jak masz na drugie imię ?
- Maria ;____;
Nikogo nie nominuje ;_;
Jeszcze raz baaardzo ale to bardzo dziękuje za Nominacje ♥♥♥♥♥ <3
Poozdrawiam R.V.S. ;*
Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.
Pytania Veronici:
1. Jakie jest twoje ulubione miejsce do wyciszenia się ?
- Mój pokój ;3
2 Sukienka czy spodnie ?
- Zdecydowanie spodnie !!
3.Kim chcesz zostać w przyszłości, dlaczego ?
- Hm a bo ja wiem :3
4.Twoja ulubiona książka ?
- L.A Weatherly " Anioł " *o* ( I DA oczywiście :3 )
Pytania Lady:
1.Co robisz w wolnym czasie ?
- W pełni oddaje sie hobby, czyli pisaniu i słuchaniu muzyki ^.^
2. Książka czy blog ?
- Szczerze wole książke ;-;
3. Wolisz spotkanie z przyjaciółmi czy czytaniu książki ?
- To zależy jaki mam humor xd
4. Wieś czy miasto ?
- Miasto :3
Pytania Królewny:
1. Jakie są twoje uczucia, kiedy ulubiony bohater umiera ?
- Jestem zdołowana, smutna, zła, nie dowierzam ;__;
2. Ulubiony książkowy bohater ?
-Hoho mam ich pełno xd
~ Raphael
~ Jace
~ Alec
~ Percy Jackson
~ Draco Malfoy
~ Peeta Mellark *o*
~ Jacob Black
Żeńskich jakoś specjalnie nie mam xd
3. Jak masz na drugie imię ?
- Maria ;____;
Nikogo nie nominuje ;_;
Jeszcze raz baaardzo ale to bardzo dziękuje za Nominacje ♥♥♥♥♥ <3
Poozdrawiam R.V.S. ;*
wtorek, 14 kwietnia 2015
Liebster Award 6#7#8#
Wow..aż 3 nominacje *.* Dziękuję z całego serca Angel Dark ( Blog ), Paulinie Patrycji ( Blog ) i Nicol Kubek (Blog ) <3
Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.
Pytania Angel Dark:
1. Ulubiona książka?
- Nie mam ulubionej, kocham wszystkie ;3
2.Pierwsza książka jaką przeczytałaś?
- Chyba Harry Potter :3
3.Co skłoniło cie do założenia bloga?
- Nadmiar pomysłów ^.^
4.Ulubiona piosenka?
- https://www.youtube.com/watch?v=0G3_kG5FFfQ
Pytania Pauliny Patrycjii:
1. Jaki jest twój ulubiony blog, który czytasz?
- Ojojoj..mam ich pełno ;D
2. Ile blogów prowadzisz?
- Tylko ten ;3
3. Chciał/a byś aby na podstawie jakiej książki powstała ekranizacja?
- Taaak *.* Najlepiej wszystkich :3
4. Co cię najbardziej inspiruje?
- Seriale, filmy, ale myśle że najbardziej moja wyobraźnia xd
Pytania Nicol Kubek:
1. Jakie kraje chętnie byś zwiedziła?
- Hiszpania i Włochy *o*
2. Spodnie czy spódnica?
- Zdecydowanie spodnie, nienawidze spódniczek...
3. Książki, a może pamiętnik? Po co sięgasz chętniej?
- Książka ^.^
Moje nominacje:
1. http://welcome-to-city-of-angel.blogspot.com/
2. http://nocnilowcy.blogspot.com/
3. http://slowianskanephilim.blogspot.com/
4. http://onesmallbreath.blogspot.com/
5. http://sin-inne-zycie.blogspot.com/
Moje pytania:
1. Skąd czerpiesz pomysły ?
2. Twój ulubiony cytat z jakiejś książki ?
3. Horror czy komedia ?
4. Polecana książka ?
5. Do jakiej postaci z DA jesteś najbardziej podobna ?
6. Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałaś ?
7. Masz zwierzątko ?
8. Ulubiony kolor ?
9. Ulubiony aktor ?
10. Jaką masz zalete, a jaką wade ?
11. Znienawidzona przez ciebie postać ?
Jeszcze raz dziękuje za nominacje <3 <3
A co do rozdziału to pojawi sie jeszcze w tym tygodniu. Mam pełno nauki i jeszcze te egzaminy..nie mam na nic czasu ;-;.
Dla przypomnienia: Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę". Jest dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała, dalej ty nominujesz 11 osób, oczywiście informujesz ich o tym oraz zadajesz 11 pytań. Nie nominujemy bloga osoby, która cię nominowała.
Pytania Angel Dark:
1. Ulubiona książka?
- Nie mam ulubionej, kocham wszystkie ;3
2.Pierwsza książka jaką przeczytałaś?
- Chyba Harry Potter :3
3.Co skłoniło cie do założenia bloga?
- Nadmiar pomysłów ^.^
4.Ulubiona piosenka?
- https://www.youtube.com/watch?v=0G3_kG5FFfQ
Pytania Pauliny Patrycjii:
1. Jaki jest twój ulubiony blog, który czytasz?
- Ojojoj..mam ich pełno ;D
2. Ile blogów prowadzisz?
- Tylko ten ;3
3. Chciał/a byś aby na podstawie jakiej książki powstała ekranizacja?
- Taaak *.* Najlepiej wszystkich :3
4. Co cię najbardziej inspiruje?
- Seriale, filmy, ale myśle że najbardziej moja wyobraźnia xd
Pytania Nicol Kubek:
1. Jakie kraje chętnie byś zwiedziła?
- Hiszpania i Włochy *o*
2. Spodnie czy spódnica?
- Zdecydowanie spodnie, nienawidze spódniczek...
3. Książki, a może pamiętnik? Po co sięgasz chętniej?
- Książka ^.^
Moje nominacje:
1. http://welcome-to-city-of-angel.blogspot.com/
2. http://nocnilowcy.blogspot.com/
3. http://slowianskanephilim.blogspot.com/
4. http://onesmallbreath.blogspot.com/
5. http://sin-inne-zycie.blogspot.com/
Moje pytania:
1. Skąd czerpiesz pomysły ?
2. Twój ulubiony cytat z jakiejś książki ?
3. Horror czy komedia ?
4. Polecana książka ?
5. Do jakiej postaci z DA jesteś najbardziej podobna ?
6. Najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałaś ?
7. Masz zwierzątko ?
8. Ulubiony kolor ?
9. Ulubiony aktor ?
10. Jaką masz zalete, a jaką wade ?
11. Znienawidzona przez ciebie postać ?
Jeszcze raz dziękuje za nominacje <3 <3
A co do rozdziału to pojawi sie jeszcze w tym tygodniu. Mam pełno nauki i jeszcze te egzaminy..nie mam na nic czasu ;-;.
niedziela, 12 kwietnia 2015
Rozdział 13
Clary:
Stałam na jakiejś łące rozejrzałam sie, na niebie kłębiły sie chmury, a wokół mnie znajdowało sie pełno trawy i przeróżnych kwiatów. Spojrzałam na siebie miałam śliczną zwiewną sukienke bez ramiączek do kolan koloru kremowego.
Lekko sie uśmiechnełam, szłam przed siebie dotykając opuszkami palców kwiaty, poczułam sie..wolna. Przystanełam na chwile wdychając ciepłe powietrze zamykając przy tym oczy, chciałam nacieszyć się tą chwilą, która nie trwała zbyt długo. Otworzyłam oczy, a przede mną stała Wysoka czarna postać w garniturze.
Przypominał mi tego mężczyzne z koszmaru.
- Kim jesteś ? -spytałam lekko drżącym głosem, ale owa postać nawet nie drgnęła - Czego ode mnie chcesz ? - dodałam obserwując ją cały czas.
Nie odpowiedział zamiast tego poczułam okropny ból w brzuchu, zgięłam sie w pół dotykając miejsca z którego zaczęła lecieć krew Powtórka z rozrywki pomyślałam i upadłam na trawe. Zobaczyłam jak postać staje nade mną, a zanim zamknełam oczy przez mgłe zauważyłam jak zaa jego pleców wyłaniają sie dwa duże czarne skrzydła, a po chwili usłyszałam jego głos w mojej głowie „Nadchodze..“ a potem nastała ciemność..
Momentalnie sie obudziłam wstrzymując oddech, podniosłam się do pozycji siedzącej z szokiem wstałam z łóżka, podeszłam do okna przelotnie spoglądając na zegarek na szafce dochodziło południe. Zamknełam oczy przypominając sobie szczegóły snu, ale po chwili je otworzyłam. Potrząsnęłam głową spojrzałam na tace z kanapkami, no tak przecież Jace tu był, cień uśmiechu przeszedł na mojej twarzy i po chwili podeszłam do szafki biorąc jedna kanapke. Po paru minutach zjadłam wszystko czułam sie najedzona, wziełam tace i wyszłam z pokoju i o dziwo nikogo po drodze nie spotkałam. Doszłam do kuchni odstawiłam tacke i otworzyłam lodówke wyjmując z niej sok, wzięłam kilka łyków i odetchnęłam. Podeszłam do blatu by sie na nim oprzeć łokciami, rozmyślałam o tym śnie. Czy to był Verdun ? Czego chciał ode mnie ? Teraz w mojej głowie huczały jego słowa "Nadchodze". Nie rozumiałam tego, ale wiedziałam że tym razem musze powiedzieć o tym reszcie. Zbytnio zamyślona nie zauważyłam jak ktoś wszedł po cichu do kuchni, a po chwili poczułam jak czyjeś ramiona oplatają sie ostrożnie wokół mojej tali. Odrazu poczułam ten przyjemny dreszcz, który towarzyszył mi z każdym jego dotykiem, uśmiechnełam sie, ale nie odwróciłam. Przybliżył mnie do siebie bardziej całując moją szyje przez co wywołało u mnie jeszcze większy uśmiech. Przegryzłam dolną warge i odwróciłam głowe w kierunku Jace’a. Ten spojrzał mi w oczy i przybliżył swoją twarz do mojej muskając delikatnie moje wargi swoimi, żeby po chwili połączyć je w namiętnym pocałunku. Znów ten dreszcz i te przyjemne uczucie ogarnęło całe moje ciało. Nie mogłam sie powstrzymać żeby sie nie uśmiechnąć przez co przerwałam pocałunek.
- Wyspałaś sie księżniczko ? - szepnął zadziorniej muskając przy tym opłatek mojego ucha.
Przegryzłam dolną warge próbując powstrzymać wypływający uśmiech. Blondyn odwrócił mnie do siebie, objełam go w pasie, a on jedną ręką powędrował do mojej twarzy ujmując ją w dłoń. Nie zauważyłam nawet ze był bez koszulki.
Spojrzałam mu w oczy, a on mnie pocałował, nie byłam zaskoczona jednak było coś innego w jego sposobie całowania..pożądanie. Już raz mnie w taki sposób całował i nie opierałam sie, ale teraz było inaczej. Wsunął swoją ręke pod moją koszulke, ukazując przy tym mój bandaż wokół brzucha. Lekko sie od niego odsunęłam przerywając pocałunek, to nie tak że tego nie chciałam poprostu nie mogłam. Przekręciłam głowe na bok, gdy znów chciał mnie pocałować. Jego obie ręce spoczywały w tej chwili na mojej tali, a on sam muskał ustami moją szyje. Trzymałam ręce na jego torsie, próbowałam nie reagowałam na jego dotyk. Jace jakby wyczuwając że coś jest na rzeczy przestał i spojrzał na mnie.
- Co jest ? - spytał obserwują mnie bacznie, gładząc kciukiem moje plecy.
Spuściłam wzrok.
- Nic - odparłam cicho.
Chłopak podniósł mój podbródek i byłam zmuszona na niego spojrzeć.
- Jeśli chodzi ci o to co przed chwilą robiłem.. - zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie, tak to znaczy...ja - zaczełam zmieszana i sie zaciełam. Słowa uwięzły mi w gardle i nie mogłam ich wydusić. Chłopak puścił moją talie i odsunął sie ode mnie troche żeby mieć lepszy widok na mnie. Oplotłam sie ramionami spoglądając w bok. Musiałam mu powiedzieć o śnie, wziełam głęboki wdech i zaczełam.
- Widziałam Verdun’a - powiedziałam cicho, chłopak spoważniał i wpatrywał sie we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale nie drgnął - Widziałam go w śnie. Ja..stałam na jakiejś łące wszystko było takie normalne, ale nagle znikąd pojawił sie on w czarnym garniturze i.. - przerwałam przypominając sobie ten przeszywający ból, który poczułam nawet teraz - ..i znów to zrobił.. ten ból czuje nawet teraz - zimny dreszcz przeszedł mi po ciarkach przez co sie wzdrygnęłam. Nie zauważyłam nawet jak Jace do mnie podszedł i przytulił bezpiecznie do siebie.
- To tylko sen. Jesteś bezpieczna - szepnął całując mnie w głowe. Na te słowa odsunęłam sie troche od niego i pokręciłam głową.
- Nie, to nie był zwykły sen. To było raczej jak ostrzeżenie - dodałam - Powiedział że nadchodzi. Czego on ode mnie chce ? - spytałam z łamiącym sie głosem, ale Jace tylko przytulił mnie mocniej, a ja wtuliłam sie w niego bardziej.
- Nie pozwolę mu cie skrzywdzić - powiedział to takim tonem jakim nigdy.
Rachel:
Właśnie wróciłam z Izz do Instytutu. Ta dziewczyna ma jakąś obsesie na punkcie zakupów. Spojrzałam na nią trzymała w rękach 7 torb ciuchów. Westchnęłam.
- Już nigdy więcej z tobą nigdzie nie ide - powiedziałam stanowczo zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku.
- Nie przesadzaj, nie było aż tak źle. Po za tym przydało by sie troche odpoczynku od ostatnich wydarzeń, które miały miejsce - odparła idąc za mną w stronę kuchni. Od tego chodzenia zachciało mi sie pić.
- Nie było ? Przez 2 godziny męczyłaś mnie chodzeniem po sklepach plus godzinę stania w kolejce do kasy. To stanowczo nie dla mnie - dodałam patrząc na idącą za mną brunetkę, która nawet na mnie nie spojrzała. Odwróciłam sie i o mało co nie wpadłam na idącego przede mną Alec’a.
- Przepraszam - odpowiedzieliśmy jednocześnie.
Chłopak spojrzał na mnie i lekko sie uśmiechnął.
- Nic nie szkodzi - odparł nadal sie uśmiechając. Dopiero teraz musiał zauważyć Isabelle, która wpatrywała sie w nas z dziwnym błyskiem w oku.
- Byłyście na zakupach ? - spytał gdy zauważył torby w rękach siostry.
- Jak widać - dodała Iz wymachując torbami uśmiechając sie przy tym - Wracasz z treningu ?
- Tak - przyznał i znów spojrzał na mnie - A wy dokąd ?
- Do kuchni po coś do picia. Izzy mnie dzisiaj wykończyła - tu spojrzałam na nią na co ona uśmiechnęła sie niewinnie.
- Nie marudź już tak - mruknęła i wyminęła nas po czym ruszyła do kuchni.
Gdy tylko zniknęła za zakrętem odetchnęłam.
- To ja już pójdę - powiedziałam niepewnie i chciałam go wyminąć, ale zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek przez co musiałam sie do niego odwrócić.
- Czekaj - zaczął szybko spoglądając mi w oczy.
- O co chodzi ? - spytałam lekko podenerwowana. Nadal trzymał mój nadgarstek.
Ale nie usłyszałam odpowiedzi zamiast tego zbliżył sie do mnie przybliżając swoją twarz do mojej. Nie reagowałam stałam jak słup soli, Po chwili niepewnie musnął moje wargi, widząc że go nie odpycham postanowił już śmielej pogłębić pocałunek. Przez chwile byłam w szoku, ale odwzajemniłam pocałunek, brunet ujął moją twarz w dłonie, gdy po chwili usłyszałam odchrząknięcie. Natychmiast sie od niego odsunęłam i spojrzałam na jego źródło.
- Nie chce wam przeszkadzasz gołąbeczki - odparł wyjątkowo bez emocji Raphael, który stał z rękami w kieszeni spodni niedaleko nas.
- Czego chcesz ? - spytał z dziwnym chłodem Alec.
- Co tak chłodno Amigo - zakpił spoglądając na bruneta, a po chwili zwrócił sie do mnie obojętnie - Isabelle zagroziła mi że jeśli po ciebie nie przyjdę to własnoręcznie wbije we mnie kołek.
Spojrzałam na Alec’a, który wpatrywał sie w wampira z jadem w oczach.
Otwierałam usta żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknęłam, spojrzałam na Raphael’a po czym odeszłam od bruneta i skierowałam sie za wampirem.
Idąc za nim rozmyślałam o tym co przed chwilą sie stało. Przez chwile zastanawiałam sie czy to nie jest może jakiś sen, Alec mnie pocałował, a co gorsze odwzajemniłam jego gest. Karciłam siebie za to w duchu, przecież i tak nic z tego nie będzie, a jemu narobiłam tylko nadzieji. Westchnęłam i spojrzałam przed siebie. Zdezorientowana że wampir prowadzi mnie na 3 piętro stanęłam.
- Kuchnia jest na dole - odparłam obserwując jak Raphael staje kilka schodków wyżej i obraca sie w moją stronę.
- Wiem, ale ja prowadzę cie z zupełnie inne miejsce - skomentował bacznie na mnie patrząc z dziwnym błyskiem w oku.
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Izz wcale cie po mnie nie wysłała - stwierdziłam na co on lekko prychnął i pokręcił głową - Więc czego chcesz ? - dodałam próbując zrównać z nim kroku gdy chłopak zaczął iść dalej.
Weszliśmy na hol, a wampir sie zatrzymał i spojrzał na mnie.
- Więc ? - zaczęłam sie niecierpliwić.
Chłopak spojrzał na mnie z błyskiem w oczach.
- Wybacz - szepnął, a po chwili poczułam ogromny ból w ręce, jedynie co zdążyłam zobaczyć to cień znikającej sylwetki. Potem pochłonęła mnie ciemność..
Heey :D Udało mi sie wstawić wcześniej rozdział ^.^ Mam nadzieje że wam sie spodobał. Troche akcji i romansów xD Zapraszam do komentowania !
Stałam na jakiejś łące rozejrzałam sie, na niebie kłębiły sie chmury, a wokół mnie znajdowało sie pełno trawy i przeróżnych kwiatów. Spojrzałam na siebie miałam śliczną zwiewną sukienke bez ramiączek do kolan koloru kremowego.
Lekko sie uśmiechnełam, szłam przed siebie dotykając opuszkami palców kwiaty, poczułam sie..wolna. Przystanełam na chwile wdychając ciepłe powietrze zamykając przy tym oczy, chciałam nacieszyć się tą chwilą, która nie trwała zbyt długo. Otworzyłam oczy, a przede mną stała Wysoka czarna postać w garniturze.
Przypominał mi tego mężczyzne z koszmaru.
- Kim jesteś ? -spytałam lekko drżącym głosem, ale owa postać nawet nie drgnęła - Czego ode mnie chcesz ? - dodałam obserwując ją cały czas.
Nie odpowiedział zamiast tego poczułam okropny ból w brzuchu, zgięłam sie w pół dotykając miejsca z którego zaczęła lecieć krew Powtórka z rozrywki pomyślałam i upadłam na trawe. Zobaczyłam jak postać staje nade mną, a zanim zamknełam oczy przez mgłe zauważyłam jak zaa jego pleców wyłaniają sie dwa duże czarne skrzydła, a po chwili usłyszałam jego głos w mojej głowie „Nadchodze..“ a potem nastała ciemność..
Momentalnie sie obudziłam wstrzymując oddech, podniosłam się do pozycji siedzącej z szokiem wstałam z łóżka, podeszłam do okna przelotnie spoglądając na zegarek na szafce dochodziło południe. Zamknełam oczy przypominając sobie szczegóły snu, ale po chwili je otworzyłam. Potrząsnęłam głową spojrzałam na tace z kanapkami, no tak przecież Jace tu był, cień uśmiechu przeszedł na mojej twarzy i po chwili podeszłam do szafki biorąc jedna kanapke. Po paru minutach zjadłam wszystko czułam sie najedzona, wziełam tace i wyszłam z pokoju i o dziwo nikogo po drodze nie spotkałam. Doszłam do kuchni odstawiłam tacke i otworzyłam lodówke wyjmując z niej sok, wzięłam kilka łyków i odetchnęłam. Podeszłam do blatu by sie na nim oprzeć łokciami, rozmyślałam o tym śnie. Czy to był Verdun ? Czego chciał ode mnie ? Teraz w mojej głowie huczały jego słowa "Nadchodze". Nie rozumiałam tego, ale wiedziałam że tym razem musze powiedzieć o tym reszcie. Zbytnio zamyślona nie zauważyłam jak ktoś wszedł po cichu do kuchni, a po chwili poczułam jak czyjeś ramiona oplatają sie ostrożnie wokół mojej tali. Odrazu poczułam ten przyjemny dreszcz, który towarzyszył mi z każdym jego dotykiem, uśmiechnełam sie, ale nie odwróciłam. Przybliżył mnie do siebie bardziej całując moją szyje przez co wywołało u mnie jeszcze większy uśmiech. Przegryzłam dolną warge i odwróciłam głowe w kierunku Jace’a. Ten spojrzał mi w oczy i przybliżył swoją twarz do mojej muskając delikatnie moje wargi swoimi, żeby po chwili połączyć je w namiętnym pocałunku. Znów ten dreszcz i te przyjemne uczucie ogarnęło całe moje ciało. Nie mogłam sie powstrzymać żeby sie nie uśmiechnąć przez co przerwałam pocałunek.
- Wyspałaś sie księżniczko ? - szepnął zadziorniej muskając przy tym opłatek mojego ucha.
Przegryzłam dolną warge próbując powstrzymać wypływający uśmiech. Blondyn odwrócił mnie do siebie, objełam go w pasie, a on jedną ręką powędrował do mojej twarzy ujmując ją w dłoń. Nie zauważyłam nawet ze był bez koszulki.
- Co jest ? - spytał obserwują mnie bacznie, gładząc kciukiem moje plecy.
Spuściłam wzrok.
- Nic - odparłam cicho.
Chłopak podniósł mój podbródek i byłam zmuszona na niego spojrzeć.
- Jeśli chodzi ci o to co przed chwilą robiłem.. - zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie, tak to znaczy...ja - zaczełam zmieszana i sie zaciełam. Słowa uwięzły mi w gardle i nie mogłam ich wydusić. Chłopak puścił moją talie i odsunął sie ode mnie troche żeby mieć lepszy widok na mnie. Oplotłam sie ramionami spoglądając w bok. Musiałam mu powiedzieć o śnie, wziełam głęboki wdech i zaczełam.
- Widziałam Verdun’a - powiedziałam cicho, chłopak spoważniał i wpatrywał sie we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale nie drgnął - Widziałam go w śnie. Ja..stałam na jakiejś łące wszystko było takie normalne, ale nagle znikąd pojawił sie on w czarnym garniturze i.. - przerwałam przypominając sobie ten przeszywający ból, który poczułam nawet teraz - ..i znów to zrobił.. ten ból czuje nawet teraz - zimny dreszcz przeszedł mi po ciarkach przez co sie wzdrygnęłam. Nie zauważyłam nawet jak Jace do mnie podszedł i przytulił bezpiecznie do siebie.
- To tylko sen. Jesteś bezpieczna - szepnął całując mnie w głowe. Na te słowa odsunęłam sie troche od niego i pokręciłam głową.
- Nie, to nie był zwykły sen. To było raczej jak ostrzeżenie - dodałam - Powiedział że nadchodzi. Czego on ode mnie chce ? - spytałam z łamiącym sie głosem, ale Jace tylko przytulił mnie mocniej, a ja wtuliłam sie w niego bardziej.
- Nie pozwolę mu cie skrzywdzić - powiedział to takim tonem jakim nigdy.
Rachel:
Właśnie wróciłam z Izz do Instytutu. Ta dziewczyna ma jakąś obsesie na punkcie zakupów. Spojrzałam na nią trzymała w rękach 7 torb ciuchów. Westchnęłam.
- Już nigdy więcej z tobą nigdzie nie ide - powiedziałam stanowczo zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku.
- Nie przesadzaj, nie było aż tak źle. Po za tym przydało by sie troche odpoczynku od ostatnich wydarzeń, które miały miejsce - odparła idąc za mną w stronę kuchni. Od tego chodzenia zachciało mi sie pić.
- Nie było ? Przez 2 godziny męczyłaś mnie chodzeniem po sklepach plus godzinę stania w kolejce do kasy. To stanowczo nie dla mnie - dodałam patrząc na idącą za mną brunetkę, która nawet na mnie nie spojrzała. Odwróciłam sie i o mało co nie wpadłam na idącego przede mną Alec’a.
- Przepraszam - odpowiedzieliśmy jednocześnie.
Chłopak spojrzał na mnie i lekko sie uśmiechnął.
- Nic nie szkodzi - odparł nadal sie uśmiechając. Dopiero teraz musiał zauważyć Isabelle, która wpatrywała sie w nas z dziwnym błyskiem w oku.
- Byłyście na zakupach ? - spytał gdy zauważył torby w rękach siostry.
- Jak widać - dodała Iz wymachując torbami uśmiechając sie przy tym - Wracasz z treningu ?
- Tak - przyznał i znów spojrzał na mnie - A wy dokąd ?
- Do kuchni po coś do picia. Izzy mnie dzisiaj wykończyła - tu spojrzałam na nią na co ona uśmiechnęła sie niewinnie.
- Nie marudź już tak - mruknęła i wyminęła nas po czym ruszyła do kuchni.
Gdy tylko zniknęła za zakrętem odetchnęłam.
- To ja już pójdę - powiedziałam niepewnie i chciałam go wyminąć, ale zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek przez co musiałam sie do niego odwrócić.
- Czekaj - zaczął szybko spoglądając mi w oczy.
- O co chodzi ? - spytałam lekko podenerwowana. Nadal trzymał mój nadgarstek.
Ale nie usłyszałam odpowiedzi zamiast tego zbliżył sie do mnie przybliżając swoją twarz do mojej. Nie reagowałam stałam jak słup soli, Po chwili niepewnie musnął moje wargi, widząc że go nie odpycham postanowił już śmielej pogłębić pocałunek. Przez chwile byłam w szoku, ale odwzajemniłam pocałunek, brunet ujął moją twarz w dłonie, gdy po chwili usłyszałam odchrząknięcie. Natychmiast sie od niego odsunęłam i spojrzałam na jego źródło.
- Nie chce wam przeszkadzasz gołąbeczki - odparł wyjątkowo bez emocji Raphael, który stał z rękami w kieszeni spodni niedaleko nas.
- Czego chcesz ? - spytał z dziwnym chłodem Alec.
- Co tak chłodno Amigo - zakpił spoglądając na bruneta, a po chwili zwrócił sie do mnie obojętnie - Isabelle zagroziła mi że jeśli po ciebie nie przyjdę to własnoręcznie wbije we mnie kołek.
Spojrzałam na Alec’a, który wpatrywał sie w wampira z jadem w oczach.
Otwierałam usta żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknęłam, spojrzałam na Raphael’a po czym odeszłam od bruneta i skierowałam sie za wampirem.
Idąc za nim rozmyślałam o tym co przed chwilą sie stało. Przez chwile zastanawiałam sie czy to nie jest może jakiś sen, Alec mnie pocałował, a co gorsze odwzajemniłam jego gest. Karciłam siebie za to w duchu, przecież i tak nic z tego nie będzie, a jemu narobiłam tylko nadzieji. Westchnęłam i spojrzałam przed siebie. Zdezorientowana że wampir prowadzi mnie na 3 piętro stanęłam.
- Kuchnia jest na dole - odparłam obserwując jak Raphael staje kilka schodków wyżej i obraca sie w moją stronę.
- Wiem, ale ja prowadzę cie z zupełnie inne miejsce - skomentował bacznie na mnie patrząc z dziwnym błyskiem w oku.
Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Izz wcale cie po mnie nie wysłała - stwierdziłam na co on lekko prychnął i pokręcił głową - Więc czego chcesz ? - dodałam próbując zrównać z nim kroku gdy chłopak zaczął iść dalej.
Weszliśmy na hol, a wampir sie zatrzymał i spojrzał na mnie.
- Więc ? - zaczęłam sie niecierpliwić.
Chłopak spojrzał na mnie z błyskiem w oczach.
- Wybacz - szepnął, a po chwili poczułam ogromny ból w ręce, jedynie co zdążyłam zobaczyć to cień znikającej sylwetki. Potem pochłonęła mnie ciemność..
Heey :D Udało mi sie wstawić wcześniej rozdział ^.^ Mam nadzieje że wam sie spodobał. Troche akcji i romansów xD Zapraszam do komentowania !
piątek, 10 kwietnia 2015
Infooo
Kochani, miałam dziś dodać rozdział 13, ale mój komputer mnie chyba nie lubi -,-
Miałam gotowy rozdział, ale akurat komp musiał mi sie zaciąć i nie zapisał go przez co musze pisać go od nowa ;-; Tak więc do końca tygodnia na pewno nic nie dodam, być może w poniedziałek lub wtorek mi sie uda.
Wytrzymajcie cierpliwie :3
Pozdraawiam ;**
Miałam gotowy rozdział, ale akurat komp musiał mi sie zaciąć i nie zapisał go przez co musze pisać go od nowa ;-; Tak więc do końca tygodnia na pewno nic nie dodam, być może w poniedziałek lub wtorek mi sie uda.
Wytrzymajcie cierpliwie :3
Pozdraawiam ;**
środa, 8 kwietnia 2015
Rozdział 12
Rachel:
Była 7 rano, a ja nie mogąc spać wyszłam sie przewietrzyć do parku. Czułam sie zmęczona jak każdy, nikt praktycznie nie spał a ostatnie wydarzenia spowodowały napiętą atmosferę w Instytucie. Jace zniknął nie wracając na noc, Clary czuje sie osłabiona, Alec chodzi co chwile zamyślony i czasami zastanawiam sie czy wie co robi, Izzy udaje że jest okej, ale wiem ze tak nie jest, Magnus chodzi od kilku dni dziwnie zły, a Raphael..no właśnie i tu jest problem. Zachowuje sie jakby nic sie nie stało, a od zdarzenia w sali treningowej praktycznie mnie ignoruje. Nie wiem czemu sie tym zadręczam przecież to tylko wampir.
Westchnęłam i skierowałam sie do pobliskiej ławki nie zauważyłam że ktoś na niej siedzi, gdy spojrzałam na tą osobę momentalnie stanęłam, ale po chwili sie otrząsnęłam i usiadłam obok.
- Jace.. - powiedziałam cicho. Chłopak musiał mnie już wcześniej zauważyć, a raczej poczuć, jednak nie drgnął.
- Czemu nie wróciłeś na noc ? Wszyscy sie martwiliśmy. Clary sie martwiła - to ostatnie zdanie szepnęłam spoglądając na jego reakcje. Ten jednak spuścił Głowę i prychnął, jednak nie odpowiedział.
Spojrzałam na niego i zaczełam.
- Jace...Ona cie kocha, ale po ostatniej akcji boi sie na ciebie nawet spojrzeć. Doskonale zdaje sobie sprawe z tego jak to musiało wyglądało, ale uwierz mi że nie chciała sie zabić - chciałam mu to wytłumaczyć żeby w końcu to do niego dotarło, ale wiedziałam że to Clary musi z nim porozmawiać.
- Porozmawiaj z nią. Wszystko ci wytłumaczy - odparłam już spokojniej - Prosze - szepnęłam, na co on na mnie spojrzał, po czym wstał ja zrobiłam to samo.
- Dobrze, porozmawiam z nią - wypowiedział te słowa dość cicho - Przepraszam - po chwili ruszył w kierunku Instytutu, nie czekając poszłam za nim.
Za nim sie obejrzałam stałam już w środku, rozebrałam sie i poszłam w kierunku Izby wraz z Jace’em, kiedy tam dotarłam nie zastałam Clary, ale za to była tam Izzy, która nawet na nas nie spojrzała chyba nie zauważyła blondyna.
- Jeśli szukasz Clary to jej tu nie ma. Być może jest w swoim pokoju - po tych słowach spojrzała w moim kierunku i centralnie sie zatrzymała na widok chłopaka.
- Jace ! - krzykneła i podeszła - Ty idioto, jak mogłeś tak poprostu sobie wyjść i nie wracać na noc ! Gdyby była tu Maryse to już dawno siedziałbyś w jej gabinecie i sie tłumaczył- warknęła stojąc na przeciw niego.
Westchnął.
- Izz przepraszam..
- To nie mnie powinieneś teraz przepraszać - podsunęła patrząc na niego bacznie.
- Wiem ja..chce z nią porozmawiać, przeprosić - spojrzał na brunetke takim wzrokiem jak nigdy.
- Jest w pokoju - odpowiedziała zmęczona - Tylko proszę..uważaj jest osłabiona - dodała i wyszła szybkim krokiem z izby.
Po chwili też wyszłam, a zaraz za mną Jace. Szliśmy po schodach zatrzymując sie na 2 piętrze i weszliśmy na hol. Jace podszedł do jej pokoju niepewnie, a po chwili już go nie było.
Westchnęłam i zeszłam na sam dół do kuchni, gdy miałam wejść usłyszałam czyjś głos, ktoś był w kuchni.
- Przemyślałeś mój warunek ? - ten głos z pewnością należał do Raphael’a.
- Raphael'u.. - westchnął Magnus.
- Warunek to warunek, Bane - odparł niebezpiecznie wampir, po czym dodał - Wiesz że nigdy nie robię nic bez interesownie, a zwłaszcza w tym przypadku.
Podeszłam bliżej i trochę sie wychyliłam żeby zobaczyć o co chodzi. Widziałam jak Magnus stoi z założonymi rękami na piersi przy lodówce, a wampir siedział na blacie z jedną nogą w wzdłuż z niebezpiecznym wyrazem twarzy.
- To nie takie proste jak myślisz. Wywarzenie tego eliksiru zajmie mi troche czasu - rzekł i spojrzał na bruneta.
Chłopak zaśmiał sie bez krzty wesołości spuszczając Głowę, ale nic nie powiedział.
- Ale zrobie co sie da - dodał uważniej obserwując wampira. Ten podniósł Głowę i też na niego spojrzał, po czym ruszył w kierunku wyjścia. Przerażona żeby mnie nie zauważył schowałam sie za drzwiami, na szczęście Czarnoksiężnik poszedł w innym kierunku i mnie nie widział. Wyszłam zaa drzwi żeby szybko sie z stamtąd ulotnić, ale niestety zatrzymał mnie głos Raphael’a.
- Ładnie to tak podsłuchiwać, Stone ? - zakpił, przez co musiałam sie odwrócić w jego strone. Nadal siedział na blacie patrząc na mnie ze swoim wampirzym uśmieszkiem.
- Ja nie..
- Twój zapach czuć na kilometr - przerwał jakby to była oczywista rzecz. No tak przecież wampiry są bardziej czujne na zapach demonów nawet tych mieszanych, zapomniałam o tym.
- O jaki warunek chodziło ? - wypaliłam bez jakiegokolwiek namysłu na co chłopak spojrzał na mnie.
- Nie powinno cie to interesować - odparł cierpko. Zeskoczył z blatu i powędrował do wyjścia, ale nim wyszedł zatrzymał sie koło mnie i spojrzał.
- Radziłbym ci nikomu o tym nie mówić, a najlepiej o tym zapomnieć- powiedział bez emocji.
- A jak tego nie zrobie to co ? - spojrzałam na niego wyzywająco i czułam że jakaś część mnie chce go zmanipulować.
- Lepiej na siebie uważaj - odparł ostrzegawczo. Brzmiało to jak groźba. Za nim coś odpowiedziałam jego już nie było. Potrząsnełam głową po czym ruszyłam sama nie wiem gdzie rozmyślając o tym co usłyszałam.
Clary:
Obudziłam sie i odrazu stwierdziłam że nie jestem w pokoju sama. Przy oknie stał Jace wyglądał na zamyślonego chyba nawet nie zauważył że sie obudziłam. Podniosłam sie do pozycji siedzącej dopiero wtedy blondyn uświadomił sobie że nie śpie. Spojrzał na mnie nie określonym wzrokiem. Nie ruszył sie z miejsca nadal tam stał i mnie bacznie obserwował.
Nic nie powiedziałam, a osłabienie znów dało o sobie znać w postaci bólu brzucha. Starałam sie to ukryć.
- Chciałem Cie przeprosić - wymówił te słowa ze smutkiem, ale i złością - Wiem przegiąłem, ale..jak cie zobaczyłem wtedy w łazience to straciłem nad sobą kontrole. Pierwsza moja myśl to taka że chciałaś sie zabić, nie rozumiałem tego i nadal nie rozumiem. Kiedy wyszedłem z Instytutu, lepiej to na mnie wpłynęło, starałem sie to jakoś poukładać, ale nie wychodziło mi. W końcu znalazła mnie Rachel, powiedziała że nie chciałaś tego zrobić i..poprostu jej uwierzyłem- tu spojrzał na mnie.
Spojrzałam na niego wydawał sie być zmęczony, ale i zły chyba na samego siebie.
- Verdun - odparłam bez namysłu, a blondyn na mnie spojrzał - To Verdun mi to zrobił.
Powiedziałam mu to co reszcie wtedy w izbie, chłopak słuchał mnie w ciszy, a kiedy skończyłam nawet sie nie odezwał, po chwili spojrzał na mnie.
- Clary.. - wymówił moje imie jakby było czymś więcej, powiedział to z uczuciem, ale nie dokończył. Mimo osłabienia wstałam z łóżka, miałam na sobie bluzke i krótkie spodenki choć nie wiem jakim cudem. Podchodziłam powoli do Jace’a ale on był szybszy i po chwili stanął naprzeciw mnie, pogładził mój policzek po czym delikatnie pocałował jakby bał sie że może zrobić mi jakąś Krzywdę. Przyciągnęłam go bliżej wtapiając sie w jego włosy, a on zjechał ręką na moją talie. Było to cudowne uczucie, kiedy jego ręce błądziły tu i tam, a pocałunki mimo pohamowań jakie robił to nadal były pełne miłości. Jednak osłabienie i głód znów dało o sobie znać, zgiełam sie w pół, dotknęłam brzucha puszczając przy tym Jace’a, blondyn zauważył moją mine i wziął na ręce spojrzałam na niego zdziwiona.
- Powinnaś odpoczywać - odparł kładąc mnie na łóżku - Przyniosę Ci coś do jedzenia - dodał muskając ustami mój policzek, po czym spojrzał na mnie.
- Przepraszam że na ciebie naskoczyłem - szepnął, a ja spojrzałam mu w oczy wiedziałam że mówi prawde. Pocałowałam go delikatnie w usta, a chwile później go nie było. Uśmiechnełam sie pod nosem i położyłam obracając sie na bok zapominając o bólu i głodzie.
Jace:
Kierowałem sie w strone kuchni na szczęście nikogo nie spotkałem. Wyciągnąłem z lodówki potrzebne rzeczy i zrobiłem kilka kanapek. Mineło może kilka minut za nim wróciłem do rudej. Zamykając za sobą drzwi spojrzałem na nią, spała, uśmiechnełem sie lekko i odstawiłem tace na szafke nocną. Znów na nią spojrzałem nie chciałem jej budzić, przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło, Clary na ten gest uśmiechneła sie chyba nie świadomie i bardziej wtuliła w poduszke. Stanąłem przed drzwiami jak najciszej je otwierając, a po chwili je zamknąłem. Chciałem pójść po swojego pokoju odpocząć, ale nie było mi to dane, bo zauważyłem kierującego sie w moją strone Santiago.
- Nie powinieneś teraz spać ? - stwierdziłem, spoglądając na niego.
- Raczej ty powinieneś. Wyglądasz jak zombie - odparł sarkastycznie na co sie zaśmiałem.
- Ja przynajmniej jestem żywy w przeciwieństwie do ciebie - tym razem to Raphael sie zaśmiał
- Co z Clary ? - dodał po chwili.
- Jest osłabiona i musi dużo odpoczywać - westchnąłem, po czym ziewnąłem zatykając usta dłonią - Chyba pójde sie położyć.
Wampir zaśmiał sie i pokręcił głową, po czym poszedł spokojnym krokiem dalej. Otworzyłem drzwi swojego pokoju i nie wiele myśląc położyłem sie do łóżka, nie miałem na nic ochoty a kilka godzin snu bardzo by mi sie przydało. Po kilku chwilach odpłynąłem w Krainę Morfeusza.
Tak wiem rozdział do dupy...sam mi sie nie podoba ;__; Będe szczera chciałam przebrnąć tą część żeby dotrzeć do ciekawszych wydarzeń ^.^ Następny rozdział obiecuje że będzie lepszy ;3
Zapraszam do komentowania ;D
Była 7 rano, a ja nie mogąc spać wyszłam sie przewietrzyć do parku. Czułam sie zmęczona jak każdy, nikt praktycznie nie spał a ostatnie wydarzenia spowodowały napiętą atmosferę w Instytucie. Jace zniknął nie wracając na noc, Clary czuje sie osłabiona, Alec chodzi co chwile zamyślony i czasami zastanawiam sie czy wie co robi, Izzy udaje że jest okej, ale wiem ze tak nie jest, Magnus chodzi od kilku dni dziwnie zły, a Raphael..no właśnie i tu jest problem. Zachowuje sie jakby nic sie nie stało, a od zdarzenia w sali treningowej praktycznie mnie ignoruje. Nie wiem czemu sie tym zadręczam przecież to tylko wampir.
Westchnęłam i skierowałam sie do pobliskiej ławki nie zauważyłam że ktoś na niej siedzi, gdy spojrzałam na tą osobę momentalnie stanęłam, ale po chwili sie otrząsnęłam i usiadłam obok.
- Jace.. - powiedziałam cicho. Chłopak musiał mnie już wcześniej zauważyć, a raczej poczuć, jednak nie drgnął.
- Czemu nie wróciłeś na noc ? Wszyscy sie martwiliśmy. Clary sie martwiła - to ostatnie zdanie szepnęłam spoglądając na jego reakcje. Ten jednak spuścił Głowę i prychnął, jednak nie odpowiedział.
Spojrzałam na niego i zaczełam.
- Jace...Ona cie kocha, ale po ostatniej akcji boi sie na ciebie nawet spojrzeć. Doskonale zdaje sobie sprawe z tego jak to musiało wyglądało, ale uwierz mi że nie chciała sie zabić - chciałam mu to wytłumaczyć żeby w końcu to do niego dotarło, ale wiedziałam że to Clary musi z nim porozmawiać.
- Porozmawiaj z nią. Wszystko ci wytłumaczy - odparłam już spokojniej - Prosze - szepnęłam, na co on na mnie spojrzał, po czym wstał ja zrobiłam to samo.
- Dobrze, porozmawiam z nią - wypowiedział te słowa dość cicho - Przepraszam - po chwili ruszył w kierunku Instytutu, nie czekając poszłam za nim.
Za nim sie obejrzałam stałam już w środku, rozebrałam sie i poszłam w kierunku Izby wraz z Jace’em, kiedy tam dotarłam nie zastałam Clary, ale za to była tam Izzy, która nawet na nas nie spojrzała chyba nie zauważyła blondyna.
- Jeśli szukasz Clary to jej tu nie ma. Być może jest w swoim pokoju - po tych słowach spojrzała w moim kierunku i centralnie sie zatrzymała na widok chłopaka.
- Jace ! - krzykneła i podeszła - Ty idioto, jak mogłeś tak poprostu sobie wyjść i nie wracać na noc ! Gdyby była tu Maryse to już dawno siedziałbyś w jej gabinecie i sie tłumaczył- warknęła stojąc na przeciw niego.
Westchnął.
- Izz przepraszam..
- To nie mnie powinieneś teraz przepraszać - podsunęła patrząc na niego bacznie.
- Wiem ja..chce z nią porozmawiać, przeprosić - spojrzał na brunetke takim wzrokiem jak nigdy.
- Jest w pokoju - odpowiedziała zmęczona - Tylko proszę..uważaj jest osłabiona - dodała i wyszła szybkim krokiem z izby.
Po chwili też wyszłam, a zaraz za mną Jace. Szliśmy po schodach zatrzymując sie na 2 piętrze i weszliśmy na hol. Jace podszedł do jej pokoju niepewnie, a po chwili już go nie było.
Westchnęłam i zeszłam na sam dół do kuchni, gdy miałam wejść usłyszałam czyjś głos, ktoś był w kuchni.
- Przemyślałeś mój warunek ? - ten głos z pewnością należał do Raphael’a.
- Raphael'u.. - westchnął Magnus.
- Warunek to warunek, Bane - odparł niebezpiecznie wampir, po czym dodał - Wiesz że nigdy nie robię nic bez interesownie, a zwłaszcza w tym przypadku.
Podeszłam bliżej i trochę sie wychyliłam żeby zobaczyć o co chodzi. Widziałam jak Magnus stoi z założonymi rękami na piersi przy lodówce, a wampir siedział na blacie z jedną nogą w wzdłuż z niebezpiecznym wyrazem twarzy.
- To nie takie proste jak myślisz. Wywarzenie tego eliksiru zajmie mi troche czasu - rzekł i spojrzał na bruneta.
Chłopak zaśmiał sie bez krzty wesołości spuszczając Głowę, ale nic nie powiedział.
- Ale zrobie co sie da - dodał uważniej obserwując wampira. Ten podniósł Głowę i też na niego spojrzał, po czym ruszył w kierunku wyjścia. Przerażona żeby mnie nie zauważył schowałam sie za drzwiami, na szczęście Czarnoksiężnik poszedł w innym kierunku i mnie nie widział. Wyszłam zaa drzwi żeby szybko sie z stamtąd ulotnić, ale niestety zatrzymał mnie głos Raphael’a.
- Ładnie to tak podsłuchiwać, Stone ? - zakpił, przez co musiałam sie odwrócić w jego strone. Nadal siedział na blacie patrząc na mnie ze swoim wampirzym uśmieszkiem.
- Ja nie..
- Twój zapach czuć na kilometr - przerwał jakby to była oczywista rzecz. No tak przecież wampiry są bardziej czujne na zapach demonów nawet tych mieszanych, zapomniałam o tym.
- O jaki warunek chodziło ? - wypaliłam bez jakiegokolwiek namysłu na co chłopak spojrzał na mnie.
- Nie powinno cie to interesować - odparł cierpko. Zeskoczył z blatu i powędrował do wyjścia, ale nim wyszedł zatrzymał sie koło mnie i spojrzał.
- Radziłbym ci nikomu o tym nie mówić, a najlepiej o tym zapomnieć- powiedział bez emocji.
- A jak tego nie zrobie to co ? - spojrzałam na niego wyzywająco i czułam że jakaś część mnie chce go zmanipulować.
- Lepiej na siebie uważaj - odparł ostrzegawczo. Brzmiało to jak groźba. Za nim coś odpowiedziałam jego już nie było. Potrząsnełam głową po czym ruszyłam sama nie wiem gdzie rozmyślając o tym co usłyszałam.
Clary:
Obudziłam sie i odrazu stwierdziłam że nie jestem w pokoju sama. Przy oknie stał Jace wyglądał na zamyślonego chyba nawet nie zauważył że sie obudziłam. Podniosłam sie do pozycji siedzącej dopiero wtedy blondyn uświadomił sobie że nie śpie. Spojrzał na mnie nie określonym wzrokiem. Nie ruszył sie z miejsca nadal tam stał i mnie bacznie obserwował.
Nic nie powiedziałam, a osłabienie znów dało o sobie znać w postaci bólu brzucha. Starałam sie to ukryć.
- Chciałem Cie przeprosić - wymówił te słowa ze smutkiem, ale i złością - Wiem przegiąłem, ale..jak cie zobaczyłem wtedy w łazience to straciłem nad sobą kontrole. Pierwsza moja myśl to taka że chciałaś sie zabić, nie rozumiałem tego i nadal nie rozumiem. Kiedy wyszedłem z Instytutu, lepiej to na mnie wpłynęło, starałem sie to jakoś poukładać, ale nie wychodziło mi. W końcu znalazła mnie Rachel, powiedziała że nie chciałaś tego zrobić i..poprostu jej uwierzyłem- tu spojrzał na mnie.
Spojrzałam na niego wydawał sie być zmęczony, ale i zły chyba na samego siebie.
- Verdun - odparłam bez namysłu, a blondyn na mnie spojrzał - To Verdun mi to zrobił.
Powiedziałam mu to co reszcie wtedy w izbie, chłopak słuchał mnie w ciszy, a kiedy skończyłam nawet sie nie odezwał, po chwili spojrzał na mnie.
- Clary.. - wymówił moje imie jakby było czymś więcej, powiedział to z uczuciem, ale nie dokończył. Mimo osłabienia wstałam z łóżka, miałam na sobie bluzke i krótkie spodenki choć nie wiem jakim cudem. Podchodziłam powoli do Jace’a ale on był szybszy i po chwili stanął naprzeciw mnie, pogładził mój policzek po czym delikatnie pocałował jakby bał sie że może zrobić mi jakąś Krzywdę. Przyciągnęłam go bliżej wtapiając sie w jego włosy, a on zjechał ręką na moją talie. Było to cudowne uczucie, kiedy jego ręce błądziły tu i tam, a pocałunki mimo pohamowań jakie robił to nadal były pełne miłości. Jednak osłabienie i głód znów dało o sobie znać, zgiełam sie w pół, dotknęłam brzucha puszczając przy tym Jace’a, blondyn zauważył moją mine i wziął na ręce spojrzałam na niego zdziwiona.
- Powinnaś odpoczywać - odparł kładąc mnie na łóżku - Przyniosę Ci coś do jedzenia - dodał muskając ustami mój policzek, po czym spojrzał na mnie.
- Przepraszam że na ciebie naskoczyłem - szepnął, a ja spojrzałam mu w oczy wiedziałam że mówi prawde. Pocałowałam go delikatnie w usta, a chwile później go nie było. Uśmiechnełam sie pod nosem i położyłam obracając sie na bok zapominając o bólu i głodzie.
Jace:
Kierowałem sie w strone kuchni na szczęście nikogo nie spotkałem. Wyciągnąłem z lodówki potrzebne rzeczy i zrobiłem kilka kanapek. Mineło może kilka minut za nim wróciłem do rudej. Zamykając za sobą drzwi spojrzałem na nią, spała, uśmiechnełem sie lekko i odstawiłem tace na szafke nocną. Znów na nią spojrzałem nie chciałem jej budzić, przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło, Clary na ten gest uśmiechneła sie chyba nie świadomie i bardziej wtuliła w poduszke. Stanąłem przed drzwiami jak najciszej je otwierając, a po chwili je zamknąłem. Chciałem pójść po swojego pokoju odpocząć, ale nie było mi to dane, bo zauważyłem kierującego sie w moją strone Santiago.
- Nie powinieneś teraz spać ? - stwierdziłem, spoglądając na niego.
- Raczej ty powinieneś. Wyglądasz jak zombie - odparł sarkastycznie na co sie zaśmiałem.
- Ja przynajmniej jestem żywy w przeciwieństwie do ciebie - tym razem to Raphael sie zaśmiał
- Co z Clary ? - dodał po chwili.
- Jest osłabiona i musi dużo odpoczywać - westchnąłem, po czym ziewnąłem zatykając usta dłonią - Chyba pójde sie położyć.
Wampir zaśmiał sie i pokręcił głową, po czym poszedł spokojnym krokiem dalej. Otworzyłem drzwi swojego pokoju i nie wiele myśląc położyłem sie do łóżka, nie miałem na nic ochoty a kilka godzin snu bardzo by mi sie przydało. Po kilku chwilach odpłynąłem w Krainę Morfeusza.
Tak wiem rozdział do dupy...sam mi sie nie podoba ;__; Będe szczera chciałam przebrnąć tą część żeby dotrzeć do ciekawszych wydarzeń ^.^ Następny rozdział obiecuje że będzie lepszy ;3
Zapraszam do komentowania ;D
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Rozdział 11
Clary:
Kiedy tylko zamknełam drzwi swojego pokoju poczułam okropny ból w brzuchu. Złapałam sie za niego, po czym starałam sie dotrzeć do łazienki, kiedy to zrobiłam zamknełam je na zamek i podeszłam do umywalki. Przez koszulke prześwitywała plama krwi, która robiła sie coraz większa. Czułam jakby ktoś rozrywał mój brzuch na strzępy, dźgając go nożem z brutalnością. Z trudem łapałam oddech, starałam sie resztkami sił poszukać czegość ostrego w szafce pod umywalką, po kilku chwilach znalazłam nóż. Obracałam go w dłoni kiedy usłyszałam ciche pukanie, a po chwili głos Jace’a.
- Clary ? - dodał spokojnie gdy nie odpowiadałam - Clary wiem że tam jesteś otwórz, prosze.
Nie odpowiedziałam, ból był zbyt silny bym złapała nawet oddech. Wziełam nóż w obie ręce i z drżącymi rękami dźgnełam sie z całej siły w brzuch. Nóż wypadła mi z rąk i upadłam na podłoge za nim zemdlałam usłyszałam głos Jace’a i wyważanie drzwi, potem już tylko ciemność..
Nie wiem ile tak leżałam, minuty, godzniy może dni ? Wszedzie było ciemno, ból ustał, ale nie mogłam otworzyć oczu. Po kilku chwilach usłyszałam czyjś głos, był mi bardzo znajomy.
- Kiedy w końcu sie wybudzi ? - głos był cichy i podenerwowany, a zarazem zmartwiony.
- Spokojnie Jace, będzie z nią dobrze - usłyszałam drugi głos, który należał chyba do Magnusa - Ale musimy czekać.
Blondyn prychnął.
- Czekamy już pare godzin i nic.
Pare godzin ? Aż tyle jestem nie przytomna ? Chyba znajdowałam sie w Izbie chorych.
Starałam sie otworzyć oczy, ale nie wychodziło mi to.
Po chwili usłyszałam jak drzwi sie otwierają i kroki kierujące sie w moją strone.
- Gdzieś Ty była ? - Jace prawie krzyknął.
- Na spacerze ? - odparł głos, który należał do Rachel.
- Spacerze ? Jaki cholerny spacer zajmuje aż 6 godzin ?
Byłam prawie pewna że dziewczyna wywróciła oczami.
- Jace, przestań na nią krzyczeć -odezwał sie głos Isabelle, pewnie musiała tu stać od początku.
- Ja nie krzycze ja wyładowuje swoje emocje - po tych „ krzykach “ zapadła cisza.
- Przepraszam - szepnał i byłam więcej niż pewna że na nią spojrzał - Ja..
- Jesteś zmęczony i martwisz sie o Clary, wiem i rozumiem. Też sie o nią martwimy - powiedziała spokojnie 15 latka.
Za nim ktokolwiek coś powiedział znów uslyszałam otwieranie drzwi i kroki.
- Gdzie zgubiłeś wampira ? spytała Izzy.
- Śpi - odezwał sie cierpko Alec.
- Widze ze jego ta sprawa mało interesuje - mrukneła brunetka.
- Jest zmęczony.. - przerwano mu.
- Jak każdy z nas - warkneła Rachel.
Zapadła długa cisza, a ja po raz kolejny próbowałam powoli podnosić powieki do góry.
Udało mi sie, ale widziałam jedynie zamazane sylwetki stojące wokół mnie. Nie umiałam nikogo rozpoznać. Mrugnełam kilka razy, aż obraz zaczął sie robić wyraźniejszy.
Jace:
Obserwowałem jak Clary powoli otwiera oczy. Widziałem jak sie rozgląda i jak patrzy na każdego z osobna, a jej wzrok spoczął na mnie. Spojrzałem kątem oka na reszte, a oni jakby czytając mi w myślach wyszłi bez słowa, jedynie Izz odwróciła sie do rudej i uśmiechneła, po czym zostaliśmy sami.
Znów na nią spojrzałem i dostrzegłem w jej oczach coś dziwnego.
Spuściłem wzrok i oparłem sie rękami o jej łóżko naprzeciw niej, po chwilowej ciszy zabrałem głos.
- Co to do cholery miało być ? - siłowałem sie na spokojny ton, nie patrząc na nią.
Nie odpowiedziała, spojrzałem na nią, wpatrywała sie tępo w swoje ręce. Przegryzłem dolną warge.
- To nie tak.. - zaczeła słabym głosem nadal spoglądając na ręce.
- A jak ? - podniosłem głos i dodałem - Wytłumaczysz mi to ?
Wzieła płytki wdech.
- Ja..wiem jak to musiało wyglądać..
- Wiesz ? - prychnełem, po czym dodałem wkurzony - Znalazłem Cie w łazience całą we krwi a na dodatku z zakrwawionym nożem obok, powiedz co mógłbym sobie pomyśleć ?
Oderwałem ręce od poręczy i podszedłem do ściany, walnełem w nią z całej siły ręką wogóle nie kontrolując tego co robie i mówie.
- Jace przestań prosze.. - szepneła słabo patrząc na mnie w lekkim..strachem ?
Odwróciłem sie i spojrzałem na nią nie obchodził mnie ból w kostkach, które pewnie krwawią. Obserwowałem jej wyraz twarzy, który zmienił sie w niepewny.
- Przestać co ? Dziewczyna którą kocham chciała sie zabić, a ja mam przestać ? - krzyknełem
- Nie chciałam sie zabić ! - mimo słabego głosu również krzykneła, spojrzałem na nią i zobaczyłem jej zaszklone oczy. Spuściłem wzrok, nie mogłem patrzeć w jej oczy. Nagle do izby wpadli Alec i Izz, spojrzeli na nas, pewnie zaalarmowani przez krzyki. Nie zaszczyciłem ich spojrzeniem i poprostu wyszedłem, wyszedłem nie odwracając sie za siebie.
Isabelle:
Staliśmy na korytarzu kiedy usłyszeliśmy krzyki nie czekając wraz z moim bratem pobiegliśmy do Izby, kiedy tam wpadliśmy Jace nawet na nas nie spojrzał tylko wyszedł bez słowa. Spojrzałam na Clary, która siedziała w pozycji siedzącej, a po jej policzku spłyneła łza, szybko do niej podeszłam i przytuliłam.
- Ja naprawde nie chciałam sie zabić - szepneła przez potok łez.
- Cii - starałam sie ją jakoś uspokoić nie zauważając kiedy doszli tu Rachel i Magnus.
- Tak to wyglądało - odparła ostrożnie Rachel.
Ruda odsuneła sie ode mnie wycierając oczy i zaczeła.
- To nie tak..ja wam o czymś nie powiedziałam - tu spojrzała na nas.
Spojrzałam na nią niepewnie i odsunełam sie.
- Clary.. - nie dokończyłam, bo mi przerwała.
- Verdun wbił mi nóż w brzuch. To było podczas pierwszego koszmaru, kiedy zorientowałam sie że mam wielką podłużną blizne na brzuchu wiedziałam że nie da mi spokoju że to dzieje sie na prawde.
Ukrywałam ją, nie chciałam wam powiedzieć, ale ból był zbyt silny z trudem łapałam oddech, potem zaczeła z niej lecieć krew. Robiłam wszystko by nikt sie nie domyślił, ale kiedy Rachel wyczuła ode mnie krew, wiedziałam że będzie coś podejrzewać. W końcu ból był na tyle okropny że poszłam do łazienki w poszukiwaniu czegoś co mogło by go uśmierzyć i znalazłam - przerwała i domyślam sie że przypominała sobie obrazy z tego zdarzenia - ale przyszedł Jace, nie chciałam by mnie taką zobaczył dlatego wziełam nóż i..wbiłam go w siebie z całej siły, by tylko sie znieczulić - ostatnie słowa wyszeptała słabo i szybko spuszczając wzrok.
Obserwowałam ją z zszokowaną miną.
- Wiedziałam że coś jest nie tak - szepneła Rachel zamyślona.
Spojrzałam na każdego, wszyscy wyglądali na zszokowanych prócz Magnusa, który wpatrywał sie w rudą z nieokreślonym wyrazem twarzy.
Czarnoksiężnik chyba widząc że sie mu przyglądam odparł.
- Kiedy czekaliście na korytarzu, a ja zajmowałem sie jej raną, zauważyłem że miała jeszcze inną, wiedziałem że nie mogła sama sobie jej zrobić. Zorientowałem sie że musiał to być Verdun, ale.. - tu spojrzał na Clary, która nadal miała spuszczoną głowe - ..Nie rozumiałem dlaczego nam tego nie powiedziałaś.
Spojrzałam na niego.
- Dlaczego Ty nam tego nie powiedziałeś ? - spytałam oskarżycielsko - Teraz Jace myśli że Clary chciała sie zabić.
Magnus westchnął.
- Z jednej strony Jace ma racje.
- Co ? - spojrzałam na niego głupio.
- Ta blizna to coś w rodzaju klątwy, ostrze którym Verdun ją dźgnął był nią nasączony. Tracisz siły, a ból jest nie znośny, to troche jak powolna śmierć, jednak od tego sie nie umiera, choć tak wygląda.
- Jeśli Verdun nie chciał jej zabić to dlaczego ją dźgnął ? - spytał Alec.
- Tego niestety jeszcze nie wiem.
- Często będe czuła ten ból ? - spytała ostrożnie Clary.
Magnus westchnął.
- Jeśli czułaś go wcześniej to teraz i tym bardziej. Jednak zrobie wszystko byś sie od niego uwolniła - uśmiechnął sie lekko i wyszedł.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
- Jesteś osłabiona, musisz odpoczywać - zmieniłam temat uśmiechając sie do niej pocieszająco. Odwzajemniła gest - Wpadne do Ciebie potem.
Po tych slowach wyszłam.
Clary:
Kiedy Izz wyszła zauważyłam jak reszta też sie kieruje w strone wyjścia. W końcu zostałam sama, odkryłam kołdre i podniosłam troche koszulke, lekko dotknełam brzucha widniała na nim blizna zadana przez demona i moja, jednak była zabandażowana i nie mogłam zobaczyć jak wyglądają.
Westchnełam, po czym troche sie podniosłam, robiłam to delikatnie, bałam sie że znów zacznie mnie boleć. Oparłam sie rękami o łóżko i wstałam, mimo że poczułam lekkie ukłucie w dole. Miałam dość leżenia postanowiłam sie gdzieś przejść i przy okazji wytarłam szybko oczy. Zauważyłam ze jestem w tym co wczoraj czyli spodniach i jakiejś koszulce. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam na szczęście nikogo nie było na korytarzu więc mogłam spokojnie iść, a raczej musiałam kiedy szłam brzuch dawał o sobie znać. Doszłam do kuchni i podeszłam do lodówki wyciągając sok. Wypiłam łyk i odstawiłam butelke na blat, stałam tak przez chwile w końcu wziełam butelke do ręki i odwróciłam sie z zamiarem wyjścia, ale kiedy tylko przekroczyłam próg o mało na kogoś nie wpadłam, spojrzałam tej osobie w oczy, Raphael. Szybkim ruchem go wyminełam, ale w ostatniej chwili złapał mnie za ręke przez co musiałam sie odwrócić.
- Co ? - spytałam patrząc na niego uważnie.
- Chodź - odparł spokojnie.
- Gdzie ? - spytałam podejrzliwie.
- Zobaczysz - odrzekł z tajemniczym uśmieszkiem i pociągnął mnie za ręke w strone korytarzy. Szliśmy w ciszy aż dotraliśmy do drzwi kiedy je otworzył rozszeszyłam oczy ze zdziwienia, ale i z zadowolenia.
- Oranżeria - szepnełam rozglądając sie, nie wiele sie tu zmieniło od mojej ostatniej wizyty tutaj. Spojrzałam na wampira, który szedł niedaleko mnie.
- Skąd wiedziałeś ?
Zaśmiał sie, tak zwyczajnie. Rzadko tak robił, a nie powiem że powinnie robić to częściej.
- Zgadywałem - odparł spoglądając na kręte schody, podszedł do nich i usiadł na 3 schodku podążyłam za nim i usiadłam obok. Trwała cisza dopóki sie nie odezwał.
- To co dzisiaj zrobiłaś było głupie - mruknął nie patrząc na mnie.
Zamknełam oczy by po chwili znów je otworzyć.
- A miałam jakiś inny wybór ?
Raphael spojrzał na mnie.
- Miałaś, ale z niego nie skorzystałaś - spojrzałam na niego nierozumiejąc, a on dodał - Bane by ci pomógł gdybyś troche wcześniej pomyślała i mu o tym powiedziała. A twój Amado* nie myślałby teraz o tobie jak o niedoszłej samobójczyni.
- Nie sądziłam że Jace tak do odbierze - wpatrywałam sie w swoje ręce.
- Nie tylko on, wszyscy..no może oprócz mnie - dodał - Zgadnij kto pierwszy zjawił sie w Izbie po tym jak Jace darł sie na cały Instytut - tu spojrzał na mnie.
Też na niego spojrzałam, po czym spuściłam wzrok i pokręciłam głową.
- Martwi sie o ciebie. I sam nie wierze że to mówie, ale nie wiń go za takie zachowanie, znalazł cie w kałuży krwi z nożem obok. Sam wpadłbym w wściekłość i niezrozumienie gdybym... - przerwał, po czym dodał - Nie ważne.
Po tych słowach wstał i odwrócił sie do mnie.
- Idziesz ?
Pokiwałam głową i wstałam, po czym oboje wyszliśmy z Oranżerii.
Gdy byliśmy w połowie drogi na 2 piętro, poczułam ból brzucha to nie był ten sam, był spowodowany osłabieniem i pustym żołądkiem. Zatrzymałam sie, wampi odwrócił sie do mnie.
- Wszystko okej ? Może powinnaś odpocząć - stwierdził, nie odpowiedziałam, byłam za bardzo słaba. Chłopak nie czekając wziął mnie delikatnie na ręce i skierował sie do mojego pokoju w tuliłam sie do niego, po czym odpłynełam w sen.
* Z hiszp. Amado - UkochanyCzy tylko ja jestem nocnym Markiem ? xd kolejny rozdział mam nadzieje że sie spodoba ^.^ Zapraszam do komentowania ♥
Kiedy tylko zamknełam drzwi swojego pokoju poczułam okropny ból w brzuchu. Złapałam sie za niego, po czym starałam sie dotrzeć do łazienki, kiedy to zrobiłam zamknełam je na zamek i podeszłam do umywalki. Przez koszulke prześwitywała plama krwi, która robiła sie coraz większa. Czułam jakby ktoś rozrywał mój brzuch na strzępy, dźgając go nożem z brutalnością. Z trudem łapałam oddech, starałam sie resztkami sił poszukać czegość ostrego w szafce pod umywalką, po kilku chwilach znalazłam nóż. Obracałam go w dłoni kiedy usłyszałam ciche pukanie, a po chwili głos Jace’a.
- Clary ? - dodał spokojnie gdy nie odpowiadałam - Clary wiem że tam jesteś otwórz, prosze.
Nie odpowiedziałam, ból był zbyt silny bym złapała nawet oddech. Wziełam nóż w obie ręce i z drżącymi rękami dźgnełam sie z całej siły w brzuch. Nóż wypadła mi z rąk i upadłam na podłoge za nim zemdlałam usłyszałam głos Jace’a i wyważanie drzwi, potem już tylko ciemność..
Nie wiem ile tak leżałam, minuty, godzniy może dni ? Wszedzie było ciemno, ból ustał, ale nie mogłam otworzyć oczu. Po kilku chwilach usłyszałam czyjś głos, był mi bardzo znajomy.
- Kiedy w końcu sie wybudzi ? - głos był cichy i podenerwowany, a zarazem zmartwiony.
- Spokojnie Jace, będzie z nią dobrze - usłyszałam drugi głos, który należał chyba do Magnusa - Ale musimy czekać.
Blondyn prychnął.
- Czekamy już pare godzin i nic.
Pare godzin ? Aż tyle jestem nie przytomna ? Chyba znajdowałam sie w Izbie chorych.
Starałam sie otworzyć oczy, ale nie wychodziło mi to.
Po chwili usłyszałam jak drzwi sie otwierają i kroki kierujące sie w moją strone.
- Gdzieś Ty była ? - Jace prawie krzyknął.
- Na spacerze ? - odparł głos, który należał do Rachel.
- Spacerze ? Jaki cholerny spacer zajmuje aż 6 godzin ?
Byłam prawie pewna że dziewczyna wywróciła oczami.
- Jace, przestań na nią krzyczeć -odezwał sie głos Isabelle, pewnie musiała tu stać od początku.
- Ja nie krzycze ja wyładowuje swoje emocje - po tych „ krzykach “ zapadła cisza.
- Przepraszam - szepnał i byłam więcej niż pewna że na nią spojrzał - Ja..
- Jesteś zmęczony i martwisz sie o Clary, wiem i rozumiem. Też sie o nią martwimy - powiedziała spokojnie 15 latka.
Za nim ktokolwiek coś powiedział znów uslyszałam otwieranie drzwi i kroki.
- Gdzie zgubiłeś wampira ? spytała Izzy.
- Śpi - odezwał sie cierpko Alec.
- Widze ze jego ta sprawa mało interesuje - mrukneła brunetka.
- Jest zmęczony.. - przerwano mu.
- Jak każdy z nas - warkneła Rachel.
Zapadła długa cisza, a ja po raz kolejny próbowałam powoli podnosić powieki do góry.
Udało mi sie, ale widziałam jedynie zamazane sylwetki stojące wokół mnie. Nie umiałam nikogo rozpoznać. Mrugnełam kilka razy, aż obraz zaczął sie robić wyraźniejszy.
Jace:
Obserwowałem jak Clary powoli otwiera oczy. Widziałem jak sie rozgląda i jak patrzy na każdego z osobna, a jej wzrok spoczął na mnie. Spojrzałem kątem oka na reszte, a oni jakby czytając mi w myślach wyszłi bez słowa, jedynie Izz odwróciła sie do rudej i uśmiechneła, po czym zostaliśmy sami.
Znów na nią spojrzałem i dostrzegłem w jej oczach coś dziwnego.
Spuściłem wzrok i oparłem sie rękami o jej łóżko naprzeciw niej, po chwilowej ciszy zabrałem głos.
- Co to do cholery miało być ? - siłowałem sie na spokojny ton, nie patrząc na nią.
Nie odpowiedziała, spojrzałem na nią, wpatrywała sie tępo w swoje ręce. Przegryzłem dolną warge.
- To nie tak.. - zaczeła słabym głosem nadal spoglądając na ręce.
- A jak ? - podniosłem głos i dodałem - Wytłumaczysz mi to ?
Wzieła płytki wdech.
- Ja..wiem jak to musiało wyglądać..
- Wiesz ? - prychnełem, po czym dodałem wkurzony - Znalazłem Cie w łazience całą we krwi a na dodatku z zakrwawionym nożem obok, powiedz co mógłbym sobie pomyśleć ?
Oderwałem ręce od poręczy i podszedłem do ściany, walnełem w nią z całej siły ręką wogóle nie kontrolując tego co robie i mówie.
- Jace przestań prosze.. - szepneła słabo patrząc na mnie w lekkim..strachem ?
Odwróciłem sie i spojrzałem na nią nie obchodził mnie ból w kostkach, które pewnie krwawią. Obserwowałem jej wyraz twarzy, który zmienił sie w niepewny.
- Przestać co ? Dziewczyna którą kocham chciała sie zabić, a ja mam przestać ? - krzyknełem
- Nie chciałam sie zabić ! - mimo słabego głosu również krzykneła, spojrzałem na nią i zobaczyłem jej zaszklone oczy. Spuściłem wzrok, nie mogłem patrzeć w jej oczy. Nagle do izby wpadli Alec i Izz, spojrzeli na nas, pewnie zaalarmowani przez krzyki. Nie zaszczyciłem ich spojrzeniem i poprostu wyszedłem, wyszedłem nie odwracając sie za siebie.
Isabelle:
Staliśmy na korytarzu kiedy usłyszeliśmy krzyki nie czekając wraz z moim bratem pobiegliśmy do Izby, kiedy tam wpadliśmy Jace nawet na nas nie spojrzał tylko wyszedł bez słowa. Spojrzałam na Clary, która siedziała w pozycji siedzącej, a po jej policzku spłyneła łza, szybko do niej podeszłam i przytuliłam.
- Ja naprawde nie chciałam sie zabić - szepneła przez potok łez.
- Cii - starałam sie ją jakoś uspokoić nie zauważając kiedy doszli tu Rachel i Magnus.
- Tak to wyglądało - odparła ostrożnie Rachel.
Ruda odsuneła sie ode mnie wycierając oczy i zaczeła.
- To nie tak..ja wam o czymś nie powiedziałam - tu spojrzała na nas.
Spojrzałam na nią niepewnie i odsunełam sie.
- Clary.. - nie dokończyłam, bo mi przerwała.
- Verdun wbił mi nóż w brzuch. To było podczas pierwszego koszmaru, kiedy zorientowałam sie że mam wielką podłużną blizne na brzuchu wiedziałam że nie da mi spokoju że to dzieje sie na prawde.
Ukrywałam ją, nie chciałam wam powiedzieć, ale ból był zbyt silny z trudem łapałam oddech, potem zaczeła z niej lecieć krew. Robiłam wszystko by nikt sie nie domyślił, ale kiedy Rachel wyczuła ode mnie krew, wiedziałam że będzie coś podejrzewać. W końcu ból był na tyle okropny że poszłam do łazienki w poszukiwaniu czegoś co mogło by go uśmierzyć i znalazłam - przerwała i domyślam sie że przypominała sobie obrazy z tego zdarzenia - ale przyszedł Jace, nie chciałam by mnie taką zobaczył dlatego wziełam nóż i..wbiłam go w siebie z całej siły, by tylko sie znieczulić - ostatnie słowa wyszeptała słabo i szybko spuszczając wzrok.
Obserwowałam ją z zszokowaną miną.
- Wiedziałam że coś jest nie tak - szepneła Rachel zamyślona.
Spojrzałam na każdego, wszyscy wyglądali na zszokowanych prócz Magnusa, który wpatrywał sie w rudą z nieokreślonym wyrazem twarzy.
Czarnoksiężnik chyba widząc że sie mu przyglądam odparł.
- Kiedy czekaliście na korytarzu, a ja zajmowałem sie jej raną, zauważyłem że miała jeszcze inną, wiedziałem że nie mogła sama sobie jej zrobić. Zorientowałem sie że musiał to być Verdun, ale.. - tu spojrzał na Clary, która nadal miała spuszczoną głowe - ..Nie rozumiałem dlaczego nam tego nie powiedziałaś.
Spojrzałam na niego.
- Dlaczego Ty nam tego nie powiedziałeś ? - spytałam oskarżycielsko - Teraz Jace myśli że Clary chciała sie zabić.
Magnus westchnął.
- Z jednej strony Jace ma racje.
- Co ? - spojrzałam na niego głupio.
- Ta blizna to coś w rodzaju klątwy, ostrze którym Verdun ją dźgnął był nią nasączony. Tracisz siły, a ból jest nie znośny, to troche jak powolna śmierć, jednak od tego sie nie umiera, choć tak wygląda.
- Jeśli Verdun nie chciał jej zabić to dlaczego ją dźgnął ? - spytał Alec.
- Tego niestety jeszcze nie wiem.
- Często będe czuła ten ból ? - spytała ostrożnie Clary.
Magnus westchnął.
- Jeśli czułaś go wcześniej to teraz i tym bardziej. Jednak zrobie wszystko byś sie od niego uwolniła - uśmiechnął sie lekko i wyszedł.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
- Jesteś osłabiona, musisz odpoczywać - zmieniłam temat uśmiechając sie do niej pocieszająco. Odwzajemniła gest - Wpadne do Ciebie potem.
Po tych slowach wyszłam.
Clary:
Kiedy Izz wyszła zauważyłam jak reszta też sie kieruje w strone wyjścia. W końcu zostałam sama, odkryłam kołdre i podniosłam troche koszulke, lekko dotknełam brzucha widniała na nim blizna zadana przez demona i moja, jednak była zabandażowana i nie mogłam zobaczyć jak wyglądają.
Westchnełam, po czym troche sie podniosłam, robiłam to delikatnie, bałam sie że znów zacznie mnie boleć. Oparłam sie rękami o łóżko i wstałam, mimo że poczułam lekkie ukłucie w dole. Miałam dość leżenia postanowiłam sie gdzieś przejść i przy okazji wytarłam szybko oczy. Zauważyłam ze jestem w tym co wczoraj czyli spodniach i jakiejś koszulce. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam na szczęście nikogo nie było na korytarzu więc mogłam spokojnie iść, a raczej musiałam kiedy szłam brzuch dawał o sobie znać. Doszłam do kuchni i podeszłam do lodówki wyciągając sok. Wypiłam łyk i odstawiłam butelke na blat, stałam tak przez chwile w końcu wziełam butelke do ręki i odwróciłam sie z zamiarem wyjścia, ale kiedy tylko przekroczyłam próg o mało na kogoś nie wpadłam, spojrzałam tej osobie w oczy, Raphael. Szybkim ruchem go wyminełam, ale w ostatniej chwili złapał mnie za ręke przez co musiałam sie odwrócić.
- Co ? - spytałam patrząc na niego uważnie.
- Chodź - odparł spokojnie.
- Gdzie ? - spytałam podejrzliwie.
- Zobaczysz - odrzekł z tajemniczym uśmieszkiem i pociągnął mnie za ręke w strone korytarzy. Szliśmy w ciszy aż dotraliśmy do drzwi kiedy je otworzył rozszeszyłam oczy ze zdziwienia, ale i z zadowolenia.
- Oranżeria - szepnełam rozglądając sie, nie wiele sie tu zmieniło od mojej ostatniej wizyty tutaj. Spojrzałam na wampira, który szedł niedaleko mnie.
- Skąd wiedziałeś ?
Zaśmiał sie, tak zwyczajnie. Rzadko tak robił, a nie powiem że powinnie robić to częściej.
- Zgadywałem - odparł spoglądając na kręte schody, podszedł do nich i usiadł na 3 schodku podążyłam za nim i usiadłam obok. Trwała cisza dopóki sie nie odezwał.
- To co dzisiaj zrobiłaś było głupie - mruknął nie patrząc na mnie.
Zamknełam oczy by po chwili znów je otworzyć.
- A miałam jakiś inny wybór ?
Raphael spojrzał na mnie.
- Miałaś, ale z niego nie skorzystałaś - spojrzałam na niego nierozumiejąc, a on dodał - Bane by ci pomógł gdybyś troche wcześniej pomyślała i mu o tym powiedziała. A twój Amado* nie myślałby teraz o tobie jak o niedoszłej samobójczyni.
- Nie sądziłam że Jace tak do odbierze - wpatrywałam sie w swoje ręce.
- Nie tylko on, wszyscy..no może oprócz mnie - dodał - Zgadnij kto pierwszy zjawił sie w Izbie po tym jak Jace darł sie na cały Instytut - tu spojrzał na mnie.
Też na niego spojrzałam, po czym spuściłam wzrok i pokręciłam głową.
- Martwi sie o ciebie. I sam nie wierze że to mówie, ale nie wiń go za takie zachowanie, znalazł cie w kałuży krwi z nożem obok. Sam wpadłbym w wściekłość i niezrozumienie gdybym... - przerwał, po czym dodał - Nie ważne.
Po tych słowach wstał i odwrócił sie do mnie.
- Idziesz ?
Pokiwałam głową i wstałam, po czym oboje wyszliśmy z Oranżerii.
Gdy byliśmy w połowie drogi na 2 piętro, poczułam ból brzucha to nie był ten sam, był spowodowany osłabieniem i pustym żołądkiem. Zatrzymałam sie, wampi odwrócił sie do mnie.
- Wszystko okej ? Może powinnaś odpocząć - stwierdził, nie odpowiedziałam, byłam za bardzo słaba. Chłopak nie czekając wziął mnie delikatnie na ręce i skierował sie do mojego pokoju w tuliłam sie do niego, po czym odpłynełam w sen.
* Z hiszp. Amado - UkochanyCzy tylko ja jestem nocnym Markiem ? xd kolejny rozdział mam nadzieje że sie spodoba ^.^ Zapraszam do komentowania ♥
sobota, 4 kwietnia 2015
Rozdział 10
Magnus:
W tej samej chwili kiedy skończyłem opowiadać o Verdunie do biblioteki weszły Isabelle i Rachel. Clary była zapatrzona w biurko w osłupieniu, nie dziwiłem sie jej sam wygladałem podobnie za pierwszym razem.
Spojrzałem na dziewczyny.
- Gdzie Alec i Jace ?
- W sali treningowej - odparła Izz starając sie uśmiechnąć, nie wychodziło jej to - Powiedziałeś jej ? - zmieniła temat patrząc na Clary.
- Tak - westchnełem - Verdun dał jej nieźle popalić.
Zauważyłem jak na dźwięk jego imienia Rachel wzieła płytki oddech.
- Spokojnie - położyłem ręke na jej ramieniu, a ona lekko sie uśmiechneła.
Nie zauważyłem nawet kiedy Clary do nas podeszła.
- Wiesz już - stwierdziłem patrząc na brunetke.
Ale za nim zdążyła odpowiedzieć ktoś jej przerwał.
- Powiedziałam jej, ale..nierozumiem skąd ty o tym wiedziałeś ? - dodała Rachel patrząc na mnie bacznie.
- Wiem nieco więcej niż Ci sie zdaje - odparłem tajemniczo, po czym lekko sie uśmiechnełem.
Spojrzałem na Clary.
- I co teraz ? Jest jakiś sposób, aby sie go pozbyć z mojej głowy ? - spytała z nadzieją.
Spusciłem wzrok, robiłem to coraz częściej. Nie chciałem robić jej nadzieji, ale też obiecałem że pomoge i obietnicy dotrzymam.
- To nie jest takie proste, Clary - Tu na nią spojrzałem - Ale zrobie wszystko co w mojej mocy, abyś sie od niego uwolniła. Obiecałem ci to - dodałem patrząc na jej półuśmiech, który z trudem trzymała.
- Dziękuje - po tych szczerych słowach wyszła.
- Jest z nią źle - stwierdziła Izz, kiedy drzwi biblioteki sie zamkneły.
- To wszystko jego wina. Dlaczego on jej to robi - warkneła Rachel chodząc nerwowo po pomieszczeniu.
- Chyba ma to zwiazek z Sebastianem to coś jakby jego zemsta - odparła Izzy siadając na kanapie.
Rachel prychneła.
- Uspokój sie Rachel, bo za chwile wybuchniesz - odparłem poważnie na co nastolatka spojrzała na mnie ze strachem zatrzymując sie.
Mimo że to chyba nie był najlepszy moment zaśmiałem sie na widok jej miny.
- To chyba nie jest dobry moment na żartowanie - warkneła lekko Rachel.
- Chyba powinienem zacząć z tobą ćwiczyć - spojrzała na mnie - Jutro o 8 tutaj.
- Dobrze - powiedziała po chwili już spokojnie, po czym wyszła z biblioteki.
Jace:
Właśnie rzucałem serafickim nożem w tarcze kiedy usłyszałem za sobą głos Alec’a. Odwróciłem sie z pytającym wyrazem twarzy.
- Co ? - spytałem wkurzony. To już chyba któryś raz z rzędu kiedy mnie wołał.
Spojrzał na mnie.
- No bo..nie już nic, nie ważne - wahał sie, spuszczając wzrok.
Westchnełem. Odłożyłem nóż i podszedłem do niego.
- Dobra, o co chodzi ?
- O nic - mówiąc to wpatrywał sie w podłoge.
- Napewno ? Wiesz to nie jest normalnie gdy 10 razy w ciągu minuty kogoś wołasz, a po chwili mówisz że nie ważne. Zdecyduj sie - po tych słowach skierowałem sie do drzwi, ale znów usłyszałem za sobą głos bruneta.
- Czekaj - zatrzymałem sie i odwróciłem w jego strone, unosząc jedną brew do góry.
- No bo.. ja ten.. - wahał sie obserwując podłoge.
- Dużo sie dowiedziałem - mruknełem spoglądając w bok.
- Nie wiem jak to powiedzieć - spojrzał na mnie z niepewnym wyrazem twarzy.
- Wal prosto z mostu - odparłem, na co on wziął głęboki wdech.
- Spodobała mi sie pewna dziewczyna - wypalił bez namysłu, a ja patrzałem na niego w osłupieniu. Kto mógł zawrócić w głowie mojemu parabatai. I nagle w mojej głowie pojawiła sie tylko jedna osoba. To nie możliwe..
Rachel:
Skierowałam sie do sali treningowej żeby troche ochłonąć i przy okazji po trenować, tak dawno tego nie robiłam i chyba wyszłam troche z formy. Na początku chciałam poszukać Raphael’a i wyjaśnić to co sie stało, ale przypomniałam sobie że pewnie śpi w końcu jest południe. Stanełam przed drzwiami sali i je otworzyłam, kiedy to zrobiłam spojrzałam na chłopaków, którzy nagle zamilki i spojrzeli w moją strone. Lekko sie uśmiechnełam i podeszłam do drabinek troche sie porościągałam i postanowiłam sie powspinać bez linek, które mnie wkurzały. Dawno tego nie robiłam, ale mimo to zaryzykowałam. Zaczełam powoli wchodzić na góre. Wszystko szło dobrze, nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do sali. Zignorowałam to dopóki nie usłyszałam kto wszedł.
- Nie powinieneś teraz spać w jaskini nietoperza ? - zapytał sarkastycznie Jace.
Ten ktoś zaśmiał sie, dobrze znałam ten śmiech.
- Powinienem, ale zostałem brutalnie obudzony..
Na dźwięk tych słów zagapiłam sie i poślizgnełam, nie zdążyłam nawet sie niczego złapać, poleciałam w dół zamykając oczy. Spadałam, ale po chwili poczułam jak czyjeś ramiona mnie oplatują wokół tali i nóg. Otworzyłam oczy i spojrzałam w czarne oczy wampira w których zauważyłam zdziwny błysk, a na ustach błąkał sie jego wampirzy uśmieszek.
- Jeśli chciałaś tym wzrócić moją uwage to nie powiem że Ci sie troche udało - odparł z lekką obojętnością i hiszpańskim akcentem, po czym postawił mnie na ziemi i szybko puścił. Wpatrywałam sie w niego co musiało być troche dziwne zważając na to że byli tu też brunet z Jace’em. Z zamyśleń wyrwało mnie trzaskanie drzwiami, spojrzałam w tym kierunku i zorientowałam sie że to Alec. Jace spojrzał na mnie, a po chwili bez słowa wyszedł z sali. Byłam zdezorientowana nie wiedziałam o co chodzi. Znów spojrzałam na Raphael’a, który obserwował drzwi z rękami w kieszeni.
- Ja.. - zawahałam sie, ale w końcu wyrzuciłam to z siebie siłą -.. chciałam Cie przeprosić za tamto. Ja nie chciałam doprowadzić do pocałunku, nie kontroluje swojego daru.
Chłopak spojrzał na mnie po kilku chwilach bacznie mnie obserwując, był ode mnie o kilka centymetrów wyższy.
- Staraj sie tego więcej nie robić - odparł spokojnie i chłodno. Ton jego głosu sprawił że poczułam sie jak ostatnia idiotka. Nie umiałam nawet odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak sie zachowuje. Spojrzałam na niego pewnie.
- Oto już nie będziesz musiał sie martwić - odparłam bez emocji, po czym wyminełam go i szybkim ruchem wyszłam z sali treningowej kierując sie do wyjścia z Instytutu.
Clary:
Siedziałam w kuchni z Izz starając sie zapomnieć o bólu, który był nie do wytrzymania za każdym razem gdy dotykałam brzucha. Wziełam wdech, po czym podeszłam w do brunetki siłując sie na uśmiech. Dziewczyna gotowała coś co miało przypominać chyba zupe.
- Pomóc Ci ?
- Nie trzeba - odparła z uśmiechem wrzucając do „ zupy “ pokrojone warzywa.
- Napewno ? Przecież moge.. - nie dała mi dokończyć.
- Nie potrzebuje pomocy - oświadczyła.
- No, ale..
- Ohh..nikt nie będzie kazał Ci tego jeść, Fray - warkneła brunetka opierając sie o blat stołu - Zamówiłam już chińszczyzne - dodała juz nieco spokojniej.
Zaśmiałam sie na jej mine. Brunetka po chwili też sie uśmiechneła.
- Dobra, zaraz powinni ją przywieść dlatego chodźmy zawołać reszte - odparła i obie wyszłyśmy z kuchni w poszukiwaniu reszty.
Byłyśmy w holu kiedy ktoś na mnie wpadł o mało co sie nie przewracając już miałam warknać jak chodzisz kiedy zauważyłam że to Rachel.
- Przepraszam - mrukneła i wyszła pospiesznie. Spojrzałyśmy po sobie.
- Czy Ona płakała ? - spytała z lekkim zdziwieniem Izzy.
Wzruszyłam ramionami spoglądając na drzwi Instytutu, po czym obie skierowałyśmy sie do biblioteki.
Szłyśmy korytarzem i stanełyśmy tuż przed drzwiami, jednak za nim dotknełam klamki ktoś bardzo mocno je otworzył od wewnątrz nie zdążyłam nawet zareagować i już trzymałam sie za obolałą głowe kilka centymetrów dalej.
- Alec Ty idioto, patrz za nim otwierasz drzwi ! - krzykneła Izzy, a po chwili była obok mnie - Wszystko okej ? Bardzo cie boli ?
Spojrzałam na nią, a po chwili na Alec’a, który stał przede mną z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Przepraszam nie widziałem Cie - dodał - Może chcesz iść do Izby..
Potrząsnełam szybko głową, ale to tylko pogorszyło mój ból i jeszcze bardziej złapałam sie za głowe.
- Nie kręc już tak tą głową, bo będzie jeszcze gorzej - ostrzegła mnie Izz, nawet nie zauważyłam kiedy leżałam na kanapie w bibliotece nadal przymając sie za obolałą głowe.
- Wypij, to złagodzi ból - dodała widząc mój niepewny wyraz twarzy. Miała racje juz po kilku chwilach poczułam ulge. Podniosłam sie do pozycji siedzącej.
- Dziękuje - powiedziałam.
- Podziękuj Alec’owi - Przyznała, po czym spojrzała na Alec’a stojącego koło mnie.
- Nie chciałem, dobra ? To było przez przypadek skąd miałem wiedzieć że akurat będzie chciała wejść - Zaczął zakładając ręce.
- Nic sie nie stało, to nie twoja wina - odparłam troche słabo, spoglądając na niego.
Isabelle westchneła.
- Mam chyba dzisiaj jakiegoś pecha - skomentowałam wstajac. Czułam sie troche jak na kacu.
- Nie przesadzaj. To że walnełem cie drzwiami to nie znaczy że masz pecha - rzekł bez namysłu brunet.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do środka weszli Jace, Magnus i Raphael, czy ten ostatni nie powinnien spać w jakimś cichym miejscu ?
Kiedy blondyn na mnie spojrzał stanął i przyjrzał mi sie uważnie.
- Dostałaś drzwiami czy co ? - spytał sarkastycznie, widząc mój wyraz twarzy, po czym podszedł do jednej z półek szukając jakiejś książki.
Obserowowałam go, blondyn czując na sobie mój wzrok odwrócił sie z pytającym wyrazem twarzy. Spiorunowałam go wzrokiem i wyszłam z biblioteki nie zaszczycając nikogo spojrzeniem.
Jace:
Obserwowałem jak Clary opuszcza biblioteke nie patrzac na nikogo.
Spojrzałem na Izz, która właśnie spoglądała na swoje paznokcie.
- A jej co ? Okres ma ? - dodałem rozbawiony, ale kiedy spojrzałem na reszte nikt sie nie zaśmiał nawet wampir. Czy ja o czymś nie wiem ?
- Coś sie stało ? - zapytałem ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy spoglądając na Alec’a i Izz.
- Nic - odparł Alec
- Czy chodzi o to że sobie zażartowałem że dostała drzwiami ?
- Jej jakoś nie było do śmiechu, gdy nimi dostała - mrukneła cicho, licząc że jej nie usłysze.
Spojrzałem na nią, chciałem wybuchnąć śmiechem, ale sie powstrzymałem.
- Chcesz mi powiedzieć że ona.. - nie dała mi dokończyć.
- Lepiej do niej idź i nie denerwuj tym pytaniem - doradziła patrząc w moją strone.
Potrząsnełem niewidocznie głową i ruszyłem do wyjścia.
Schodziłem schodami na 2 piętro, a po paru chwilach znalazłem sie na korytarzu. Skierowałem sie do sypialni Clary stanełem przed drzwiami i cicho zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, wszedłem pomału do środka zamykajac za sobą drzwi. Pokój był pusty nie było w niej rudej. Podszedłem do drzwi łazienki i zapukałem, ale znów odpowiedziała mi cisza pomyślałem że może jej tu nie ma, ale kiedy nacisnełem na gałke drzwi były zamknięte. Próbowałem je otworzyć, ale na marne, mozliwe że użyła run zamknięcia.
- Clary ? - spytałem, ale mi nie odpwiedziała - Clary wiem że tam jesteś, otwórz drzwi, prosze - dodałem spokojnie i znów zapukałem. Cisza, westchnełem i już miałem odejść kiedy usłyszałem hałas, jakby coś ostrego spadło na podłoge. Odwróciłem sie natychmiast.
- Clary ? - Cisza. Coś było nie tak. Odsunełem sie od drzwi i mocnym kopniakiem je wyważyłem. Rozejrzałem sie, a po chwili spojrzałem w dół. Ten widok był dla mnie szokiem, Clary leżała nieprzytomna z krwawiącym brzuchem na kafelkach, wokoło było dużo krwi, a niedaleko jej leżał zakrwawiony nóż. Nie myśląc wziełem ją ostrożnie na ręce i jak najszybciej tylko mogłem pedziłem do Izby, wołając przy tym Magnusa.
Końcówka niezbyt mi sie podoba ;__; Ale mam nadzieje że Wam sie chociaż spodoba ^.^ Zapraszam do komentowania ;3
No a tak przy okazji to Wesołych świąt i Mokrego Dyngusa ! :D
W tej samej chwili kiedy skończyłem opowiadać o Verdunie do biblioteki weszły Isabelle i Rachel. Clary była zapatrzona w biurko w osłupieniu, nie dziwiłem sie jej sam wygladałem podobnie za pierwszym razem.
Spojrzałem na dziewczyny.
- Gdzie Alec i Jace ?
- W sali treningowej - odparła Izz starając sie uśmiechnąć, nie wychodziło jej to - Powiedziałeś jej ? - zmieniła temat patrząc na Clary.
- Tak - westchnełem - Verdun dał jej nieźle popalić.
Zauważyłem jak na dźwięk jego imienia Rachel wzieła płytki oddech.
- Spokojnie - położyłem ręke na jej ramieniu, a ona lekko sie uśmiechneła.
Nie zauważyłem nawet kiedy Clary do nas podeszła.
- Wiesz już - stwierdziłem patrząc na brunetke.
Ale za nim zdążyła odpowiedzieć ktoś jej przerwał.
- Powiedziałam jej, ale..nierozumiem skąd ty o tym wiedziałeś ? - dodała Rachel patrząc na mnie bacznie.
- Wiem nieco więcej niż Ci sie zdaje - odparłem tajemniczo, po czym lekko sie uśmiechnełem.
Spojrzałem na Clary.
- I co teraz ? Jest jakiś sposób, aby sie go pozbyć z mojej głowy ? - spytała z nadzieją.
Spusciłem wzrok, robiłem to coraz częściej. Nie chciałem robić jej nadzieji, ale też obiecałem że pomoge i obietnicy dotrzymam.
- To nie jest takie proste, Clary - Tu na nią spojrzałem - Ale zrobie wszystko co w mojej mocy, abyś sie od niego uwolniła. Obiecałem ci to - dodałem patrząc na jej półuśmiech, który z trudem trzymała.
- Dziękuje - po tych szczerych słowach wyszła.
- Jest z nią źle - stwierdziła Izz, kiedy drzwi biblioteki sie zamkneły.
- To wszystko jego wina. Dlaczego on jej to robi - warkneła Rachel chodząc nerwowo po pomieszczeniu.
- Chyba ma to zwiazek z Sebastianem to coś jakby jego zemsta - odparła Izzy siadając na kanapie.
Rachel prychneła.
- Uspokój sie Rachel, bo za chwile wybuchniesz - odparłem poważnie na co nastolatka spojrzała na mnie ze strachem zatrzymując sie.
Mimo że to chyba nie był najlepszy moment zaśmiałem sie na widok jej miny.
- To chyba nie jest dobry moment na żartowanie - warkneła lekko Rachel.
- Chyba powinienem zacząć z tobą ćwiczyć - spojrzała na mnie - Jutro o 8 tutaj.
- Dobrze - powiedziała po chwili już spokojnie, po czym wyszła z biblioteki.
Jace:
Właśnie rzucałem serafickim nożem w tarcze kiedy usłyszałem za sobą głos Alec’a. Odwróciłem sie z pytającym wyrazem twarzy.
- Co ? - spytałem wkurzony. To już chyba któryś raz z rzędu kiedy mnie wołał.
Spojrzał na mnie.
- No bo..nie już nic, nie ważne - wahał sie, spuszczając wzrok.
Westchnełem. Odłożyłem nóż i podszedłem do niego.
- Dobra, o co chodzi ?
- O nic - mówiąc to wpatrywał sie w podłoge.
- Napewno ? Wiesz to nie jest normalnie gdy 10 razy w ciągu minuty kogoś wołasz, a po chwili mówisz że nie ważne. Zdecyduj sie - po tych słowach skierowałem sie do drzwi, ale znów usłyszałem za sobą głos bruneta.
- Czekaj - zatrzymałem sie i odwróciłem w jego strone, unosząc jedną brew do góry.
- No bo.. ja ten.. - wahał sie obserwując podłoge.
- Dużo sie dowiedziałem - mruknełem spoglądając w bok.
- Nie wiem jak to powiedzieć - spojrzał na mnie z niepewnym wyrazem twarzy.
- Wal prosto z mostu - odparłem, na co on wziął głęboki wdech.
- Spodobała mi sie pewna dziewczyna - wypalił bez namysłu, a ja patrzałem na niego w osłupieniu. Kto mógł zawrócić w głowie mojemu parabatai. I nagle w mojej głowie pojawiła sie tylko jedna osoba. To nie możliwe..
Rachel:
Skierowałam sie do sali treningowej żeby troche ochłonąć i przy okazji po trenować, tak dawno tego nie robiłam i chyba wyszłam troche z formy. Na początku chciałam poszukać Raphael’a i wyjaśnić to co sie stało, ale przypomniałam sobie że pewnie śpi w końcu jest południe. Stanełam przed drzwiami sali i je otworzyłam, kiedy to zrobiłam spojrzałam na chłopaków, którzy nagle zamilki i spojrzeli w moją strone. Lekko sie uśmiechnełam i podeszłam do drabinek troche sie porościągałam i postanowiłam sie powspinać bez linek, które mnie wkurzały. Dawno tego nie robiłam, ale mimo to zaryzykowałam. Zaczełam powoli wchodzić na góre. Wszystko szło dobrze, nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do sali. Zignorowałam to dopóki nie usłyszałam kto wszedł.
- Nie powinieneś teraz spać w jaskini nietoperza ? - zapytał sarkastycznie Jace.
Ten ktoś zaśmiał sie, dobrze znałam ten śmiech.
- Powinienem, ale zostałem brutalnie obudzony..
Na dźwięk tych słów zagapiłam sie i poślizgnełam, nie zdążyłam nawet sie niczego złapać, poleciałam w dół zamykając oczy. Spadałam, ale po chwili poczułam jak czyjeś ramiona mnie oplatują wokół tali i nóg. Otworzyłam oczy i spojrzałam w czarne oczy wampira w których zauważyłam zdziwny błysk, a na ustach błąkał sie jego wampirzy uśmieszek.
- Jeśli chciałaś tym wzrócić moją uwage to nie powiem że Ci sie troche udało - odparł z lekką obojętnością i hiszpańskim akcentem, po czym postawił mnie na ziemi i szybko puścił. Wpatrywałam sie w niego co musiało być troche dziwne zważając na to że byli tu też brunet z Jace’em. Z zamyśleń wyrwało mnie trzaskanie drzwiami, spojrzałam w tym kierunku i zorientowałam sie że to Alec. Jace spojrzał na mnie, a po chwili bez słowa wyszedł z sali. Byłam zdezorientowana nie wiedziałam o co chodzi. Znów spojrzałam na Raphael’a, który obserwował drzwi z rękami w kieszeni.
- Ja.. - zawahałam sie, ale w końcu wyrzuciłam to z siebie siłą -.. chciałam Cie przeprosić za tamto. Ja nie chciałam doprowadzić do pocałunku, nie kontroluje swojego daru.
Chłopak spojrzał na mnie po kilku chwilach bacznie mnie obserwując, był ode mnie o kilka centymetrów wyższy.
- Staraj sie tego więcej nie robić - odparł spokojnie i chłodno. Ton jego głosu sprawił że poczułam sie jak ostatnia idiotka. Nie umiałam nawet odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak sie zachowuje. Spojrzałam na niego pewnie.
- Oto już nie będziesz musiał sie martwić - odparłam bez emocji, po czym wyminełam go i szybkim ruchem wyszłam z sali treningowej kierując sie do wyjścia z Instytutu.
Clary:
Siedziałam w kuchni z Izz starając sie zapomnieć o bólu, który był nie do wytrzymania za każdym razem gdy dotykałam brzucha. Wziełam wdech, po czym podeszłam w do brunetki siłując sie na uśmiech. Dziewczyna gotowała coś co miało przypominać chyba zupe.
- Pomóc Ci ?
- Nie trzeba - odparła z uśmiechem wrzucając do „ zupy “ pokrojone warzywa.
- Napewno ? Przecież moge.. - nie dała mi dokończyć.
- Nie potrzebuje pomocy - oświadczyła.
- No, ale..
- Ohh..nikt nie będzie kazał Ci tego jeść, Fray - warkneła brunetka opierając sie o blat stołu - Zamówiłam już chińszczyzne - dodała juz nieco spokojniej.
Zaśmiałam sie na jej mine. Brunetka po chwili też sie uśmiechneła.
- Dobra, zaraz powinni ją przywieść dlatego chodźmy zawołać reszte - odparła i obie wyszłyśmy z kuchni w poszukiwaniu reszty.
Byłyśmy w holu kiedy ktoś na mnie wpadł o mało co sie nie przewracając już miałam warknać jak chodzisz kiedy zauważyłam że to Rachel.
- Przepraszam - mrukneła i wyszła pospiesznie. Spojrzałyśmy po sobie.
- Czy Ona płakała ? - spytała z lekkim zdziwieniem Izzy.
Wzruszyłam ramionami spoglądając na drzwi Instytutu, po czym obie skierowałyśmy sie do biblioteki.
Szłyśmy korytarzem i stanełyśmy tuż przed drzwiami, jednak za nim dotknełam klamki ktoś bardzo mocno je otworzył od wewnątrz nie zdążyłam nawet zareagować i już trzymałam sie za obolałą głowe kilka centymetrów dalej.
- Alec Ty idioto, patrz za nim otwierasz drzwi ! - krzykneła Izzy, a po chwili była obok mnie - Wszystko okej ? Bardzo cie boli ?
Spojrzałam na nią, a po chwili na Alec’a, który stał przede mną z przepraszającym wyrazem twarzy.
- Przepraszam nie widziałem Cie - dodał - Może chcesz iść do Izby..
Potrząsnełam szybko głową, ale to tylko pogorszyło mój ból i jeszcze bardziej złapałam sie za głowe.
- Nie kręc już tak tą głową, bo będzie jeszcze gorzej - ostrzegła mnie Izz, nawet nie zauważyłam kiedy leżałam na kanapie w bibliotece nadal przymając sie za obolałą głowe.
- Wypij, to złagodzi ból - dodała widząc mój niepewny wyraz twarzy. Miała racje juz po kilku chwilach poczułam ulge. Podniosłam sie do pozycji siedzącej.
- Dziękuje - powiedziałam.
- Podziękuj Alec’owi - Przyznała, po czym spojrzała na Alec’a stojącego koło mnie.
- Nie chciałem, dobra ? To było przez przypadek skąd miałem wiedzieć że akurat będzie chciała wejść - Zaczął zakładając ręce.
- Nic sie nie stało, to nie twoja wina - odparłam troche słabo, spoglądając na niego.
Isabelle westchneła.
- Mam chyba dzisiaj jakiegoś pecha - skomentowałam wstajac. Czułam sie troche jak na kacu.
- Nie przesadzaj. To że walnełem cie drzwiami to nie znaczy że masz pecha - rzekł bez namysłu brunet.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do środka weszli Jace, Magnus i Raphael, czy ten ostatni nie powinnien spać w jakimś cichym miejscu ?
Kiedy blondyn na mnie spojrzał stanął i przyjrzał mi sie uważnie.
- Dostałaś drzwiami czy co ? - spytał sarkastycznie, widząc mój wyraz twarzy, po czym podszedł do jednej z półek szukając jakiejś książki.
Obserowowałam go, blondyn czując na sobie mój wzrok odwrócił sie z pytającym wyrazem twarzy. Spiorunowałam go wzrokiem i wyszłam z biblioteki nie zaszczycając nikogo spojrzeniem.
Jace:
Obserwowałem jak Clary opuszcza biblioteke nie patrzac na nikogo.
Spojrzałem na Izz, która właśnie spoglądała na swoje paznokcie.
- A jej co ? Okres ma ? - dodałem rozbawiony, ale kiedy spojrzałem na reszte nikt sie nie zaśmiał nawet wampir. Czy ja o czymś nie wiem ?
- Coś sie stało ? - zapytałem ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy spoglądając na Alec’a i Izz.
- Nic - odparł Alec
- Czy chodzi o to że sobie zażartowałem że dostała drzwiami ?
- Jej jakoś nie było do śmiechu, gdy nimi dostała - mrukneła cicho, licząc że jej nie usłysze.
Spojrzałem na nią, chciałem wybuchnąć śmiechem, ale sie powstrzymałem.
- Chcesz mi powiedzieć że ona.. - nie dała mi dokończyć.
- Lepiej do niej idź i nie denerwuj tym pytaniem - doradziła patrząc w moją strone.
Potrząsnełem niewidocznie głową i ruszyłem do wyjścia.
Schodziłem schodami na 2 piętro, a po paru chwilach znalazłem sie na korytarzu. Skierowałem sie do sypialni Clary stanełem przed drzwiami i cicho zapukałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, wszedłem pomału do środka zamykajac za sobą drzwi. Pokój był pusty nie było w niej rudej. Podszedłem do drzwi łazienki i zapukałem, ale znów odpowiedziała mi cisza pomyślałem że może jej tu nie ma, ale kiedy nacisnełem na gałke drzwi były zamknięte. Próbowałem je otworzyć, ale na marne, mozliwe że użyła run zamknięcia.
- Clary ? - spytałem, ale mi nie odpwiedziała - Clary wiem że tam jesteś, otwórz drzwi, prosze - dodałem spokojnie i znów zapukałem. Cisza, westchnełem i już miałem odejść kiedy usłyszałem hałas, jakby coś ostrego spadło na podłoge. Odwróciłem sie natychmiast.
- Clary ? - Cisza. Coś było nie tak. Odsunełem sie od drzwi i mocnym kopniakiem je wyważyłem. Rozejrzałem sie, a po chwili spojrzałem w dół. Ten widok był dla mnie szokiem, Clary leżała nieprzytomna z krwawiącym brzuchem na kafelkach, wokoło było dużo krwi, a niedaleko jej leżał zakrwawiony nóż. Nie myśląc wziełem ją ostrożnie na ręce i jak najszybciej tylko mogłem pedziłem do Izby, wołając przy tym Magnusa.
Końcówka niezbyt mi sie podoba ;__; Ale mam nadzieje że Wam sie chociaż spodoba ^.^ Zapraszam do komentowania ;3
No a tak przy okazji to Wesołych świąt i Mokrego Dyngusa ! :D
czwartek, 2 kwietnia 2015
Rozdział 9
Isabelle:
- Verdun ? - spytałam zdezorientowana. Nie słyszałam nigdy o kimś takim, ale sądząc po minie Magnusa to musiał być ktoś niezbyt przyjazny.
Zerknełam z ukosa na Rachel, dostrzegłam w jej oczach dziwny błysk coś na kształ strachu i złości. Chyba zauważyła że sie jej przyglądam i też na mnie spojrzała, jej wzrok był lekko zamglony, a wyraz twarzy nic nie zdradzał. Dziewczyna spusciła wzrok, po czym bez słowa wyszła z Izby, każdy zajęty konwersacją nie zauważył tego. Chciałam za nią pobiec, ale zatrzymał mnie głos Bane’a.
- Zostaw, ona potrzebuje samotności - szepnał tak by nikt go nie usłyszał.
- Ale..
Spojrzał na mnie takim wzrokiem że nie mogłam sie sprzeciwić.
Westchnełam.
- Dobra my tu gadu gadu, a ktoś wie kto to ten cały Verdun ? - zaczął brunet, który opierał sie teraz o ściane.
- To jeden z Upadłych aniołów. Wiele lat temu został wygnany z Królestwa za odmienność - przerwał Czarnoksiężnik.
- Odmienność ? - spytałam zaciekawiona.
Spojrzał na mnie.
- Był inny, różnił sie od innych Aniołów swoim zachowaniem, ale głównie tym że posiadał czarne skrzydła, które symbolizują śmierć i cierpienie. Kiedy go wygnali był skazany na wieczne potępienie, nie mógł wrócić to Królestwa, więc zostało mu tylko piekło.
- A ziemia ? Czasami upadłe anioły mogą wstąpić na ziemie i stać sie śmiertelnikami żeby mieć szanse na odpokutowanie swoich win - odparł Jace opierając sie o poręcz łóżka.
- To prawda, ale Verdun należał do tych, którzy gardzili ziemią, ludźmi na niej żyjacych, używał swoich zdolności do wchodzenia ludziom w głowy bez ich wiedzy i dlatego m.in został wygnany. Także przez to w jaki sposób odnosił sie do innych Aniołów. Po jego odejściu zostało odebrane mu wszystko, prócz nieśmiertelności wykorzystal to i wstąpił do piekieł, Lucyfer przywitał go z otwartymi ramionami. Był podwrażeniem jego osobowości i przez jakiś czas rządzili piekłem razem. Niektórzy mówili ze Verdun stał sie demonem, nazywali go nawet drugim Lucyferem lub Aniołem Śmierci. Każda wersja jest dobra, bo każda jest prawdziwa - dodał powoli obserwując każdego z osobna.
- Ale czego Verdun mógłby chcieć od Clary ? - spytałam cały czas spoglądając na Magnusa.
Westchnął.
- Nie jestem sam do końca pewien, ale być może ma to zwiazek z Sebastianem - Widząc mine Jace’a dodał - Był demonem i napewno znał Verdun’a. Być może byli sobie „ bliscy “, ale tego jak na razie nie wiadomo.
Cisza.
To było nie zrozumiałe, jeśli Verdun wchodził do jej snów napewno miał jakiś powód, cel, ale jaki ? I nagle sobie coś przypomniałam.
- Dlaczego Rachel tak zaraegowała na jego imie ? - spytałam, a on na mnie spojrzał, ale szybko spuścił wzrok. Zrobił to jak nie On.. - Wiesz, prawda - to było bardziej jak twierdzenie niż pytanie.
Nie odpowiedział od razu. Spojrzał na mnie swoimi kocimi oczami, w których dostrzegłam coś dziwnego.
- Sama powinna Ci to powiedzieć, ale w swoim czasie - po tych słowach wyszedł. Spojrzałam na Jace’a, Alec’a i Raphael’a, którzy do tej pory byli cicho. Jace nadal opierał sie o poręcz lóżka z zamyślonym wzrokiem patrząc przed siebie. Alec stał teraz koło mnie i spojrzał na opierającego sie o ściane wampira, który wydawał sie być bardzo zamyślony.
- To jest chore - mruknął Jace podchodząc do okna.
- A może to jego zemsta za Sebastiana ? - Zaczął Alec, spoglądając na blondyna.
Zaśmiał sie.
- Dlaczego upadły anioł miałby sie mścić za śmierć Sebastiana ? No chyba że byli ze sobą aż za blisko - dodał z ironią, po czym nie czekając wyszedł z Izby.
Jace zawsze znajdował sytuacje z której może zakpić, a ta nie różniła sie niczym.
Spojrzałam na wampira, który powolnym krokiem ruszył w strone drzwi, za nim wyszedł zatrzymałam go.
- Nie chcesz jeszcze odpocząć ? - mój głos wydawał sie jakby bez uczuć.
- Nie potrzebuje odpoczynku - odparł cierpko i po chwili znikł, zostawiając za sobą chłod.
Rachel:
Siedziałam w swoim pokoju na parapecie, był środek południa, a ja czułam sie jakby ktoś właśnie dźgnął mnie nożem w brzuch. Skąd On mógł sie tu wziąść ? I czego chce od Clary ? Mogłam jedynie zgadywać. Gdy tylko słysze jego imie przed oczami staje mi obraz mamy, która niczemu nie była winna. Mimo że nigdy nie widziałam go na oczy to nienawidze go z całego serca. Nie zauważyłam kiedy po moim policzku spłyneła łza, której nawet nie wytarłam. Spoglądając przez okno nie usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju, po chwili usłyszałam głos.
- Wszystko w porządku ? - Na te słowa szybko starłam rękawem policzek i spojrzałam na przybysza, którym okazał sie być Raphael. Próbowałam sie uśmiechnąć, ale wyszedł mi lekki grymas.
- Płakałaś - stwiedził, stojąc przy zamkniętych drzwiach z rękami w kieszeni.
- Zdawało ci sie - odparłam lekko sie wahając co nie uszło uwadze bruneta.
- Powiedzmy że Ci wierze - zaczął badając mnie wzrokiem, po czym podszedł bliżej, aż w końcu stanął koło mnie opierając sie ramieniem ściany nadal bacznie mnie obserwując. Spojrzałam na niego, a po chwili siadłam do pozycji siedzącej z nogami wzdłuż podłogi, wpartywałam sie w nią i stwierdziłam że jest bardzo interesująca.
- Powiesz coś w końcu ? - spytał wampir obserwując jak na dźwięk jego głosu odwracam sie w jego strone. I w tym momencie nasze spojrzenia znowu sie zetkały i poczułam coś dziwnego w żołądku, może niektótrzy nazwali by to motylkami, ale nie ja. To było dziwne uczucie, wpatrywałam sie w niego z niepewnością i czymś jeszcze, ale czym ? Nie umiałam tego wyjaśnić, w tej samej chwili chłopak oderwał sie od ściany i podszedł bliżej mnie stając naprzeciwko. Spojrzałam nie pewnie w jego czarne oczy i zaczełam przybliżać swoją twarz do jego to samo robił brunet, gdy już miałam posmakować jego warg nagle sie zatrzymał.
- Naucz sie kontrolować dar - wyszeptał chłodno odsuwając sie patrząc mi w oczy, a po chwili już go nie było. Patrzałam zszokowana na drzwi. Czy on powiedział że znów to zrobiłam ? Czy ja właśnie..
Przez chwile poczułam sie troche głupio, jak mogłam na to pozwolić, będe musiała zacząć jak najszybciej lekcje z Magnusem, ale najpierw..
Clary:
Leżałam na łóżku z zamkniętymi oczami próbując zasnąć. Na marne. Byłam bardzo zmęczona, przez 2 dni nie spałam, bałam sie zasnąć. Każdy robił co mógł, ale bezskutecznie, nawet nie wiem kiedy wybudzi sie Raphael, może już sie wybudził. Mineło kilka minut za nim usłyszałam ciche otwieranie drzwi, a po chwili ich zamykanie i uginający sie materac obok mnie, zadrżałam gdy poczułam jak ktoś gładzi mój policzek i odrazu wiedziałam że to Jace. Próbowałam sie nie uśmiechnąć, ale kiepsko mi to wychodziło.
- Kiepski z Ciebie kłamca, skarbie - szepnął tuż nad moim uchem i pocałował mnie w policzek. Odwróciłam sie do niego otwierając oczy, na jego twarzy widniał ten dobrze mi znany uśmieszek. Podniosłam sie do pozycji siedzącej i przybliżyłam sie do niego, nasze usta dzieliły centymetry, a chłopak zrobił coś czego bym sie nie spodziewała. Obją mnie w tali i „ rzucił “ na łóżko łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam te rozkosz, która towarzyszyła mi zawsze pod jego dotykiem, jego pocałunki były płynne i lekko brutalne, ale pełne miłości. Wplątałam ręce w jego włosy, a on błądził swoimi po moim ciele, poczułam jak schodzi na moją szyje, zamknełam oczy i rozkoszowałam sie jego dotykiem kiedy nagle poczułam okropny ból w brzuchu. Otworzyłam oczy i natychmiast odsunełam sie od Jace’a siadając na łóżku na co ten spojrzał na mnie najpierw ze zdziwieniem, ale kiedy zobaczył mój dziwny wyraz twarzy wstał i kucnął obok mnie z widocznym zmartwieniem. Spojrzałam na niego i lekko sie uśmiechnełam dając znak że wszystko dobrze, ale ten chyba sie na to nie nabrał.
- Wszystko dobrze ? - spytał gładząc moje kolano
Pokiwałam energicznie głową.
- Tak - Spojrzał na mnie z lekką niepewnością - Zaraz wracam - dodałam i po tych słowach znikłam w łazience zamykając drzwi. Złapałam sie za brzuch i poczułam coś mokrego spojrzałam na ręke była we krwi, podeszłam szybko do umywalki i spojrzałam w lustro. Na mojej koszulce widniała plama krwi ,ostrożnie podniosłam ją do góry ukazując blizne z której sączyła krew dotknełam je nie pewnie sprawiając że poczułam lekki ból. Nie myśląc obmyłam brzuch wodą i zaczełam szukać jakiś bandaży żeby uniemożliwić spływającą krew. Znalazłam w końcu coś i sprawnie owinełam sobie tym brzuch, po kilku chwilach opuściłam koszulke i zdałam sobie sprawe że nie moge w niej wyjść była we krwi, a Jace nie może sie o tym dowiedzieć. Dziwiłam sie jednak że jej nie zauważył, dziękowałam za to w myślach Razjelowi. Zaczełam szukać jakiejś koszulki, ale bez skutku, po chwili usłyszałam ciche pukanie i głos Jace’a.
- Clary napewno wszystko w porządku ?
- Tak napewno - odparłam wahając sie i jestem pewna że nie umkneło to uwadze blondyna.
Usłyszałam jak westchnął.
- No dobrze. Jakby co to będe w sali treningowej - dodał, a po chwili usłyszałam zamykanie drzwi i cisze.
Zamknełam oczy opierając sie o drzwi dotknełam brzucha i poczułam ból, ból który pojawił sie znikąd. Otworzyłam oczy i nie zauważyłam jak po moim policzku splyneła łza, szybko ją wytarłam, przemyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Podeszłam do safy i przebrałam sie w ciemne rurki i luźną bluzke, po czym zwiazałam włosy niedbały kok i wyszłam z sypialni kierując sie w strone kuchni.
Rachel:
Stałam w kuchni przy oknie myśląc o tym co o mało by sie nie stało. Co on sobie teraz o mnie pomyśli ? Nie przeprosze go nie ma szans. Musze zacząć lekcje z Magnusem, który teraz jakby rozpłynął sie w powietrzu i nigdzie go nie było. Westchnełam i nagle do kuchni weszła rudowłosa spojrzałam na nią, a ona na mnie. Wglądała na nie wyspaną, nie dziwie sie jej 2 dni pod rząd odpuściła sobie nocke.
- Hej - powiedziała i podeszła do lodówki wyciagając sok.
- Cześć - odparłam niepewnie. Kiedy przeszła obok mnie po raz drugi, odwróciłam sie w jej strone. Dziewczyna siadła przy blacie wpatrując sie w butelke. Coś mi tu nie pasowało. Kiedy przeszła poczułam jakiś dziwny zapach tak inny coś jakby..
- Krew - dokończyłam na głos na co Clary spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił sam za siebie.
- Co ?
- Kiedy przeszłaś obok, poczułam zapach krwi - zaczełam powoli obserwując blat.
Dziewczyna sie spieła.
- Co masz dokładniej na myśli ? - spytała niepewnie.
Nie odpowiedziałam w tej chwili do kuchni weszła Izzy, spojrzała na Clary.
- Magnus chce Cie widzieć w bibliotece.
- Ale po co ?
- Idź, a sama sie wszystkiego dowiesz - odrzekła lekko sie uśmiechając. Ruda pewnie odsuneła sie od blatu i wyszła.
Spojrzałam na Isabelle.
- Czuć od niej krwią - brunetka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Nie rozumiem - zaczeła, podchodząc bliżej.
- Poczułam od niej krew, tak jakby krwawiła.
Izz spojrzała na mnie troche dziwnie.
- Może sie skaleczyła i dlatego.
Pokręciłam natchmiast głową.
- Nie. To nie możliwe. Czuć od niej inną krwią, nie taką jaką mąją w sobie Nefilim po skaleczeniu czy zranieniu. Coś mi tu nie pasuje Izzy. - zakończyłam patrząc na jej reakcje.
Łowczyni analizowała moje słowa, a po chwili odparła.
- Sądzisz że Verdun mógł jej coś zrobić, fizycznie ?
Na te imie momentalnie zadrżałam, ale po chwili odpowiedziałam.
- Ja tak nie sądze, ja to czuje.
Cisza.
- Trzeba powiadomić Maryse i.. - nie dokończyłam.
- Nie ma ich.Wyjechali wczoraj wieczorem do Rady w jakiejś ważnej sprawie.
- To co robimy ? - zapytałam.
- Najpierw niech Clary dowie sie kto miesz w jej snach, a później sie zobaczy - po tych słowach obie wyszłyśmy kierując sie do biblioteki.
Szłyśmy po schodach w ciszy, która została przerwana.
- Rachel..- zaczeła niepewnie - Moge spytać dlaczego tak dziwnie reagujesz na dźwięk imienia Verdun ?
Spojrzałam na podłoge.
- Mimo że nigdy go nie wiedziałam to go nienawidze - odparłam cicho
- Ale dlaczego ? Co On takiego Ci zrobił ? - spytała już pewniej bacznie obserwując moją reakcje.
Odpowiedziałam po kilku chwilach biorąc głęboki wdech.
-Odebrał mi matke.
Kolejny rozdział ♥ Jeśli pojawiły sie jakieś błędy to przepraszam i zapraszam do komentowania ^.^
PS: Czy tylko u mnie sypie śnieg z deszczem ? Śnieg w wiosne ;___;
- Verdun ? - spytałam zdezorientowana. Nie słyszałam nigdy o kimś takim, ale sądząc po minie Magnusa to musiał być ktoś niezbyt przyjazny.
Zerknełam z ukosa na Rachel, dostrzegłam w jej oczach dziwny błysk coś na kształ strachu i złości. Chyba zauważyła że sie jej przyglądam i też na mnie spojrzała, jej wzrok był lekko zamglony, a wyraz twarzy nic nie zdradzał. Dziewczyna spusciła wzrok, po czym bez słowa wyszła z Izby, każdy zajęty konwersacją nie zauważył tego. Chciałam za nią pobiec, ale zatrzymał mnie głos Bane’a.
- Zostaw, ona potrzebuje samotności - szepnał tak by nikt go nie usłyszał.
- Ale..
Spojrzał na mnie takim wzrokiem że nie mogłam sie sprzeciwić.
Westchnełam.
- Dobra my tu gadu gadu, a ktoś wie kto to ten cały Verdun ? - zaczął brunet, który opierał sie teraz o ściane.
- To jeden z Upadłych aniołów. Wiele lat temu został wygnany z Królestwa za odmienność - przerwał Czarnoksiężnik.
- Odmienność ? - spytałam zaciekawiona.
Spojrzał na mnie.
- Był inny, różnił sie od innych Aniołów swoim zachowaniem, ale głównie tym że posiadał czarne skrzydła, które symbolizują śmierć i cierpienie. Kiedy go wygnali był skazany na wieczne potępienie, nie mógł wrócić to Królestwa, więc zostało mu tylko piekło.
- A ziemia ? Czasami upadłe anioły mogą wstąpić na ziemie i stać sie śmiertelnikami żeby mieć szanse na odpokutowanie swoich win - odparł Jace opierając sie o poręcz łóżka.
- To prawda, ale Verdun należał do tych, którzy gardzili ziemią, ludźmi na niej żyjacych, używał swoich zdolności do wchodzenia ludziom w głowy bez ich wiedzy i dlatego m.in został wygnany. Także przez to w jaki sposób odnosił sie do innych Aniołów. Po jego odejściu zostało odebrane mu wszystko, prócz nieśmiertelności wykorzystal to i wstąpił do piekieł, Lucyfer przywitał go z otwartymi ramionami. Był podwrażeniem jego osobowości i przez jakiś czas rządzili piekłem razem. Niektórzy mówili ze Verdun stał sie demonem, nazywali go nawet drugim Lucyferem lub Aniołem Śmierci. Każda wersja jest dobra, bo każda jest prawdziwa - dodał powoli obserwując każdego z osobna.
- Ale czego Verdun mógłby chcieć od Clary ? - spytałam cały czas spoglądając na Magnusa.
Westchnął.
- Nie jestem sam do końca pewien, ale być może ma to zwiazek z Sebastianem - Widząc mine Jace’a dodał - Był demonem i napewno znał Verdun’a. Być może byli sobie „ bliscy “, ale tego jak na razie nie wiadomo.
Cisza.
To było nie zrozumiałe, jeśli Verdun wchodził do jej snów napewno miał jakiś powód, cel, ale jaki ? I nagle sobie coś przypomniałam.
- Dlaczego Rachel tak zaraegowała na jego imie ? - spytałam, a on na mnie spojrzał, ale szybko spuścił wzrok. Zrobił to jak nie On.. - Wiesz, prawda - to było bardziej jak twierdzenie niż pytanie.
Nie odpowiedział od razu. Spojrzał na mnie swoimi kocimi oczami, w których dostrzegłam coś dziwnego.
- Sama powinna Ci to powiedzieć, ale w swoim czasie - po tych słowach wyszedł. Spojrzałam na Jace’a, Alec’a i Raphael’a, którzy do tej pory byli cicho. Jace nadal opierał sie o poręcz lóżka z zamyślonym wzrokiem patrząc przed siebie. Alec stał teraz koło mnie i spojrzał na opierającego sie o ściane wampira, który wydawał sie być bardzo zamyślony.
- To jest chore - mruknął Jace podchodząc do okna.
- A może to jego zemsta za Sebastiana ? - Zaczął Alec, spoglądając na blondyna.
Zaśmiał sie.
- Dlaczego upadły anioł miałby sie mścić za śmierć Sebastiana ? No chyba że byli ze sobą aż za blisko - dodał z ironią, po czym nie czekając wyszedł z Izby.
Jace zawsze znajdował sytuacje z której może zakpić, a ta nie różniła sie niczym.
Spojrzałam na wampira, który powolnym krokiem ruszył w strone drzwi, za nim wyszedł zatrzymałam go.
- Nie chcesz jeszcze odpocząć ? - mój głos wydawał sie jakby bez uczuć.
- Nie potrzebuje odpoczynku - odparł cierpko i po chwili znikł, zostawiając za sobą chłod.
Rachel:
Siedziałam w swoim pokoju na parapecie, był środek południa, a ja czułam sie jakby ktoś właśnie dźgnął mnie nożem w brzuch. Skąd On mógł sie tu wziąść ? I czego chce od Clary ? Mogłam jedynie zgadywać. Gdy tylko słysze jego imie przed oczami staje mi obraz mamy, która niczemu nie była winna. Mimo że nigdy nie widziałam go na oczy to nienawidze go z całego serca. Nie zauważyłam kiedy po moim policzku spłyneła łza, której nawet nie wytarłam. Spoglądając przez okno nie usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju, po chwili usłyszałam głos.
- Wszystko w porządku ? - Na te słowa szybko starłam rękawem policzek i spojrzałam na przybysza, którym okazał sie być Raphael. Próbowałam sie uśmiechnąć, ale wyszedł mi lekki grymas.
- Płakałaś - stwiedził, stojąc przy zamkniętych drzwiach z rękami w kieszeni.
- Zdawało ci sie - odparłam lekko sie wahając co nie uszło uwadze bruneta.
- Powiedzmy że Ci wierze - zaczął badając mnie wzrokiem, po czym podszedł bliżej, aż w końcu stanął koło mnie opierając sie ramieniem ściany nadal bacznie mnie obserwując. Spojrzałam na niego, a po chwili siadłam do pozycji siedzącej z nogami wzdłuż podłogi, wpartywałam sie w nią i stwierdziłam że jest bardzo interesująca.
- Powiesz coś w końcu ? - spytał wampir obserwując jak na dźwięk jego głosu odwracam sie w jego strone. I w tym momencie nasze spojrzenia znowu sie zetkały i poczułam coś dziwnego w żołądku, może niektótrzy nazwali by to motylkami, ale nie ja. To było dziwne uczucie, wpatrywałam sie w niego z niepewnością i czymś jeszcze, ale czym ? Nie umiałam tego wyjaśnić, w tej samej chwili chłopak oderwał sie od ściany i podszedł bliżej mnie stając naprzeciwko. Spojrzałam nie pewnie w jego czarne oczy i zaczełam przybliżać swoją twarz do jego to samo robił brunet, gdy już miałam posmakować jego warg nagle sie zatrzymał.
- Naucz sie kontrolować dar - wyszeptał chłodno odsuwając sie patrząc mi w oczy, a po chwili już go nie było. Patrzałam zszokowana na drzwi. Czy on powiedział że znów to zrobiłam ? Czy ja właśnie..
Przez chwile poczułam sie troche głupio, jak mogłam na to pozwolić, będe musiała zacząć jak najszybciej lekcje z Magnusem, ale najpierw..
Clary:
Leżałam na łóżku z zamkniętymi oczami próbując zasnąć. Na marne. Byłam bardzo zmęczona, przez 2 dni nie spałam, bałam sie zasnąć. Każdy robił co mógł, ale bezskutecznie, nawet nie wiem kiedy wybudzi sie Raphael, może już sie wybudził. Mineło kilka minut za nim usłyszałam ciche otwieranie drzwi, a po chwili ich zamykanie i uginający sie materac obok mnie, zadrżałam gdy poczułam jak ktoś gładzi mój policzek i odrazu wiedziałam że to Jace. Próbowałam sie nie uśmiechnąć, ale kiepsko mi to wychodziło.
- Kiepski z Ciebie kłamca, skarbie - szepnął tuż nad moim uchem i pocałował mnie w policzek. Odwróciłam sie do niego otwierając oczy, na jego twarzy widniał ten dobrze mi znany uśmieszek. Podniosłam sie do pozycji siedzącej i przybliżyłam sie do niego, nasze usta dzieliły centymetry, a chłopak zrobił coś czego bym sie nie spodziewała. Obją mnie w tali i „ rzucił “ na łóżko łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam te rozkosz, która towarzyszyła mi zawsze pod jego dotykiem, jego pocałunki były płynne i lekko brutalne, ale pełne miłości. Wplątałam ręce w jego włosy, a on błądził swoimi po moim ciele, poczułam jak schodzi na moją szyje, zamknełam oczy i rozkoszowałam sie jego dotykiem kiedy nagle poczułam okropny ból w brzuchu. Otworzyłam oczy i natychmiast odsunełam sie od Jace’a siadając na łóżku na co ten spojrzał na mnie najpierw ze zdziwieniem, ale kiedy zobaczył mój dziwny wyraz twarzy wstał i kucnął obok mnie z widocznym zmartwieniem. Spojrzałam na niego i lekko sie uśmiechnełam dając znak że wszystko dobrze, ale ten chyba sie na to nie nabrał.
- Wszystko dobrze ? - spytał gładząc moje kolano
Pokiwałam energicznie głową.
- Tak - Spojrzał na mnie z lekką niepewnością - Zaraz wracam - dodałam i po tych słowach znikłam w łazience zamykając drzwi. Złapałam sie za brzuch i poczułam coś mokrego spojrzałam na ręke była we krwi, podeszłam szybko do umywalki i spojrzałam w lustro. Na mojej koszulce widniała plama krwi ,ostrożnie podniosłam ją do góry ukazując blizne z której sączyła krew dotknełam je nie pewnie sprawiając że poczułam lekki ból. Nie myśląc obmyłam brzuch wodą i zaczełam szukać jakiś bandaży żeby uniemożliwić spływającą krew. Znalazłam w końcu coś i sprawnie owinełam sobie tym brzuch, po kilku chwilach opuściłam koszulke i zdałam sobie sprawe że nie moge w niej wyjść była we krwi, a Jace nie może sie o tym dowiedzieć. Dziwiłam sie jednak że jej nie zauważył, dziękowałam za to w myślach Razjelowi. Zaczełam szukać jakiejś koszulki, ale bez skutku, po chwili usłyszałam ciche pukanie i głos Jace’a.
- Clary napewno wszystko w porządku ?
- Tak napewno - odparłam wahając sie i jestem pewna że nie umkneło to uwadze blondyna.
Usłyszałam jak westchnął.
- No dobrze. Jakby co to będe w sali treningowej - dodał, a po chwili usłyszałam zamykanie drzwi i cisze.
Zamknełam oczy opierając sie o drzwi dotknełam brzucha i poczułam ból, ból który pojawił sie znikąd. Otworzyłam oczy i nie zauważyłam jak po moim policzku splyneła łza, szybko ją wytarłam, przemyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. Podeszłam do safy i przebrałam sie w ciemne rurki i luźną bluzke, po czym zwiazałam włosy niedbały kok i wyszłam z sypialni kierując sie w strone kuchni.
Rachel:
Stałam w kuchni przy oknie myśląc o tym co o mało by sie nie stało. Co on sobie teraz o mnie pomyśli ? Nie przeprosze go nie ma szans. Musze zacząć lekcje z Magnusem, który teraz jakby rozpłynął sie w powietrzu i nigdzie go nie było. Westchnełam i nagle do kuchni weszła rudowłosa spojrzałam na nią, a ona na mnie. Wglądała na nie wyspaną, nie dziwie sie jej 2 dni pod rząd odpuściła sobie nocke.
- Hej - powiedziała i podeszła do lodówki wyciagając sok.
- Cześć - odparłam niepewnie. Kiedy przeszła obok mnie po raz drugi, odwróciłam sie w jej strone. Dziewczyna siadła przy blacie wpatrując sie w butelke. Coś mi tu nie pasowało. Kiedy przeszła poczułam jakiś dziwny zapach tak inny coś jakby..
- Krew - dokończyłam na głos na co Clary spojrzała na mnie wzrokiem, który mówił sam za siebie.
- Co ?
- Kiedy przeszłaś obok, poczułam zapach krwi - zaczełam powoli obserwując blat.
Dziewczyna sie spieła.
- Co masz dokładniej na myśli ? - spytała niepewnie.
Nie odpowiedziałam w tej chwili do kuchni weszła Izzy, spojrzała na Clary.
- Magnus chce Cie widzieć w bibliotece.
- Ale po co ?
- Idź, a sama sie wszystkiego dowiesz - odrzekła lekko sie uśmiechając. Ruda pewnie odsuneła sie od blatu i wyszła.
Spojrzałam na Isabelle.
- Czuć od niej krwią - brunetka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Nie rozumiem - zaczeła, podchodząc bliżej.
- Poczułam od niej krew, tak jakby krwawiła.
Izz spojrzała na mnie troche dziwnie.
- Może sie skaleczyła i dlatego.
Pokręciłam natchmiast głową.
- Nie. To nie możliwe. Czuć od niej inną krwią, nie taką jaką mąją w sobie Nefilim po skaleczeniu czy zranieniu. Coś mi tu nie pasuje Izzy. - zakończyłam patrząc na jej reakcje.
Łowczyni analizowała moje słowa, a po chwili odparła.
- Sądzisz że Verdun mógł jej coś zrobić, fizycznie ?
Na te imie momentalnie zadrżałam, ale po chwili odpowiedziałam.
- Ja tak nie sądze, ja to czuje.
Cisza.
- Trzeba powiadomić Maryse i.. - nie dokończyłam.
- Nie ma ich.Wyjechali wczoraj wieczorem do Rady w jakiejś ważnej sprawie.
- To co robimy ? - zapytałam.
- Najpierw niech Clary dowie sie kto miesz w jej snach, a później sie zobaczy - po tych słowach obie wyszłyśmy kierując sie do biblioteki.
Szłyśmy po schodach w ciszy, która została przerwana.
- Rachel..- zaczeła niepewnie - Moge spytać dlaczego tak dziwnie reagujesz na dźwięk imienia Verdun ?
Spojrzałam na podłoge.
- Mimo że nigdy go nie wiedziałam to go nienawidze - odparłam cicho
- Ale dlaczego ? Co On takiego Ci zrobił ? - spytała już pewniej bacznie obserwując moją reakcje.
Odpowiedziałam po kilku chwilach biorąc głęboki wdech.
-Odebrał mi matke.
Kolejny rozdział ♥ Jeśli pojawiły sie jakieś błędy to przepraszam i zapraszam do komentowania ^.^
PS: Czy tylko u mnie sypie śnieg z deszczem ? Śnieg w wiosne ;___;
Subskrybuj:
Posty (Atom)