Kochani przepraszam, ale.. nie wiem czy ma sens pisanie tego opowiadania.. próbuje coś wymyśleć napisać, jednak bez rezultatu, a jak już coś napisze to wciskam nie potrzebne sceny lub zwroty akcji, które praktycznie psują mi moją wizje.. w sumie to już ją zepsułam ;/ Obiecałam sobie że nigdy nie zawiesze, a tym bardziej nie opuszcze bloga i mam zamiar dotrzymać obietnicy, jednak będe musiała jakoś te rozdziały uporządkować, coś w nich po zmieniać żeby to co chce pisać dalej, miało jakikolwiek sens. Potrzebuje troche czasu, są wakacje więc postaram sie to jakoś szybko ogarnąć.
Wiem ze są tu osoby które czytają moje wypociny i czekają na nowe rozdziały, więc robie to teraz w szczególności dla Nich. Dziękuję za te komentarze, które potrafią dać nie złego kopa ;))
Mam nadzieje że nie jesteście źli i będzięcie nadal zaglądać na bloga..
Do usłyszenia !!
RVS..
niedziela, 28 czerwca 2015
wtorek, 16 czerwca 2015
Rozdział 16
PRZECZYTAJ NOTATKE POD ROZDZIAŁEM !!!
~ Rachel ~
Promienie słońca wpadały do pokoju świecąc mi prosto w twarz przez co żeby otworzyć oczy musiałam je zmrużyć.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, przetarłam twarz i spojrzałam na zegarek wskazujący godzinę 13. No nieźle, pomyślałam po czym wstałam i podeszłam do szafy skąd wyciągłam potrzebne ubrania i poczłapałam do łazienki. Ostrożnie ściągnęłam bandaż z ręki i się wykąpałam, owinęłam w ręcznik i umyłam zęby. Ubrałam się i starannie owinęłam rękę bandażem.
Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze i wyszłam z niej odrazu kierując się w stronę wyjścia z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do kuchni. O dziwo nikogo nie spotkałam na korytarzu przez co nie co się zdziwiłam.
Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam na miejsce. Stanęłam w progu spoglądając na dwie postacie w kuchni, nie pewnie podeszłam bliżej.
- Dzień dobry - powiedziałam siłując się na uśmiech. Na dźwięk mojego głosu oboje na mnie spojrzeli.
- Oo dzień dobry - Maryse posłała mi ciepły uśmiech, a po chwili zamknęła mnie w swoim uścisku.
- Maryse, bo ją udusisz - Robert zaśmiał się, siedząc przy blacie z gazetą w ręku.
Kobieta pokręciła lekko głową, ale mnie puściła, przy czym trochę się skrzywiła No tak zapach demona.. pomyślałam.
- Nie słyszałam jak wróciliście. Czemu mnie nie obudziliście ? - odparłam siadając obok mężczyzny przy blacie na stołku.
- Wróciliśmy w nocy. Wszyscy spali jak zabici, więc nie chcieliśmy nikogo specjalnie budzić - odpwiedziała Maryse stojąc tyłem nie odrywając wzroku od krojenia warzyw.
Lekko się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na zegarek wiszący nad szafką dochodziła 14. Zmrużyłam oczy i nagle sobie coś przypomniałam.
- A tak w ogóle to gdzie są wszyscy ?
- W sali treningowej - odpowiedział Robert nie odrywając wzroku od gazety.
Maryse się do mnie odwróciła.
- Jak chcesz to możesz do nich iść - uśmiechnęła się i dodała - Aa..i poinformuj ich że za niedługo obiad.
- Jasne - mruknęłam schodząc że stołka, ale zatrzymał mnie głos.
- Rachel..Magnus powiedział mi co się działo pod naszą nieobecność- powiedziala kobieta spoglądając na moją rękę gdzie znajduje się bandaż. Odruchowo schowałam ją za plecy.
Lekko się uśmiechnęłam dając znak że wszystko jest okej. Ona jedynie wetchneła po czym dodała.
- Skoro tak uważasz. Nie chcesz może czegoś przekąsić ? - zmieniła temat.
Pokręciłam głową, ale widząc wzrok Pani Lightwood westchnęłam i wzięłam jabłko na co odrazu kobieta lekko się uśmiechnęła.
Obracałam jabłko w ręce spoglądając na nie i zastanawiałam się czy zadać te pytanie.
- Maryse.. - zaczęłam nie pewnie.
- Tak ? - nie odrywała wzroku od tego co robi.
- Widziałaś może Raphael'a ? - chciałam zabrzmieć obojętnie, ale kiepsko mi to wyszło, bo kobieta przerwała to co robiła i spojrzała na mnie. Przez kilka chwil spoglądała na mnie z nijakim wyrazem twarzy, ale w końcu się odezwała.
- Nie, nie widziałam go - dodała - A skąd to pytanie ? - podniosła jedną brew do góry, a ja stałam z szerokimi oczami patrząc na nią.
- A nic - powiedziałam szybko po chwili ciszy i jak torpeda wyleciałam z kuchni kierując się do sali treningowej. Zanim całkowicie opuściłam pomieszczenie usłyszałam jeszcze westchnięcie Maryse.
~ Clary ~
W ręce trzymałam seraficki nóż, którym rzuciłam po raz szósty w tarcze wiszącą Parę centymetrów ode mnie. Miałam nadzieje że tym razem dam rade, jednak i po tej próbie nie udało mi się trafić w sam środek.
Westchnęłam ze zrezygnowania i rzuciłam nożem w kąt. Od jakiegoś czasu nie umiałam celnie trafiać, nie umiałam się nawet skupić na codziennych czynnościach. Dzis w nocy nie miałam koszmarów, nie było Verdun'a i miałam nadzieje że w końcu odpuści. No cóż w każdym razie tak myślałam..
- Wszystko dobrze ? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Izzy, która spoglądała na mnie nie pewnie. Spojrzałam na nią i lekko pokiwałam głową dając znać żeby się nie przejmowała.
Nawet nie zdążyła odpowiedzieć, bo drzwi sali się otworzyły i wbiegła przez nie zdyszana Rachel.
- Przebiegłaś maraton czy jak ? - Spytał Jace przerywając walkę z Aleciem tym samym spoglądając na dziewczynę.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Maryse kazała przekazać że niedługo obiad - odparła, po czym zwróciła się do mnie - Wszystko okej ?
Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Nie, nie jest okej - mruknęłam - Chce by się to wszystko skończyło.
Izz i Rachel wymieniły porozumiewawcze spojrzenie.
- Skończy - powiedziała pewnie - Zobaczysz.
- Dopadniemy Verdun'a - dodała Rachel krzywiąc się na jego imię, na co spojrzałam na nią.
Lekko się do mnie uśmiechnęła odwzajemniłam gest, po czym odchrząknęła.
- No ale ja w innej sprawie - odparła cicho.
- To znaczy ?
- Widziałyście może..Raphael'a ? - spytała nie śmiało
Spojrzałam na nia trochę podejrzliwie, jednak pokręciłam głową. Po chwili zdałam sobie sprawę że nie widziałam go od wczorajszego spotkania w Oranżerii.
- A może gdzieś sobie teraz drzemie ? W końcu to wampir - skrzywiła się i już miała odpowiedzieć gdy drzwi sali otworzyły się z hukiem i wszedł przez nie Magnus, wszyscy jak na zawołanie spojrzeliśmy w tamtą stronę.
- Idźcie się przebrać, misja czeka - powiedział na wstępie.
- Nareszcie ! - Krzyknął Jace i wraz z Aleciem zniknął zaa drzwiami sali.
- Demony ? - spytała nie pewnie Rachel, może to było głupie pytanie, jednak sądząc po minie Bane'a wcale takie nie było.
- Nie tym razem - dodał - Gdzie Santiago ?
Spojrzałyśmy po sobie.
- A powinnyśmy to wiedzieć ?
- Pewnie śpi w którymś z pokoi - odparłam patrząc w jego kierunku.
Pokręcił przecząco głową.
- Są puste.
- To znaczy.. - nie dane mi było dokończyć.
- ..że nie ma go w Instytucie - dokończyła Izzy.
- Wrócił do Dumort - powiedziała Rachel spoglądajac na Magnusa.
- I właśnie tam się wybieracie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam...tak wiem zawaliłam na całej lini..nie dość że rozdział dość późno to jeszcze krótki i najgorszy z najgorszych...uhh..plus jest taki że poprawiłam wszystkie oceny i jestem wolna ^.^ A minus jest taki że 25 mam zakończenie roku szkolnego ;__; Nie żebym się nie cieszyła, ale to moje ostatnie dni w gimnazjum i nie powiem że będę tęsknić za moją klasą i za tymi wszystkimi wygłupami :33 No cóż...będę szczera i powiem że nie mam zielonego pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział..moja wena jest baardzo dziwna..niby nie chce mi się pisać, ale kiedy w końcu rusze ten swój tyłek to zawsze ( nie zawsze xD ) coś wykombinuje i napisze xd Więc..do usłyszenia kiedyś tam ;33
Pozdraawiam !! ;*
PS: Pare komentarzy zawsze dodaje mi kopa weny ^.^
~ Rachel ~
Promienie słońca wpadały do pokoju świecąc mi prosto w twarz przez co żeby otworzyć oczy musiałam je zmrużyć.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, przetarłam twarz i spojrzałam na zegarek wskazujący godzinę 13. No nieźle, pomyślałam po czym wstałam i podeszłam do szafy skąd wyciągłam potrzebne ubrania i poczłapałam do łazienki. Ostrożnie ściągnęłam bandaż z ręki i się wykąpałam, owinęłam w ręcznik i umyłam zęby. Ubrałam się i starannie owinęłam rękę bandażem.
Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze i wyszłam z niej odrazu kierując się w stronę wyjścia z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do kuchni. O dziwo nikogo nie spotkałam na korytarzu przez co nie co się zdziwiłam.
Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam na miejsce. Stanęłam w progu spoglądając na dwie postacie w kuchni, nie pewnie podeszłam bliżej.
- Dzień dobry - powiedziałam siłując się na uśmiech. Na dźwięk mojego głosu oboje na mnie spojrzeli.
- Oo dzień dobry - Maryse posłała mi ciepły uśmiech, a po chwili zamknęła mnie w swoim uścisku.
- Maryse, bo ją udusisz - Robert zaśmiał się, siedząc przy blacie z gazetą w ręku.
Kobieta pokręciła lekko głową, ale mnie puściła, przy czym trochę się skrzywiła No tak zapach demona.. pomyślałam.
- Nie słyszałam jak wróciliście. Czemu mnie nie obudziliście ? - odparłam siadając obok mężczyzny przy blacie na stołku.
- Wróciliśmy w nocy. Wszyscy spali jak zabici, więc nie chcieliśmy nikogo specjalnie budzić - odpwiedziała Maryse stojąc tyłem nie odrywając wzroku od krojenia warzyw.
Lekko się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na zegarek wiszący nad szafką dochodziła 14. Zmrużyłam oczy i nagle sobie coś przypomniałam.
- A tak w ogóle to gdzie są wszyscy ?
- W sali treningowej - odpowiedział Robert nie odrywając wzroku od gazety.
Maryse się do mnie odwróciła.
- Jak chcesz to możesz do nich iść - uśmiechnęła się i dodała - Aa..i poinformuj ich że za niedługo obiad.
- Jasne - mruknęłam schodząc że stołka, ale zatrzymał mnie głos.
- Rachel..Magnus powiedział mi co się działo pod naszą nieobecność- powiedziala kobieta spoglądając na moją rękę gdzie znajduje się bandaż. Odruchowo schowałam ją za plecy.
Lekko się uśmiechnęłam dając znak że wszystko jest okej. Ona jedynie wetchneła po czym dodała.
- Skoro tak uważasz. Nie chcesz może czegoś przekąsić ? - zmieniła temat.
Pokręciłam głową, ale widząc wzrok Pani Lightwood westchnęłam i wzięłam jabłko na co odrazu kobieta lekko się uśmiechnęła.
Obracałam jabłko w ręce spoglądając na nie i zastanawiałam się czy zadać te pytanie.
- Maryse.. - zaczęłam nie pewnie.
- Tak ? - nie odrywała wzroku od tego co robi.
- Widziałaś może Raphael'a ? - chciałam zabrzmieć obojętnie, ale kiepsko mi to wyszło, bo kobieta przerwała to co robiła i spojrzała na mnie. Przez kilka chwil spoglądała na mnie z nijakim wyrazem twarzy, ale w końcu się odezwała.
- Nie, nie widziałam go - dodała - A skąd to pytanie ? - podniosła jedną brew do góry, a ja stałam z szerokimi oczami patrząc na nią.
- A nic - powiedziałam szybko po chwili ciszy i jak torpeda wyleciałam z kuchni kierując się do sali treningowej. Zanim całkowicie opuściłam pomieszczenie usłyszałam jeszcze westchnięcie Maryse.
~ Clary ~
W ręce trzymałam seraficki nóż, którym rzuciłam po raz szósty w tarcze wiszącą Parę centymetrów ode mnie. Miałam nadzieje że tym razem dam rade, jednak i po tej próbie nie udało mi się trafić w sam środek.
Westchnęłam ze zrezygnowania i rzuciłam nożem w kąt. Od jakiegoś czasu nie umiałam celnie trafiać, nie umiałam się nawet skupić na codziennych czynnościach. Dzis w nocy nie miałam koszmarów, nie było Verdun'a i miałam nadzieje że w końcu odpuści. No cóż w każdym razie tak myślałam..
- Wszystko dobrze ? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Izzy, która spoglądała na mnie nie pewnie. Spojrzałam na nią i lekko pokiwałam głową dając znać żeby się nie przejmowała.
Nawet nie zdążyła odpowiedzieć, bo drzwi sali się otworzyły i wbiegła przez nie zdyszana Rachel.
- Przebiegłaś maraton czy jak ? - Spytał Jace przerywając walkę z Aleciem tym samym spoglądając na dziewczynę.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Maryse kazała przekazać że niedługo obiad - odparła, po czym zwróciła się do mnie - Wszystko okej ?
Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Nie, nie jest okej - mruknęłam - Chce by się to wszystko skończyło.
Izz i Rachel wymieniły porozumiewawcze spojrzenie.
- Skończy - powiedziała pewnie - Zobaczysz.
- Dopadniemy Verdun'a - dodała Rachel krzywiąc się na jego imię, na co spojrzałam na nią.
Lekko się do mnie uśmiechnęła odwzajemniłam gest, po czym odchrząknęła.
- No ale ja w innej sprawie - odparła cicho.
- To znaczy ?
- Widziałyście może..Raphael'a ? - spytała nie śmiało
Spojrzałam na nia trochę podejrzliwie, jednak pokręciłam głową. Po chwili zdałam sobie sprawę że nie widziałam go od wczorajszego spotkania w Oranżerii.
- A może gdzieś sobie teraz drzemie ? W końcu to wampir - skrzywiła się i już miała odpowiedzieć gdy drzwi sali otworzyły się z hukiem i wszedł przez nie Magnus, wszyscy jak na zawołanie spojrzeliśmy w tamtą stronę.
- Idźcie się przebrać, misja czeka - powiedział na wstępie.
- Nareszcie ! - Krzyknął Jace i wraz z Aleciem zniknął zaa drzwiami sali.
- Demony ? - spytała nie pewnie Rachel, może to było głupie pytanie, jednak sądząc po minie Bane'a wcale takie nie było.
- Nie tym razem - dodał - Gdzie Santiago ?
Spojrzałyśmy po sobie.
- A powinnyśmy to wiedzieć ?
- Pewnie śpi w którymś z pokoi - odparłam patrząc w jego kierunku.
Pokręcił przecząco głową.
- Są puste.
- To znaczy.. - nie dane mi było dokończyć.
- ..że nie ma go w Instytucie - dokończyła Izzy.
- Wrócił do Dumort - powiedziała Rachel spoglądajac na Magnusa.
- I właśnie tam się wybieracie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam...tak wiem zawaliłam na całej lini..nie dość że rozdział dość późno to jeszcze krótki i najgorszy z najgorszych...uhh..plus jest taki że poprawiłam wszystkie oceny i jestem wolna ^.^ A minus jest taki że 25 mam zakończenie roku szkolnego ;__; Nie żebym się nie cieszyła, ale to moje ostatnie dni w gimnazjum i nie powiem że będę tęsknić za moją klasą i za tymi wszystkimi wygłupami :33 No cóż...będę szczera i powiem że nie mam zielonego pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział..moja wena jest baardzo dziwna..niby nie chce mi się pisać, ale kiedy w końcu rusze ten swój tyłek to zawsze ( nie zawsze xD ) coś wykombinuje i napisze xd Więc..do usłyszenia kiedyś tam ;33
Pozdraawiam !! ;*
PS: Pare komentarzy zawsze dodaje mi kopa weny ^.^
Subskrybuj:
Posty (Atom)