czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 18

CLARY

Siedziałam w kuchni już od godziny 7, bezmyślnie zapatrzona w szklankę wody. Po głowie nadal chodziły mi wczorajsze wydarzenia, a dokładniej słowa Raphael'a. Była jeszcze jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju, a mianowicie ten sen, był taki realistyczny. Nie miałam pojęcia co oznaczał, ale wiedziałam, że to sprawka Verdun'a. Odruchowo dotknęłam brzucha i poczułam lekki ból, na co odrazu się skrzywiłam.
Przełknęłam głośno ślinę i upiłam trochę wody ze szklanki.


- Widzę, że już się wstałaś - na te słowa odłożyłam szklankę na blat i spojrzałam przed siebie, gdzie stała już ubrana Maryse z lekkim uśmiechem.


- Niestety - odpowiedziałam z lekkim grymasem, co nie uszło uwadze kobiety, ale tego nie skomentowała.


- Masz na dzisiejszy dzień jakieś plany ? - zagadnęła, kręcąc się po kuchni.
Spojrzałam na nią.


- Nie. Zdam się na los - sztucznie się uśmiechnęłam. Po czym nie czekając, po prostu stamtąd wyszłam.


Nie zrozumcie mnie źle, bardzo lubię Maryse, jednak w tym momencie nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
Bez namysłu skierowałam się do pokoju Jace'a i nie powiem, że trochę się zdziwiłam, gdy go tam nie było. Przez głowe przeszła mnie myśl, że może w nocy w ogóle nie było go w domu. Ta myśl tak, jak szybko przyszła tak samo odeszła, gdy za rogiem zobaczyłam brunetkę.


- Izzy ! - krzyknęła, na co dziewczyna się zatrzymała i spojrzała dziwnym wzrokiem.


- Clary, już nie śpisz - starła się uśmiechnąć szczerze, jednak nie do końca jej to wyszło, a słowa, które wypowiedziała brzmiały, jakby była nieźle zdziwiona widząc mnie tu z rana.


- Nie mogłam zasnąć - w sumie to była prawda
 - Dawno wróciliście ? - dodałam.

- Kilka godzin temu - odparła, po krótkim zastanowieniu.

- A Jace ? Gdzie on jest ? - obserwowałam wyraz twarzy dziewczyny, która zaczęła unikać mojego wzroku.


- Pewnie w swoim pokoju - powiedziała szybko, na co ja podniosłam wysoko jedną brew.


- Naprawdę ? Wiesz, bo to bardzo dziwne, przed chwilą tam byłam, jednak go nie zastałam - spojrzałam na nią podejrzliwie, usłyszałam jak przeklneła pod nosem.


- To ja może już pójdę - chciała mnie wyminąć, jednak jej na to nie pozwoliłam.


- Dobra albo mi powiesz co jest grane albo sama się dowiem - zirytowałam się.


Izz jedynie westchnęła i zamknęła oczy, by po chwili je otworzyć.


- Okej. Tylko proszę nie bądź zła.. - zaczęła nie pewnie.


- Izz, co się stało ? - podniosłam lekko głos za co się skarciłam w myślach - Coś z Jace'em ? - dodałam już łagodniej, ale i z lekką paniką.


- Nie, to znaczy tak, ale nie.. - zacięła się, ale po chwili wydusiła to z siebie - Jace leży w Izbie.


RACHEL 

Otworzyłam oczy i momentalnie wstałam rozglądając się po pokoju. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że coś mokrego spływa po moim policzku, musiałam płakać przez sen. Tej nocy ciężko mi było zasnąć, wierciłam się co chwile i jeszcze te okropne uczucie.
Potrząsnęłam lekko głową,by odgonić od siebie wczorajsze wydarzenie i przy okazji wytarłam oczy. 


Nie wiedząc czemu poczułam nagłą wściekłość, która tak szybko, jak się pojawiła, tak zniknęła. Wstałam powoli nie patrząc na godzinę, skierowałam się do łazienki, gdzie się odświeżyłam, nie zakładałam znów bandaż, bo nie było sensu, w sumie i tak było widać jeszcze lekkie zasinienie. Westchnęłam i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie wzięłam ze sobą żadnych ubrań. Bez namysłu wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy wyciągając z niej potrzebne ubrania, miałam pójść do łazienki, jednak poczułam coś dziwnego. Nie umiem nazwać tego uczucia, ale wcale nie było przyjemne. Zignorowałam to i weszłam znów do łazienki, gdzie się przebrałam w jakieś dresy i luźną bluzkę i wysuszyłam trochę włosy, lekko się pomalowałam i nie zwracając na nic uwagi po prostu wyszłam. 


Skierowałam się do sali treningowej, tak dawno nie ćwiczyłam. Podeszłam do tarcz i wzięłam kilka serafickich noży i zaczęłam celować nimi w sam środek, co nie zawsze mi wychodziło. Po kilku nie udanych próbach, byłam trochę za bardzo podenerwowana, wzięłam seraficki nóż i rzuciłam z całej siły w drzwi, ale pech chciał, że w tym momencie, ktoś przez nie przechodził. Na szczęście osoba szybko się zorientowała i zrobiła unik. 


Spojrzałam w tamtym kierunku i zauważyłam Alec'a z zmieszanym wyrazem twarzy.

- Przepraszam, nie wiedziałam że będziesz akurat wchodził - posłałam mu przeprosinowy uśmiech, po czym zaczęłam zbierać resztę noży.


Ten tylko się zaśmiał i zaczął:
- Spokojnie, nic się nie stało - odparł pomagając mi pozbierać resztę ostrzy i posłał mi lekki uśmiech, na który nie chętnie odpowiedziałam. Gdy już wszystkie noże były poukładane na swoim miejscu, niepewnie spojrzałam na chłopaka.


- Dzięki - powiedziałam cicho nawet na niego nie patrząc, po czym chciałam go wyminąć, ale mnie zatrzymał.


- Poczekaj - spojrzałam na niego starając się ukryć panikę - Posłuchaj, pamiętasz wtedy na korytarzu..ten pocałunek, ja.. to nie miało być..
Nie dałam mu dokończyć. 


- Rozumiem - powiedziałam szybko. Nie chciałam wracać do tego dnia, a tym bardziej rozmawiać o tym z NIM. Nawet nie dałam mu szansy na odpowiedź, bo go wyminęłam i szybko stamtąd wyszłam, gdzie skierowałam się tylko w sobie znanym kierunku.


ISABELLE

Od kilku dobrych minut stałam w izbie chorych, gdzie leżał śpiący Jace, a obok niego siedziała Rudowłosa. Wiedziałam, że była zła, w sumie nie tylko ona, gdybym tylko przewidział, że tak to się skończy, nie pozwoliłabym mu nigdzie iść. Najgorsze dopiero będzie, kiedy Clary zacznie się wypytywać co się stało.

- Co się właściwie stało ? - i się zaczęło. 


Wzięłam duży łyk powietrza i już miałam zaczynać, kiedy drzwi izby się otworzyły i wszedł przez nie Magnus, a za nim Alec z grymasem na twarzy.


- Widzę, że nieźle wczoraj zabalowaliście - przyznał spoglądając na Jace'a, po czym dodał - Ale nie po to tu jestem. Nie wiem czy mam to uznać za złe wiadomości, ale dowiedziałem się, że wasza trójka - tu przejechał palcem na mnie, Alec'a i Jace'a - ma zakaz zbliżania się do Hotelu Dumort no i na jakiś czas do Pandemonium - zakończył, a ja patrzyłam na niego z uniesioną brwią.


- A to niby co za debil wymyślił ? - oburzyłam się.
- Clave - dodał krótko, na co ja spojrzałam na niego, jednak się nie odezwałam, a Bane widząc, że nie mam nic do powiedzenia po prostu wyszedł.


- Chwila, bo nie rozumiem. Jak to " zakaz " ? - wtrąciła się Clary spoglądając na każdego z osobna, po czym dodała - Czy ktoś mi tu wyjaśni o co chodzi ?


Nastąpiła cisza, którą przerwało czyjeś pomruki, a tak dokładniej to Jace.
Dziewczyna jak na zawołanie znalazła się obok niego.


- Jak się czujesz ? 


- Szczerze ? Jakbym zderzył się z ścianą - mruknął przecierając twarz. 


- Bo się zderzyłeś - dodał cicho brunet, mając na dzieję, że nikt go nie usłyszy, mylił się za co spiorunowałam go wzrokiem.


- Dobra, za nim kogokolwiek pozabijasz, daj mi dość do słowa - spojrzałam na rudowłosą, która dosłownie zabija mnie wzrokiem.


Kiwnęła lekko głową na znak zgody.


- Bo wiesz, my wczoraj nie byliśmy w Dumort, to znaczy byliśmy, ale to później. Prawda jest taka, że Magnus odwołał wczorajszą akcje, ponieważ okazał się być fałszywym alarmem, no więc postanowiliśmy to wykorzystać i wpadłam na pomysł, żeby wybrać się do Pandemonium, gdzie trafiliśmy na kilka demonów i przy okazji wypiliśmy z Alec'iem 2-3 drinki, ale Jace no..trochę przesadził - skrzywiłam się, przypominając sobie pijanego chłopaka - Kompletnie nie panował nad tym, co robi i wyszło, że skierował się do hotelu.. - zrobiłam przerwę obserwując Clary.


- Wołaliśmy go, próbowaliśmy zatrzymać, ale na próżno. Nie kontrolowanie wszedł tam i zaczął się drzeć i rozwalać wszystko na swojej drodze, wampiry nie wytrzymały i rzuciły się na niego, a potem to już była tylko walka - dokończył za mnie Alec spoglądając na dziewczynę, która siedziała jak słup soli wpatrując się w pusty punkt.


Nastała dziwna cisza, którą przerwała Clary.


- To dlatego Raphael był u mnie w nocy - stwierdziła spoglądając na nas.


- Santiago był w twoim pokoju ?! - Jace jakby oprzytomniał i powoli zaczął się podnosić.Ona jedynie przewróciła oczami, ale po chwili odchrząknęła.


- Dlaczego po prostu mi nie powiedzieliście, a nie odstawialiście jakieś szopki ? - spytała zirytowana.


- Inaczej mama,by nas nie wypuściła. Wiedząc, że ty nie zachowujesz się dziwnie, nic by nie podejrzewała, a wiesz jaka ona jest. Tak przynajmniej myśli, że byliśmy na misji, co wiążę się z prawdą - przyznał spokojnie brunet.


- Ale..


- Clary, daj spokój okej ? - przerwał jej Jace spoglądając na nią - A po za tym, nic mi nie jest, żyje jak widać - dodał opierając się plecami o barierki łóżka.


- Dać spokój ?! Jace,czy ty w ogóle pamiętasz cokolwiek z wczorajszej nocy ? - spytała Clary ze zmartwionym wyrazem twarzy pomieszany z irytacją.


Blondyn tylko westchnął.


- Coś tam mi błyska przez głowę.. - zaczął, ale nie skończył - Długo będę musiał tu leżeć ? - dodał zmieniając temat.


- Zmienię ci opatrunek i możesz iść - odparłam cicho, po czym zabrałam się do pracy. Nie było tego dużo, właściwie tylko lekko rozcięta warga, łuk brwiowy i kilka siniaków. Kiedy tylko skończyłam Jace niepewnie wstał i nic nie mówiąc  zaczął kierować się w stronę wyjścia. 


Spojrzałam na brata, który stał zamyślony nie daleko łóżka. Odchrząknęłam i zaczęłam iść w stronę drzwi, jednak w połowie drogi się zatrzymałam, by po chwili usłyszeć krzyk, to nie był byle jaki krzyk. Odwróciłam się do bruneta i rudowłosej, nie miałam wątpliwości że też to słyszeli. Bez jakiegokolwiek namysłu zaczęłam biec nie czekając na resztę w stronę źródła krzyku.


*********************************************************************************
 Rozdział jest  trochę długi i ..nudny, tak wiem Xd
Wena mnie wzięła w nocy, więc zaś zerwałam nockę żeby napisać dla Was ten rozdział ^.^ Powiem że się opłacało. Wiem że nie ma praktycznie akcji, ale to się nie długo zmieni ;)
Chciałam ten rozdział wstawić wcześniej, ale jak na złość musiała pojawić się burza ( pozdrawiam z Górnegośląska xd ) -,- ehh..szczerze mówiąc to nie wiem kiedy będzie kolejny, ale postaram się jeszcze w tym miesiącu :3
PS: Czy Was też wczoraj nad ranem zbudziło lanie, pioruny i grzmoty ? xD
Do Napisania !

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! :D

7 komentarzy:

  1. Hah, bardzo interesujący rozdział ;) alkohol zawsze wszystko komplikuje :D prawda?;). Ciekawe czyj to krzyk? Czekam na nextasa;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetnie. Ciekawe kto krzyczał. Ach ten Jace, co go do cholery napadło. Alkohol mąci w głowie. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Kto krzyczał? Czekam na nekst. U mnie też była burza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdzial :-D i dobrze zgaduje,ze to Rachel krzyczala? :3 Zycze weny,wiem jakie to uczucie gdy Cie opuszcza ;-)

    ~Natai

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super!
    A poza tym nominuje się do LBA, więcej na:
    http://szczesliwaliczba.blogspot.com/2015/07/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Super !!!!!!!!! <3<3<3 do następnego !

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaglądając tu, nie spodziewałam się opowiadania o "Mortal Instruments". Przeczytałam wszystkie części i obejrzałam film. Szczerze powiedziawszy, nie czekam na serial. Inni aktorzy niż ci z filmu jakoś do mnie nie przemawiają. Zainteresowała mnie scena Aleca z Rachel. Jak tylko znajdę chwilę, przeczytam poprzednie rozdziały, bo zafascynowała mnie ta dwójka. Coś między nimi..?

    Raziły mnie tylko błędy interpunkcyjne i powtórzenia. A ten tekst o ścianie - świetny. Aż się uśmiechnęłam.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie! :)

    OdpowiedzUsuń